W Płocku samobój Kiełpina i pudło roku!

Piłka nożna
W Płocku samobój Kiełpina i pudło roku!
fot. PAP
Jose Kante był jednym z lepszych zawodników Wisły w spotkaniu z Górnikiem Łęczna.

Wisła Płock i Górnik Łęczna robiły wszystko, żeby wygrać spotkanie, ale piłkarze mieli wielkie problemy ze skutecznością. Po dobrym, prowadzonym w szybkim tempie spotkaniu wygrali goście, bo w ostatniej sekundzie kuriozalny błąd popełnił bramkarz gospodarzy.

Wisła i Górnik na zwycięstwo czekają już ponad miesiąc. Ostatni raz udało się wygrać obu drużynom w dziewiątej kolejce spotkań i w obu drużynach robi się coraz bardziej nerwowo. Trochę bardziej martwią się w Łęcznej, bo Górnik przed tą serią spotkań był dopiero na 14. pozycji.

 

Jeszcze bardziej fanów drużyny mogło martwić to, że Górnik nie wygrywa na wyjazdach, a bez punktów zdobywanych poza własnym boiskiem ciężko się będzie utrzymać w ekstraklasie. Gdzie wygrać po raz pierwszy, jeśli nie w Płocku, na stadionie beniaminka, który właśnie wpadł w lekki dołek.

 

W grze obu drużyn widać było determinację, żeby wreszcie przełamać niezbyt dobrą serię. Z impetem natarli gospodarze, którzy już w pierwszej połowie mogli i powinni zdobyć trzy bramki. Swoją okazję miał Jose Kante, ale to, co zrobił skrzydłowy Wisły Giorgi Merebaszwili będzie pamiętane jeszcze długo. Gruzin ograł w polu karnym obrońcę i bramkarza Górnika, a potem nie trafił w bramkę z kilku metrów (na linii stał tylko jeden obrońca). Potem Gruzin miał jeszcze dwie doskonałe sytuacje i za każdym razem się mylił.

 

Górnik starał się odgryzać, aktywny był Javier Hernandez, walczył Przemysław Pitry, ale to Wisła była lepsza, częściej uderzała na bramkę rywali. Co z tego, że kilka razy było bardzo blisko, jeśli piłka nie wpadała do siatki.

 

W drugiej połowie oba zespoły nie zwalniały tempa i Seweryn Kiełpin, i Sergiusz Prusak mieli sporo pracy, po salwach dymu było wiele, ale na trafienia trzeba było czekać do 85. minuty, kiedy Grzegorz Piesio trafił pod poprzeczkę. Goście się cieszyli, ale chwilę później kapitalnie w polu karnym zachował się Jose Kante, który ograł dwóch obrońców i pokonał Prusaka strzałem z powietrza.

 

Jeśli ktoś wyszedł ze stadionu minutę przed ostatnim gwizdkiem, to ma czego żałować, bo w ostatniej sekundzie padł gol, jakiego rzadko się ogląda. Szymon Drewniak dośrodkował z rzutu rożnego, a Seweryn Kiełpin piąstkował tak fatalnie, że wbił piłkę do własnej bramki. Piłkarze Łęcznej szaleli z radości, a sędzia chwilę później zagwizdał po raz ostatni.

 

Wisła Płock - Górnik Łęczna 1:2 (0:0)

 

Bramki: Kante (88) - Piesio (85), Kiełpin (90+3 samob.)

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie