Lechii wygodnie w fotelu lidera

Przed meczem piłkarze Lechii Gdańsk mówili, że skoro już wspięli się na fotel lidera, to teraz do końca sezonu będą chcieli w tym miejscu zostać, bo wolą uciekać reszcie stawki niż kogokolwiek gonić. Okazało się jednak, że to miejsce wcale takie wygodne nie jest i utrzymać się na nim dość trudno. Piast Gliwice rozegrał w Gdańsku bardzo dobre spotkanie i zdołał wywieźć remis, a mógłby jeszcze więcej, gdyby Lechia nie miała w składzie Sławomira Peszki.

Skrzydłowy reprezentacji Polski był najlepszym zawodnikiem spotkania. Nie tylko zdobył piękną bramkę już w 10. minucie meczu, ale potem ciągle nękał obronę gości i wywalczył rzut karny, po którym na 2:2 wyrównał Flavio Paixao. W tamtej akcji Peszko pokazał wszystkie swoje zalety: szybkość, zdecydowanie, błyskawiczne podejmowanie decyzji. Ograł w polu karnym Aleksandra Sedlara i kiedy już miał strzelać albo podawać, został powalony przez Girdvainisa. Sędzia Paweł Gil nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny.

Do tego momentu Lechia nie potrafiła odpowiedzieć na gola, którego zdobył dla Piasta Sasa Zivec. Zawodnicy gości, jak już zdobywali w tym meczu gole to takie, o których będzie się długo dyskutować. Przy pierwszym trafieniu Urosa Koruna (zszedł przed czasem za dwie żółte kartki) nie wiadomo było, czy piłka minęła linię bramkową. Przy drugiej bramce bramkarz Lechii nie miał nic do powiedzenia. Piłka po strzale Zivca wpadła pod poprzeczkę.

Zwycięstwo Lechii zapewnił Flavio Paixao, który zdecydował się na uderzenie zza pola karnego, a Jakub Szmatuła nie zdołał jej wybić na rzut rożny.

Lechia odniosła piąte zwycięstwo na własnym stadionie i teraz może spokojnie się szykować na derby z Arką Gdynia.

Lechia Gdańsk - Piast Gliwice 3:2 (1:1)

Bramki: Peszko (10), F. Paixao (79 karny, 86) - Korun (28), Zivec (64)