Dwa lata wystarczą na przebudowę? Wielkie imprezy poligonem doświadczalnym Dujszebajewa
Zbliżające się wielkimi krokami styczniowe mistrzostwa świata we Francji oraz mistrzostwa Europy w 2018 roku w Chorwacji mają być dla reprezentacji piłkarzy ręcznych przede wszystkim poligonem doświadczalnym. Tałant Dujszebajew, który w czwartek podpisał kontrakt do 2020 roku chce, byśmy właściwy obraz odmienionej kadry ujrzeli dopiero w 2019 roku.
Adam Wiśniewski, Bartosz Jurecki, Krzysztof Lijewski, Sławomir Szmal oraz Karol Bielecki. Tych pięciu zawodników, którzy w ostatnich latach stanowili o sile kadry szczypiornistów prawdopodobnie nie ujrzymy już w koszulce z orzełkiem na piersi. Choć Tałant Dujszebajew zostawia furtkę do chwilowego powrotu każdego z nich w biało-czerwone szeregi, to taki ruch wydaje się na ten moment surrealistyczny. W wypowiedzi szkoleniowca reprezentacji Polski nie ma jednak biadolenia - jest natomiast wiara w to, że młodzi zawodnicy godnie zastąpią starych wyjadaczy.
- Michael Jordan i Pele też musieli kiedyś zakończyć kariery. To samo tyczy się takich wielkich zawodników jak Tkaczyk, Jurasik czy Marcin Lijewski. To jest normalne, sportowe życie. Bielecki, Jurecki, Szmal, Lijewski, Jurkiewicz kiedyś też muszą skończyć, bo życie idzie dalej. Musimy podziękować im za wszystko co zrobili. Jeżeli będziemy mogli wykorzystać jeszcze ich doświadczenie w krótkich okresach czasu, to zrobimy to. Na dzień dzisiejszy musimy jednak robić wszystko, żebyśmy w 2020 roku mieli dobry zespół na igrzyska w Tokio, by zaprezentować się tam z jak najlepszej strony - mówi Dujszebajew w wywiadzie dla oficjalnej strony ZPRP.
Odkąd Polacy w 2007 roku zdobyli srebrny krążek na mistrzostwach świata w Niemczech, na każdą wielką imprezę jechali by walczyć o medale - nawet jeśli nie byli typowani do miejsc na podium. Na zbliżającym się mundialu we Francji cele będą jednak zupełnie inne, a każdy wynik lepszy niż 1/8 finału powinien zostać w kraju przyjęty jako sukces zmieniającej się na naszych oczach kadry. Nad Sekwaną i Loarą młodzi gracze wchodzący do kadry mają dostać szansę zaprezentowania swoich umiejętności w zdecydowanie większym wymiarze czasowym niż to było dotychczas. To ma być pierwszy sprawdzian mentalny i wytrzymałościowy - tak by Tałant Dujszebajew wiedział, na kogo może liczyć w kontekście 2020 roku i igrzysk w Tokio. Drugim mają być mistrzostwa Europy w 2018 roku. Na nie trzeba się jednak najpierw zakwalifikować...
- Najważniejsze dla nas będzie uczestnictwo w mistrzostwach świata 2017 we Francji i w mistrzostwach Europy 2018 w Chorwacji. Tam ci młodzi zawodnicy, którzy nie mają jeszcze doświadczenia, będą mogli w końcu zagrać na wielkim turnieju. Tam zbiorą to doświadczenie, którego brakuje nam na dzień dzisiejszy. Mam nadzieję, że przyszłość po takich dwóch turniejach będzie lepsza. Musimy zrobić wszystko, żeby na 2019 roku zbudować zespół, który na mistrzostwach świata w Niemczech i Danii zająłby miejsce w pierwszej siódemce, co dałoby nam co najmniej awans do kwalifikacji olimpijskich. Plan jest taki, żeby przejść zmianę pokoleniową w taki sposób, by w 2020 roku znaleźć się na igrzyskach w Tokio i tam walczyć o najwyższe cele - twierdzi szkoleniowiec kadry i Vive Tauronu Kielce.
Z 18-osobowej kadry, która wywalczyła medal na mistrzostwach świata w Katarze, do Francji nie pojedzie na pewno 8 zawodników, a liczba nieobecnych może się jeszcze zwiększyć. W miejsce Szmala, Lijewskiego, Bieleckiego, Wiśniewskiego, Bartosza Jureckiego czy Piotra Grabarczyka wśród powołanych znajdą się być może Adam Morawski, Rafał Przybylski, Tomasz Gębala, Adrian Nogowski i Maciej Gębala. Każdy z nich ma duży talent, ale żaden, nie licząc epizodycznego występu M. Gębali na Euro 2016, nie grał jeszcze na wielkim turnieju. U boku doświadczonych już Piotra Wyszomirskiego, Michała Jureckiego (miejmy nadzieję, że zdoła wyleczyć uraz do stycznia), Michała Daszka czy Kamila Syprzaka będą mogli przejść solidną szkołę. I to bez poważniejszych konsekwencji, po tym jak Tałant Dujszebajew zdjął z nich presję do 2019 roku...
Komentarze