Kmita: Młodych trzeba i odwagi trzeba

Piłka nożna
Kmita: Młodych trzeba i odwagi trzeba
fot. PAP

No i zlitował się Adam Nawałka nad swoimi grzesznymi synami. Palcem pogroził, karę finansową wymierzył i teraz ciszej, i spokojniej w kadrze. Dobrze się stało. Kto kierował jakimkolwiek zespołem ludzi, ten wie, że nie ma nic gorszego niż publiczne pranie brudów. Wewnątrz grupy można zrobić wszystko, ale bez mikrofonów i kamer za plecami, a już broń Boże pod jakieś zewnętrzne dyktando. To dobry prognostyk przed meczem w Bukareszcie, bo do kadry powraca atmosfera z eliminacji do ostatniego Euro.

Jest mobilizacja i jest niezła forma wszystkich reprezentantów, no może z wyjątkiem Grzegorza Krychowiaka, który nie gra lub prawie nie gra w PSG. I to jest prawdziwe zmartwienie Adama Nawałki, bo we wszystkich trzech poprzednich meczach Polaków w eliminacjach do rosyjskiego Mundialu właśnie ze strony Krychowiaka polskiej bramce groziło największe niebezpieczeństwo. Czy trener Nawałka będzie na tyle odważny, aby posłać w bój z Rumunami kogoś w lepszej formie? Wątpię. Gdyby to zrobił - ja biłbym mu brawo, ale drużyna, o którą tak dba, i z którą Krychowiak tak dzielnie walczył przed i w samym Euro, mogła by tego nie zrozumieć.

 

Taką odwagą popisał się w środę Jacek Magiera, który posłał w bój przeciwko Wielkiemu Realowi Michała Kopczyńskiego, a nie Tomasza Jodłowca (to kolejne zmartwienie Nawałki). Kopczyński mecz zagrał więcej niż przyzwoicie, chociaż nie na miarę wielkiego bohatera, jak to solidarnie opisały polskie media z "PS" na czele. A już najbardziej podoba mi się powszechne robienie z 24-letniego Kopczyńskiego młodocianego juniorka. W tym miejscu, wszystkim którzy zachłystują się teraz wynikiem i stylem meczu Legii z Realem chciałem przypomnieć, że takich meczów w historii polskiej piłki było w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych całkiem sporo, a "młody" to miał w tamtych czasach tak mniej więcej 18-19 lat.

 

Piszę o tym nie po to, aby umniejszać obiektywnie wielki wynik Legii i formę Kopczyńskiego, ale żebyśmy wszyscy nadal stąpali twardo po ziemi. Dziewiętnastoletni Adam Nawałka we wrześniu 1976 roku grał na Celtic Park z miejscowymi w Pucharze UEFA. Wisła miała zostać zmiażdżona i pożarta przez Szkotów kierowanych przez wielkiego Kenny'ego Dalglisha. Tymczasem na dwie minuty przed końcem prowadziła po trafieniach Kazimierza Kmiecika i Michała Wróbla 2:1. W 90. minucie gola strzelił Dalglish i mecz zakończył się sensacyjnym 2:2, co odbiło się szerokim echem nie tylko w Polsce i na Wyspach, ale całej piłkarskiej Europie. Ciekawie wyglądał skład tej drużyny złożonej także z uczestników Igrzysk Olimpijskich i finałów MŚ, a wtedy jeszcze naprawdę (!) młodych ludzi: Adamczyk - 23 lata, Antoni Szymanowski - 25, Maculewicz - 26, Budka - 18, Płaszewski - 25, Henryk Szymanowski - 24, Kapka - 22, Nawałka - 19, Kusto - 22, Kmiecik - 25, Wróbel - 19. I było z kogo wybierać i trener Aleksander Brożyniak miał odwagę takich wyborów dokonywać. Takie to były fajne czasy. Prawda Panie Adamie?   

Marian Kmita, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie