Pudzianowski przed walką z Popkiem: Mnie się nie da oszukać

Maciej Turski: Mariusz, wracasz do klatki KSW po dwóch porażkach. Ciężko się było zmobilizować do przygotowań? Sportowo jesteś już człowiekiem spełnionym.

Mariusz Pudzianowski: Sportowo jestem spełniony, osiągnąłem wszystko to, co chciałem. Teraz wojuję ze swoimi słabościami. Kiedyś byłem trzy razu z rzędu mistrzem świata, a potem zająłem trzecie miejsce w mistrzostwach świata, więc wiem, co to znaczy przegrywać. W MMA było podobnie: kilka walk z rzędu wygranych, potem przegrana, potem znów wygrane, potem porażki. To jest dla mnie chleb powszedni w sporcie. Tutaj trzeba umieć przegrywać, bo wygrywać jest bardzo prosto. Przegrywa się gorzej, a podnosi się długo. Oczywiście, przegrana bardzo mobilizuje. Czas działa na moją korzyść, bo kondycję buduje się latami. Myślałem, że jak sobie pobiegam pół roku, rok, to potem trzy rundy w klatce będą dla mnie jak bułka z masłem. Wchodziłem do klatki i moja kondycja znikała. Tutaj trzeba systematycznej pracy: trening, odpoczynek, trening, odpoczynek. Zobaczymy, jakie będą efekty za pięć, sześć tygodni.

Jak odniesiesz się do dość mocnych deklaracji Pawła Popka, że on będzie lepiej przygotowany kondycyjnie?

Nie mnie to oceniać, klatka wszystko zweryfikuje. Oby ta walka wyszła poza pierwszą rundę. Wtedy będzie fajnie, będzie mógł pokazać, na co go stać. Ja jestem zawodowym sportowcem i mnie się nie oszuka. Gdyby siła i treningi biegowe tak szybko przynosiły efekty, to ja już powinienem pięć razy zostać mistrzem świata. Trenuję już siedem lat i dalej jestem w koziej d...ie. Jestem skażony sportami siłowymi, Popek też, co widać nawet po jego posturze. Wiem, co to znaczy, łapać tlen rękami i nogami (śmiech).

Cała rozmowa z Mariuszem Pudzianowskim w załączonym materiale wideo.