1 ligi nie oszukasz! Nawet "gwiazdy" muszą biegać

Piłka nożna
1 ligi nie oszukasz! Nawet "gwiazdy" muszą biegać
fot. CyfraSport
Erik Grendel

Wyniki Górnika Zabrze i Podbeskidzia w tym sezonie potwierdzają, że 1 liga nie jest wcale tak prosta, jak by się mogło wydawać niektórym piłkarzom ekstraklasy. Tutaj niczego nie da się udawać, a 1 liga bezlitośnie zweryfikuje to, gdy ktoś nie będzie się poświęcał na boisku na sto procent. Warto dawać szansę młodym piłkarzom, bo opieranie składu na graczach z przeszłością w ekstraklasie wcale nie gwarantuje sukcesów.

Spaść z ekstraklasy jest łatwo, ale wrócić do niej - już nie takie proste. Trzeba się zderzyć z 1 ligą, która jest wymagająca i jeśli zawodnicy szybko się do niej nie przyzwyczają, to mogą się pojawić problemy.

Przed startem sezonu Górnik Zabrze i Podbeskidzie Bielsko-Biała były stawiane w gronie murowanych kandydatów do awansu. Dlaczego? W składach obu drużyn zostało sporo piłkarzy, którzy występowali jeszcze w najwyższej klasie, więc z urzędu powinni sobie radzić tam, gdzie poziom sportowy jest przynajmniej w teorii, niższy. Jeśli grało się na najładniejszych w Polsce stadionach i tam, lepiej lub gorzej, ale udawało się osiągać czasami jakieś wyniki, to co stoi na przeszkodzie, żeby w 1 lidze, gdzie budżety skromniejsze i piłkarze z mniejszym doświadczeniem przyjeżdżać i wygrywać?

Tak powinno być, ale już od pierwszych spotkań okazało się, że życie nie jest takie proste. W pierwszym meczu Górnika w nowym sezonie (z Miedzią Legnica) trener Marcin Brosz wystawił w sumie 11 piłkarzy z przeszłością w ekstraklasie i to mających na koncie niekiedy grubo ponad 100 (Mariusz Przybylski), albo nawet ponad 200 (Dawid Plizga, Aleksander Kwiek) w tej klasie rozgrywkowej. Górnik tamten mecz przegrał, a w następnej kolejce ledwie zremisował ze Stalą Mielec 1:1. W drugiej kolejce w składzie Górnika także wystąpiło 11 byłych piłkarzy ekstraklasy z tym, że zagrał młody Armin Cerimagić, a zabrakło doświadczonego Aleksandra Kwieka.

Górnik na początku sezonu przypominał samochód, który jedzie z zaciągniętym ręcznym hamulcem. Niby pcha się do przodu, ale ospale, bez przyspieszenia, monotonnie.

Podobnie prezentuje się Podbeskidzie, gdzie oczekiwania szybkiego powrotu do ekstraklasy nawet nie trzeba głośno wypowiadać. Taka atmosfera unosi się pod Klimczokiem, zwłaszcza że właśnie oddano do użytku nowy stadion, który miał pomagać klubowi w ekstraklasie. W składzie właściwie na każdej pozycji jest piłkarz z przeszłością w klubie ekstraklasy, ale to nie pomaga w wygrywaniu, zwłaszcza na własnym stadionie.

W wypowiedziach piłkarzy i trenerów klubów, które spadły z ekstraklasy można usłyszeć, że do 1 ligi po prostu ciężko się przyzwyczaić. Tutaj się walczy na każdym metrze boiska, jest mniej czasu i miejsca na myślenie o tym, do kogo zagrać piłkę. O tym samym mówił Dariusz Formella, którego Jan Urban "zesłał" w poprzednim sezonie na wypożyczenie do Arki. Skrzydłowy Lecha zbyt długo holował piłkę i w 1 lidze momentalnie się tego oduczył. Kiedy kilka razy poczuł jak twardo grają obrońcy zrozumiał, że bezpieczniej będzie grać szybko, podaniami.

Górnik i Podbeskidzie to nie jedyne kluby w 1 lidze, które mają problemy, opierając skład na byłych graczach ekstraklasy. W poprzednim sezonie Miedź Legnica taką drogą chciała pójść Miedź Legnica, ale szybko musiała porzucić marzenia o awansie.

A co powiedzieć o porażkach, które kluby z ekstraklasy notorycznie ponoszą w tym sezonie w Pucharze Polski? Najświeższy przykład to przegrana 1:2 Arki Gdynia z Drutex-Bytovią. Wcześniej zespół z Bytowa wyeliminował Zagłębie Lubin i Śląska Wrocław (3:0). Legia przegrała z Górnikiem, a Lechia dała się ograć Puszczy Niepołomice. Wychodzi na to, że samymi umiejętnościami piłkarze ekstraklasy nie są w stanie wygrywać z zawodnikami 1 ligi, zwłaszcza że często te umiejętności nie są wcale dużo wyższe. Trzeba się nabiegać. Ojca oszukasz, matkę oszukasz, ale 1 ligi nie oszukasz.

 

Zagłębie Lubin wywalczyło awans dopiero wtedy, kiedy pozbyło się zaciągu obcokrajowców (z takim składem spadło z ekstraklasy) i postawiło na wychowanków, którzy dzisiaj świetnie sobie radzą w najwyższej klasie.


Górnik Zabrze zaczął grać lepiej, kiedy do wysokiej formy doszedł Igor Angulo, w klubie pojawił się David Ledecky, a do linii pomocy został przesunięty Szymon Matuszek. To prawda, ale warto też zauważyć, że te wyniki zbiegły się w czasie z pojawieniem się w składzie kilku młodych piłkarzy. Trochę z konieczności (klub szuka oszczędności), ale na pewno też z przekonania (Marcin Brosz zapowiada, że to jest polityka Górnika) dał szansę młodym i ten eksperyment wypalił. Maciej Ambrosiewicz, Adam Wolniewicz i Bartosz Pikul stali się ważnymi postaciami zespołu. Już wcześniej w składzie byli Bartosz Kopacz i Rafał Kurzawa. To w większości są także zawodnicy z regionu, urodzeni w Rudzie Śląskiej, Jastrzębiu Zdroju, Tarnowskich Górach. Im się chce walczyć za Górnika.

 

Dla Górnika przepis o obowiązkowym wystawianiu w składzie młodzieżowca nagle przestał być problemem. Podobnie może być w innych klubach 1 ligi. Czy w Bielsku-Białej też się zdecydują na taki krok? Czas ucieka, a Podbeskidziu jeszcze w tym sezonie nie udało się wygrać na własnym boisku. Oczywiście, ciężko zbudować drużynę z samych wychowanków, ale armie zaciężne rzadko się w polskiej rzeczywistości sprawdzają.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie