Euroliga: Niesamowita siła Realu

Życie trenera jest prostsze, kiedy ma się w drużynie Sergio Llulla, albo Jaycee Carrolla. Ten pierwszy potrafi znaleźć rozwiązanie każdej boiskowej sytuacji, a ten drugi umie trafić za trzy punkty niemal z każdej pozycji i to nawet wtedy, kiedy obrońca wiesza mu się na ramionach - zasłona, wyjście w górę, obrót w powietrzu i piłka ląduje w koszu.

 

Tak grał Real od pierwszych minut i w ten sposób zbudował sobie bezpieczną przewagę. Kiedy trzeba było zbudować przewagę pod koszem, to uaktywniał się Othello Hunter, który dobijał niecelne rzuty kolegów, albo urywał się obrońcom, zwłaszcza po zamianach krycia, stosowanym przez drużynę z Mediolanu. Kiedy znalazł się przy niższym zawodniku, nie było litości, nie skutkowały nawet ostre, niesportowe faule, takie jak Jamela McLeana, kiedy bity po rękach trafił spod kosza, a potem poprawił jeszcze z rzutu wolnego.

 

Po przerwie gracze gospodarzy wzmocnili obronę, zaczęli podwajać Sergio Llulla i przez moment wydawało się, że wpędzą Real w kłopoty, zwłaszcza że goście szybko złapali w trzeciej kwarcie kilka fauli. Nie trwało to jednak długo, bo kilka świetnych akcji Anthony'ego Randolpha pomogło odbudować przewagę.

 

Kiedy na początku czwartej kwarty indywidualne akcje Hickmana i Sandersa poderwały gospodarzy, jeden z niższych na boisku Carroll zebrał piłkę i podał ją do Randolpha, który znów pozwolił odskoczyć graczom Realu. Siła hiszpańskiego zespołu w ataku jest niesamowita, a różnorodność wariantów, które może wybierać trener Pablo Laso wręcz niesamowita.

 

 

EA7 EMPORIO ARMANI MEDIOLAN - REAL MADRYT 90:101 (20:26, 21:26, 25:23, 24:24)

 

 

Wyniki innych spotkań:

CSKA Moskwa - Unics Kazań 98:80

Darussafaka Stambuł - Anadolu Efes Stambuł 79:84

 

Przejdź na Polsatsport.pl