Poznaliśmy pierwszą walkę gali FEN 15: Final Strike
Starciem utytułowanego weterana ze wschodzącą gwiazdą polskiego K-1 można nazwać walkę Eliasza Jankowskiego z Wojciechem Kazieczko, od której 14 stycznia rozpocznie się gala FEN 15 Final Strike w lubińskiej hali RCS. Dla obu zawodników walka zakontraktowana w kategorii do 67 kg będzie debiutem w organizacji Fight Exclusive Night.
31-letni Eliasz Jankowski jest bez wątpienia jednym z najbardziej utytułowanych i doświadczonych polskich kickbokserów. Lista sukcesów legnickiego wojownika jest długa i imponująca – są na niej m.in. tytuły zawodowego mistrza świata w K-1 Global, zawodowego mistrza świata organizacji WKN i wicemistrza Europy federacji WAKO, a także Puchar Świata WAKO w K-1. Na zawodowych arenach „Jankes” stoczył dotychczas 22 walki, z których aż 16 wygrał (5 zwycięstw przed czasem). Reprezentant Prych Team Legnica/TKKF Olimp Legnica karierę sportową łączy ze służbą wojskową – jest zawodowym żołnierzem w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej w Świętoszowie.
19-letni Wojciech Kazieczko to z kolei jeden z najbardziej obiecujących polskich kickbokserów młodego pokolenia. Do największych jego osiągnięć należą tytuły mistrza Polski juniorów w formułach kick light, full contact i K-1 oraz zdobyty w ubiegłym roku srebrny medal mistrzostw Europy juniorów w K-1 Rules. Zawodnik Funfit Boxing Team Zielona Góra znakomicie spisał się także na seniorskich mistrzostwach Polski w K-1 Rules w czerwcu tego roku – wywalczył tytuł wicemistrzowski, w drodze do finału nokautując wszystkich rywali. Wychowanek duetu trenerskiego Jakub Kozera – Patryk Proszek ma na swoim koncie dwie zawodowe walki – oba pojedynki pewnie wygrał, pierwszy z nich przez nokaut, drugi na punkty.
Oprócz starcia Eliasza Jankowskiego z Wojciechem Kazieczko na gali FEN 15 Final Strike kibiców czekają także m.in. walki o pasy mistrzowskie w formule K-1 z udziałem Pawła Biszczaka, Wojciecha Wierzbickiego i Róży Gumiennej oraz pojedynki MMA, w których wystąpią m.in. Marcin Zontek, Michał Michalski, Adam Golonkiewicz, Mateusz Głąb i Michał Miłek.
Komentarze