Boniek: Gdy czytałem o sobie, myślałem, że jest dwóch Bońków

Piłka nożna

Kampania wyborcza na prezesa PZPN była bezustannym atakiem na Zbigniewa Bońka, w czym celowali Cezary Kucharski i Radosław Majdan. Nowy-stary szef związku powiedział na dniach: "Gdy czytałem o sobie, myślałem, że jest dwóch Bońków". Ostatecznie opinia publiczna była zgodna - to Boniek powinien rządzić przez następne cztery lata. Tego samego zdania byli delegaci, których aż 99 z 118 zagłosowało na "Zibiego".

"Maszynki do głosowania" - przecież to już było w 2012 roku, gdy Zbigniew Boniek walczył z czterema innymi kandydatami. W 2016 Józef Wojciechowski obraził się na ten sposób głosowania i opuścił salę zjazdową na samym początku. To była ostateczna klęska wrogów Bońka, których w publicznych wystąpieniach reprezentowali Cezary Kucharski i Radosław Majdan. Dwaj ostatni zamienili kampanię w cyrk. Pytanie, po co to było "Kucharzowi", który reprezentuje interesy najlepszego polskiego piłkarza, Roberta Lewandowskiego?
 
Cztery lata temu to był prawdziwy sprawdzian dla Zbigniewa Bońka - rzucił wyzwanie Stefanowi Antkowiakowi, Romanowi Koseckiemu, Zdzisławowi Kręcinie i Edwardowi Potokowi. Jakoś nikt wówczas nie kwestionował "maszynek do głosowania", które zaproponował Karol Klimczak z Lecha. Teraz Józef Wojciechowski stanowił kandydaturę... egzotyczną. Zapowiadałem cyrk na miesiąc. I ten cyrk trwał w najlepsze z udziałem Majdana i Kucharskiego, a w tle ze Zdzisławem Kręciną i Dariuszem Smagarowiczem. Przedziwna była rola Macieja Wandzla, który nie zdecydował się na publiczne poparcie Bońka, a szefa PZPN prowokował listą 25 postulatów, w tym kuriozalnym "funduszem gwarancyjno-poręczeniowym w wysokości nie mniejszej niż 50 milionów złotych dla klubów zawodowych". Przecież to - na przedstawicieli wojewódzkich związków - zadziałało jak płachta na byka...

Ostatecznie opozycja nie została "wycięta w pień". Artur Kapelko wszedł do zarządu PZPN, a Wandzel znalazł się w komisji rewizyjnej. Ten ostatni długo nie mógł ochłonąć po głosowaniu. Widać, że ponoszą go emocje na politycznym stanowisku szefa Rady Nadzorczej Ekstraklasy... Tymczasem z Bońkiem można się porozumieć, co udowadnia Klimczak. Reprezentując kluby Ekstraklasy udał się do prezesa PZPN kilka dni temu i otrzymał zapewnienie utworzenia "grupy roboczej", która dość szybko może wypracować wspólne rozwiązania w najbardziej palących kwestiach na linii PZPN-Ekstraklasa. Na pewno jednak nie będzie zgody na "rozmontowanie" Pro Junior System. PZPN chce motywować kluby do wprowadzania piłkarzy 21-letnich i młodszych. I między innymi dlatego nie chce się zgodzić na większą liczbę piłkarzy spoza Unii Europejskiej (obecnie może grać dwóch). Jeden z obserwatorów mówi: - Kapelko i Wandzel są fachowi i są rozpoznawalni. Dlatego zostali docenieni przez salę, choć ostatnio nie było im po drodze z Bońkiem...

Z Bońkiem nie było po drodze po zjeździe statutowym również Cezaremu Kuleszy. Wokół szefa Jagiellonii Białystok chciała się okopać opozycja do obecnego prezesa PZPN.  Z Kuleszą spotkał się między innymi Cezary Kucharski. Jednak Boniek przez lata miał świetne relacje z cokolwiek porywczym właścicielem "Jagi". Kilka tygodni temu "Zibi" porozumiał się z Kuleszą, który w piątek zdobył rekordowe wsparcie sali w wyborach na wiceprezesa PZPN ds. piłki profesjonalnej - otrzymał aż 103 głosy. Kulesza ma to coś, czego brakuje Kucharskiemu - potrafi zjednać ludzi. Reprezentuje Ekstraklasę, ale doskonale rozumie się również z "baronami", że użyję terminologii, która ciągle nie wyszła z użycia i już chyba na zawsze będzie kojarzyła się z prezesami wojewódzkich związków. Kulesza to faworyt wyborów w 2020 roku. Ma charyzmę, coś co powodowało, że Boniek - bez względu na wynik - walczył o prezesurę w 2008, 2012 i 2016. Teraz wielu w roli następcy Bońka widzi Marka Koźmińskiego, ale... Pytanie, jak się spisze "Koza" w najbliższej kadencji. Czy zmieni system szkolenia - szczególnie szkolenia trenerów? Musiałby wejść w kompetencje dyrektora sportowego PZPN, Stefana Majewskiego...

Na linii Boniek - Kucharski porozumienia nie będzie już nigdy. Prezes PZPN - opuszczając salę zjazdową - wypalił: "Każdemu startującemu w wyborach polecam spin-doktorów - Kucharskiego i Majdana". Ich taktyka jątrzenia i atakowania okazała się całkowicie nieskuteczna. Po pierwsze - w opinii publicznej. W sondach na różnych portalach internetowych 8, a nawet 9 z 10 pytanych, głosowałoby na Bońka. Po drugie - wśród delegatów, co pokazało już pierwsze głosowanie w kwestii "maszynek do głosowania". Na elektroniczny system zagłosowało 93 delegatów, a na urnę tylko 18. Wojciechowski w tym momencie nie wytrzymał, a Kręcina nie zdołał go powstrzymać przed opuszczeniem sali i wygłoszeniem kilku zdań przed kamerami... Ostatecznie Boniek otrzymał 99 głosów, a Wojciechowski 16, bo formalnie nie zrezygnował z kandydowania. Gdyby miliarder został na sali na pewno dostałby z kilkanaście głosów więcej. A przecież przegrać to nie wstyd. Boniek cztery lata temu wygrał, ale po zaciętej walce. W pierwszej turze zdobył 45 głosów, podczas gdy Potok 27, Kosecki 19, Kręcina 15, a Antkowiak 10. W drugiej turze 61 mandatów na rzecz Bońka oznaczały wygraną - przy 27 Potoka, 15 Koseckiego i 13 Kręciny. Mało kto już jednak pamięta, że Boniek startował już w 2008 roku i wówczas zajął dopiero trzecie miejsce - z 19 głosami. Kręcina otrzymał 36 głosów, a Lato 57, wygrywając w pierwszej turze. Wojciechowski upierał się jednak przy "maszynkach", jakby głosowanie na jego nazwisko było wstydliwe... Andrzej Padewski - szef Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej - nie wahał się popierać Bońka ani w 2008, ani w 2012, ani obecnie. W 2008 zapłacił za to brakiem miejsca w zarządzie. Z kolei teraz otrzymał najmniejszą liczbę głosów spośród wiceprezesów - 67 (przypominam, że Kulesza 103, a Koźmiński 97, Bednarek 91, Nowak 82). Widać, że wielu delegatów nie przepada za tymi, co machają szabelką. Z drugiej strony charyzma Padewskiego doprowadziła do niespotykanej jedności wśród "baronów"...

Kucharski nie musiał firmować sztandaru z nazwiskiem Wojciechowski. Sztandaru, który ochoczo chwycili w dłonie Majdan i Kręcina, a w tle sprzyjał im Kazimierz Greń. Kucharskiemu to było niepotrzebne. Menedżer najlepszego polskiego piłkarza, Roberta Lewandowskiego - wykazując wrogość do Bońka - mógł się zdystansować od Wojciechowskiego. Jednak poszedł w bój w pierwszym szeregu. Niewątpliwie zaszkodził swojemu nazwisku. Już mieszanie się w politykę pod szyldem Platformy Obywatelskiej było źle przyjmowane przez środowisko piłkarskie. Teraz Wojciechowski go pogrąża - na własne życzenie. Ostatnio brakuje też dobrej passy w biznesie piłkarskim - Kucharskiego opuścili Bartosz Kapustka i Rafał Wolski, a wcześniej Grzegorz Krychowiak. Pytanie, czy "Kucharza" - który zawsze był niezwykle ambitny - stać na refleksję? Jeśli nie, pozostanie mu zajmowanie się biznesem i kilkoma, czy kilkunastoma piłkarzami, którzy próbują iść w ślady Lewandowskiego...

Boniek przyznaje: "Ostatni miesiąc to było coś, z czym nigdy wcześniej się nie spotkałem. Gdy czytałem teksty o sobie, myślałem, że jest dwóch Bońków". Tymczasem "Zibi" radykalnie zmienił PZPN. Związek jest w pełni akceptowany przez opinię publiczną, co nie jest związane z samym PR-em, co już sto razy powtórzył Kucharski. Na pewno "Łączy nas piłka" - portal internetowy stworzony przez obecną ekipę - trafił do wielu sympatyków polskiej piłki. Jednak dla oceny Bońka ważniejsze są inne czynniki. Jesienią 2013 roku prezes PZPN wybrał Adama Nawałkę na selekcjonera. Zapewnił reprezentacji świetne warunki. Nawałka wprowadził drużynę do finałów EURO 2016 - jako pierwszy selekcjoner Polak. W finałach EURO Biało-Czerwoni awansowali do ćwierćfinału. Polska znalazła się na 15 miejscu w rankingu FIFA. W Warszawie odbył się finał Ligi Europy w 2015 roku, a w 2017 roku zorganizujemy Młodzieżowe Mistrzostwa Europy - z udziałem 12 zespołów, po raz pierwszy w historii UEFA. Boniek może się pochwalić Pro Junior System (dla klubów Ekstraklasy, 1. i 2. ligi), Akademią Młodych Orłów, Letnią Akademią Młodych Orłów. Rangę Pucharowi Polski nadał i kontrakt telewizyjny z Polsatem i finał na Stadionie Narodowym. Boniek broni za każdym razem Szkoły Trenerów w Białej-Podlaskiej, ale z tym jest problem w środowisku - również z ceną kursów licencyjnych dla szkoleniowców. To pole do zagospodarowania! Szczególnie, że ekipa PZPN - sprawnie kierowana przez sekretarza generalnego Macieja Sawickiego - wypracowała nadwyżkę w wysokości 150 milionów złotych. Jednak celem nie jest gromadzenie pieniędzy, a rozsądne wydawanie ich na polską piłkę, aby przyniosła kolejne talenty na miarę Lewandowskiego, Arkadiusza Milika, czy Grzegorza Krychowiaka!

Roman Kołtoń, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie