Rzeźniczak: W bibliotece byłem, pączka też jadłem

Piłka nożna
Rzeźniczak: W bibliotece byłem, pączka też jadłem
fot. CyfraSport
Jakub Rzeźniczak

Dla Jakuba Rzeźniczaka 2016 rok był pełen wrażeń: mistrzostwo Polski, a potem problemy pod rządami trenera Besnika Hasiego. Wszystko wróciło do normy u trenera Jacka Magiery. Zdradził, co ostatnio czytał i jak się gra w parze z Michałem Pazdanem.

Łukasz Majchrzyk: Przyszedł trener Jacek Magiera i nagle wszystko u Jakuba Rzeźniczaka wróciło na miejsce?

 

Jakub Rzeźniczak: Trener przede wszystkim mi zaufał. Było mi trochę łatwiej, bo znałem trenera Magierę i wiedziałem jakie ma wymagania. Starałem się odzyskać formę i odpłacić za zaufanie. Po tych 15 meczach, które rozegraliśmy pod jego wodzą chyba można powiedzieć, że się nie zawiódł.

 

Bardzo dużo znaczyło dla ciebie to, że dostałeś z powrotem opaskę kapitana?

 

Były momenty za trenera Besnika Hasiego, że dzieliłem ją z Michałem Pazdanem, ale to nie był dla mnie problem, bo nie jestem konfliktowy. Akceptowałem to, ale na pewno noszenie opaski jest wyróżnieniem i cieszę się, że trener Magiera przekazał ją mnie "na wyłączność".

 

Tu nawet nie chodzi o to, że miałbyś konflikt z Pazdanem, ale może czułeś, że trener po prostu nie ufa ci w 100 procentach?

 

Tam w ogóle nie było zaufania.

 

Czemu nie było tam zaufania?

 

Jakoś wszystko się niezbyt dobrze układało.

 

Jesteś profesjonalistą, to o co mógł mieć pretensje?

 

Trener Hasi mówił jedno, a za pięć minut robił, co innego. Nie był szczery. Jakby mi powiedział: "Kuba, nie będę na ciebie stawiał, nie będziesz grał", to nie byłoby problemu. Często mówił, że będę grał, a za dwa dni siedziałem na trybunach i jeszcze dowiadywałem się o tym od kierownika drużyny. To było najbardziej nie fair.

 

Tweet prezesa Bogusława Leśnodorskiego, że Legia zrobi wszystko, żeby ci pomóc, był ważny?

 

To było fajne. Z prezesem spotkałem się na drugi dzień po meczu z Arką Gdynia. Powiedział, że zrobi wszystko, żeby mi pomóc. Załatwił mi wtedy trzy lub cztery dni wolnego u trenera Hasiego. To bardzo pomogło i wielokrotnie podkreślałem, że jestem mu za to bardzo wdzięczny.

 

Tworzycie z Pazdanem duet trochę nietypowy jak na współczesny futbol. Żaden z was nie jest górą mięśni, a w dzisiejszych czasach przynajmniej jeden z pary stoperów powinien być duży. Jak sobie radzicie, grając z takimi napastnikami jak Bas Dost?

 

Na pewno jest ciężko, bo gra głową jest potrzebna, ale wiele można nadrobić dobrym ustawieniem. Czasami nawet nie trzeba wygrywać pojedynku główkowego, ale wystarczy wytrącić napastnika z równowagi i on celnego strzału nie odda. Dost w obu spotkaniach z nami chyba nie oddał żadnego celnego strzału głową. Gola nam strzelił, ale po uderzeniu nogą. Jeśli człowiek jest sprytny i dobrze reaguje na wydarzenia boiskowe, to kilka centymetrów różnicy nie jest przeszkodą.

 

Wślizgi i blokowanie strzałów w ostatniej chwili wyglądają na rozpaczliwe...

 

Czasami tak jest, ale najważniejsze, żeby piłka nie znalazła się w bramce. Jeśli wślizg jest koniecznością, to trzeba go wykonać. W meczach ligi angielskiej czasami trzech, czterech zawodników rzuca się, żeby zablokować strzał. Myślę, że to się podoba kibicom i najczęściej jest bardzo skuteczne.

 

Jak się czujesz w systemie trenera Magiery, który kładzie nacisk na to, żeby każdą akcję, jeśli się da, wyprowadzać podaniami od linii obrony? Ty i Michał Pazdan macie wtedy bardzo dużo kontaktów z piłką.

 

Nie mam z tym problemu. Myślę, że bardzo znamienne są moje statystyki z obu meczów z Realem, gdzie miałem praktycznie 100 proc. celności podań. Ze Sportingiem też było bardzo dobrze. Współczesna piłka wymaga takiej gry od stoperów i staram się dostosować.

 

A ta nieszczęsna lewa obrona w Dortmundzie?

 

Czy ja wiem, czy nieszczęsna? Taka była konieczność chwili, doświadczenie. Starałem się robić, co mogłem. Graliśmy z drużyną o niezwykłym potencjale ofensywnym, technicznym, taktycznym. Tak szybko operowali piłką, że każdemu byłoby tam ciężko, niezależnie od tego, kto by tam zagrał.

 

Zjesz coś w Święta Bożego Narodzenia? Jesteś znany z dbania o dietę.

 

O dietę dbam, ale akurat w Święta idzie na bok.

 

Jeszcze chwilę pomówmy o książkach. Co teraz czytasz?

 

Ojej, nie pamiętam. Ostatnio było dużo wyjazdów, meczów. Cały czas na zgrupowaniach spędzałem w łóżku, śpiąc.

 

Kolega mówił mi kiedyś, że parę ładnych lat temu widział cię w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego. Mogło tak być?

 

Mogło tak być...

 

Ale podobno jadłeś wtedy pączka?

 

Jadłem pączka (śmiech). W bibliotece też byłem, ale chyba książki wtedy nie wypożyczałem. Nie wiem, co ja tam wtedy robiłem. To było dawno.

 

Eric Emmanuel Schmitt - widziałem, że kilka jego książek czytałeś.

 

A tak... Czytałem jego książkę w czasie lotu do Dortmundu. Nawet zdjęcie na Twitterze było. Tyle się dzieje, że wypadło mi to z głowy. Czytałem wszystkie jego książki. Polecam "Oscar i pani Róża". To taka przypowiastka, która daje do myślenia i na pewno wszystkim się spodoba.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie