Lyon zdobył twierdzę Monaco!

Piłka nożna
Lyon zdobył twierdzę Monaco!
fot. Sebastien Nogier PAP/EPA
Tym razem defensywa dowodzona przez Kamila Glika nie zatrzymała ataków rywali

Można było się spodziewać, że mecz AS Monaco z Olympique Lyon dostarczy ogromnej porcji emocji, ale chyba mało kto oczekiwał takiego rodzaju emocji. Awantury, bójki, nieuznane bramki, czerwona kartka (a powinno ich być więcej), rzut karny (a powinno ich być więcej) i ostatecznie wygrana gości 3:1. To pierwsza porażka Monaco u siebie w tym sezonie.

Drużyna Kamila Glika w ostatnich tygodniach spisuje się wybornie. Podopieczni Leonardo Jardima w trzech poprzednich kolejkach zdobyli dziewięć punktów, strzelając przy tym 16 (!) bramek i nie tracąc żadnej. W ośmiu spotkaniach rozegranych na stadionie Ludwika II wygrali siedmiokrotnie, raz tylko remisując. Ta wyliczanka daje wyobrażenie o skali wyzwania, przed jakim stanął Olympique Lyon.

W wyjściowym składzie gości zabrakło Macieja Rybusa, w obronie gospodarzy od pierwszej minuty zameldował się natomiast Kamil Glik. I to kolega Glika z linii defensywnej został bohaterem pierwszej połowy; niestety bohaterem negatywnym. Benjamin Mendy w 39. minucie wziął solidny zamach i wymierzył kopniaka Corentinowi Tolisso. Gospodarzy czekało więc kilkadziesiąt minut gry w dziesiątkę, a przecież już wtedy Monaco miało jedną bramkę straty do odrobienia. Dziesięć minut przed wybrykiem Mendy'ego gola dla Lyonu zdobył Algierczyk Rachid Ghezzal.

Druga połowa to już z kolei emocjonalny rollercoaster. Sędzia Ruddy Buquet nie dyktuje karnego dla Monaco po zagraniu ręką przez jednego z obrońców gości stojących niemal na linii bramkowej; gospodarze ruszają z awanturą do arbitra, a goście ruszają z kontrą, która powinna zakończyć się bramką.

Następną znakomitą okazję na drugiego gola Olympique miał w 56. minucie. Karnego jednak nie wykorzystał Lacazette - piłkę złapał Subasić. Wykonanie jedenastki poprzedziła kolejna w tym meczu karczemna awantura, podczas której bramkarz Monaco popchnął na ziemię Mathieu Valbuenę, a dyskutujący z sędzią Kamil Glik obejrzał żółtą kartkę. Wyraźnie podrażniony incydentem w polu karnym Valbuena postanowił zrewanżować się Subasiciowi. Dopiął swego już kilka minut później, zdobywając gola efektownym strzałem z pierwszej piłki.

Dwubramkowe prowadzenie grających w przewadze gości zabiło emocje? A skąd. Pięć minut po bramce Valbueny trafił Bakayoko i kibice na trybunach stadionu Ludwika II uwierzyli, że uda się uniknąć porażki. Strzegący bramki gości Anthony Lopes nie dał się już jednak pokonać - nie licząc dwóch sytuacji, w których bramek dla Monaco arbiter nie uznał (w obu wypadkach słusznie).

Wynik meczu ustalił w 87. minucie Alexandre Lacazette precyzyjnym strzałem w długi róg. A gola na 4:1 dla Lyonu mógł jeszcze zdobyć wprowadzony kilka chwil wcześniej Maciej Rybus. Piłka po jego strzale minęła już Subasicia i zmierzała do bramki, ale zdążył ją zatrzymać... Kamil Glik.

Monaco nie wykorzystało więc kolejnego potknięcia PSG i wciąż ma trzy punkty przewagi nad obrońcami mistrzowskiego tytułu. Do liderującej Nicei ekipa trenera Jardima traci z kolei cztery oczka.

Ligue 1, 18. kolejka:


AS Monaco - Olympique Lyon 1:3 (0:1)

gole: 0:1 Ghezzal (29.), 0:2 Valbuena (65.), 1:2 Bakayoko (70.), 1:3 Lacazette (87.).

 

Monaco: Subasic - Mendy, Jemerson, Glik, Sidibé (77. Mbappe Lottin) - Lemar, Bakayoko, Fabinho (85. Carrillo), Silva - Germain (63. Dirar), Falcao.

Lyon:  Lopes - Lorel, Diakhaby, Yanga-Mbiwa, Rafael (77. Jallet) - Tousart, Tolisso - Valbuena, Fekir (83. Rybus), Ghezzal (83. Cornet) - Lacazette.

 

Widzów: 8000.    Sędzia: R. Buquet (Amiens).   Czerwona kartka: Mendy (39.)

Szymon Rojek, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie