Odjidja-Ofoe: Czuję się w świetnie w Warszawie

Piłka nożna
Odjidja-Ofoe: Czuję się w świetnie w Warszawie
fot. PAP

Początki nie były łatwe, ale teraz belgijski pomocnik Vadis Odjidja-Ofoe jest jednym z najlepszych piłkarzy Legii Warszawa. Pojawiają się głosy, że Ekstraklasa już jest dla niego za mała i zimą odejdzie do lepszej ligi. W rozmowie z Polsatsport.pl opowiedział o swoich planach i zdradził, czy bez trenera Besnika Hasiego trafiłby jednak do Legii.

Łukasz Majchrzyk: Kiedy przychodził pan do Legii wszyscy narzekali na twoją formę fizyczną i wskazywali nadwagę. Teraz wszystko wróciło do normy i zacząłeś grać świetnie?

 

Vadis Odjidja-Ofoe: Były głosy, że tak to wygląda, ale od kiedy trafiłem do Legii schudłem tylko kilogram. To chyba niedużo (śmiech)? Nie byłem w dobrej formie, bo miałem trochę problemów rodzinnych i nie przygotowywałem się do sezonu. W poprzednim sezonie nie grałem zbyt dużo, więc to normalne, że nie byłem przygotowany i potrzebowałem trochę czasu.

 

Czuje pan różnicę na boisku?

 

Na początku już po 50-60 minutach łapała mnie zadyszka. Tak się stało w meczu pucharowym z Górnikiem Zabrze. Teraz czuję się silny.

 

Panuje opinia, że trener Besnik Hasi zrobił podczas pracy w Warszawie tylko jedną dobrą rzecz - ściągnął cię do Legii. To prawda, że bez niego nie trafiłbyś na Łazienkowską?

 

Oczywiście, nie wiedziałem wiele o Legii i polskiej lidze, więc gdyby nie było tutaj trenera Hasiego, to nie byłoby mi łatwo się zdecydować na transfer do Polski. To był trener, który mnie znał i, którego ja znałem. Wiedziałem, że łatwiej mi będzie grać pod jego wodzą i wrócić na swój normalny poziom. Tak się zaczęły rozmowy i dlatego tutaj przyszedłem. To jest życie: kiedy przychodziłem do Legii, to trener Hasi miał kilkuletni kontrakt, ale po kilku tygodniach odszedł.

 

Polska to kraj egzotyczny piłkarsko dla zawodników z zachodu Europy.

 

Wszyscy znają i lubią ligi: angielską, hiszpańską czy niemiecką. Przy nich inne ligi wydają się słabe i w Belgii też jest takie przekonanie. Zdobyliśmy cztery punkty w trudnej grupie Ligi Mistrzów, więc mistrz Polski nie może być taki słaby. Belgijskie kluby mają wielkie problemy ze zdobywaniem punktów w LM.

 

Przychodząc do Polski wykonał pan krok wstecz, żeby potem wrócić do europejskiej czołówki?

 

Może nie był to krok wstecz, ale wiedziałem, że muszę trafić do klubu, w którym mogę zagrać 30-40 meczów w sezonie. Dlatego zdecydowałem się na trenera, którego znałem i trafiłem do Legii.

 

Jacek Magiera mówił, że przed meczem w Lizbonie puścił panu film o tym, ile Legia znaczy w Polsce. To był moment, w którym zorientował się pan, jak wielki jest to klub?

 

Wiedziałem to już wcześniej, że ma bogatą historię i oddanych kibiców. Nie jest jednak łatwo wejść do drużyny, gdzie są takie oczekiwania, a wyniki niezbyt dobre. Miałem problemy na początku, ale kiedy przyszedł trener Magiera, porozmawialiśmy chwilę, wyjaśnił mi swoje oczekiwania. Współpraca układa nam się dobrze.

 

Zwolnienie Besnika Hasiego było dla pana bardzo trudnym momentem?

 

Byłem rozczarowany. Miałem nadzieję, że zostanie dłużej, ale w futbolu nigdy nie wiesz, co się zdarzy. Kiedy podpisywałem kontrakt już była niezbyt dobra atmosfera i były sygnały, że tak się może zdarzyć. Podjąłem jednak wyzwanie. Nie można powiedzieć, że podpisałem kontrakt tylko z powodu Hasiego, bo trenerzy często się zmieniają. Może Legia nigdy by mi nie złożyła oferty, gdyby nie było tutaj Hasiego?

 

Miał pan oferty z innych klubów, tak dużych jak Legia?

 

Miałem ciekawe oferty, z dużych klubów, może nie o tak bogatej historii i tak oddanych kibicach, ale były to poważne propozycje. To były kluby, grające na poziomie Ligi Europy, były też ciekawe propozycje z Anglii, ale to była już końcówka okienka transferowego. Niektóre oferty były na papierze, w innych przypadkach klub najpierw musiałby kogoś sprzedać, żeby mnie kupić. Nie chciałem czekać.

 

Pana słynny strzał z Realem: tak to było zaplanowane, czy to był wynik boiskowej sytuacji?

 

Było dość ciasno, chciałem ustawić sobie piłkę do strzału prawą nogą, ale nie było miejsca, więc ruszyłem w lewo. Mogłem uderzyć, więc strzeliłem. Myślę, że to był dobry strzał. Dał nam nadzieję w tamtym meczu, bo graliśmy dobrze, ale przegrywaliśmy 0:2. Szkoda, że nie było kibiców na trybunach, bo jestem przekonany, że z ich obecnością udałoby nam się to spotkanie wygrać. Remis 3:3 z Realem w LM nie tylko dla mnie, ale dla całego klubu był historyczny. Będę opowiadał o tym dzieciom, kiedy będę miał 70 lat i pokażę im koszulkę Garetha Bale'a, z którym się wymieniłem.

 

Czuje się pan w Legii wreszcie jak u siebie?

 

Początek nie był łatwy ze względu na barierę językową, ale nigdy nie wątpiłem, że jestem wystarczająco dobry by być w Legii. To miłe miasto, ludzie i koledzy z drużyny są bardzo pomocni. Jestem tutaj bardzo szczęśliwy i mam nadzieję, że tak zostanie.

 

Pokazał pan już 100 procent swojego potencjału?

 

Myślę, że jeszcze nie z tej prostej przyczyny, że nie znam ligi, nie znam piłkarzy, czasami nawet nie wiem, gdzie jadę na mecz, więc nie mogę się zawsze odpowiednio przygotować. Po prostu nastawiam się, że każdy mecz będzie ciężki. Jeśli podejdziemy odpowiednio skoncentrowani do każdego spotkania, to mamy wystarczająco dużo umiejętności, żeby "zrobić różnicę".

 

Polska liga jest ciągle dla pana wyzwaniem? Czy już jest pan na nią za dobry?

 

To jest w dalszym ciągu wyzwanie, bo przecież nie wygrywamy wszystkich meczów. Głównym celem jest zdobycie mistrzostwa. Ostatni mecz wygraliśmy 5:1, ale na boisku wcale nie wyglądało to tak łatwo. To był dla nas już drugi mecz w tym tygodniu i musieliśmy się mocno napracować. Większość goli strzeliliśmy w końcówce spotkania, a do tego momentu to było naprawdę trudne spotkanie.

 

Myślisz, że zostaniesz tutaj do końca sezonu?

 

Chcę zostać w Legii do końca sezonu i zdobyć z nią mistrzostwo. To jest jeden z moich celów. Myślę o tym i skupiam się na tym, ale w futbolu nigdy nie wiesz, co cię czeka. Jutro może się wydarzyć coś szalonego, ale podkreślam, że chcę zostać w Legii.

 

Czerwona kartka dla Williama Carvalho - w tamtej sytuacji wyprowadzaliście kontratak i wydawało się, że najlepiej będzie podać piłkę do jednego z partnerów, a pan zdecydował się na drybling. To był "Vadis w pigułce", który wybiera rozwiązania nie zawsze oczywiste, ale skuteczne?

 

Nie widziałem w tamtej sytuacji Kucharczyka, albo nie mogłem mu zagrać dobrej piłki. Myślałem, że rozegramy tę akcję z Thibault Moulin, ale był tak zmęczony, że nie nadążył za mną (śmiech). Wydawało mi się, że jestem sam, nie wiedziałem, co zrobić, więc spróbowałem się przedrzeć między dwoma rywalami. Carvalho mnie zaatakował, ja upadłem, a on dostał drugą żółtą kartkę. Tego potrzebowaliśmy w tamtym momencie, bo Sporting nas przycisnął.

 

Zagrał pan świetne mecze przeciwko Carvalho czy Toniemu Kroosowi. Czuje pan, że już jest niedaleko europejskiego topu?

 

Kroos gra w jednym z najlepszych klubów na świecie, a ja zagrałem na razie tylko dwa takie spotkania, więc to nie to samo. Cieszę się, że mogłem pokazać swoje umiejętności w LM. Nie powinniśmy się bać Ajaksu, tylko wierzyć w to, co umiemy i zagrać tak, jak potrafimy.

 

Trener Magiera chce, żebyście każdą akcję budowali wieloma podaniami, od linii obrony. Kiedy rywal naciska, to pan jest człowiekiem, który mówi "dajcie mi piłkę, a ja znajdę rozwiązanie"?

 

Zawsze lepiej jest grać po ziemi niż długimi podaniami i potem walczyć w powietrzu. Jeśli rywal podchodzi do wysokiego pressingu to nawet lepiej, bo potem pod jego bramką mamy więcej miejsca. Mamy dobry styl i staramy się go powielać w każdym meczu.

 

Grał pan w Anglii teraz w Ekstraklasie. Można porównać te ligi pod względem fizyczności, walki na boisku?

 

Pod tym względem obie ligi są do siebie podobne, ale Premier League jest znacznie szybsza, nawet o kilka poziomów. Ale trudno oceniać. Nie mogę mówić o całej lidze, ale tylko o Legii i drużynach, z którymi grałem. Ekstraklasa jest twarda, ale więcej szalonych ataków i ostrych wejść jest w Anglii. Powiem jedną rzecz: wszystkie stadiony, na których grałem, były bardzo ładne. Tego się nie spodziewałem.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie