Kiedyś zabił studenta, dziś sam walczy o życie. Rosyjski gwiazdor MMA w ciężkim stanie po strzelaninie
Rasuł Mirzajew (17-1, 9 KO, 3 SUB) to 30-letni zawodnik rosyjskiej organizacji Fight Nights i jeden z czołowych wojowników kategorii piórkowej w kraju. Mirzajew przyciąga kłopoty jak magnes - w 2011 roku pobił śmiertelnie studenta, a w minioną noc sylwestrową sam prawie stracił życie...
Do zdarzenia doszło w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia w moskiewskim mieszkaniu Mirzajewa, do którego włamało się trzech napastników. Mężczyźni zaczęli zadawać wojownikowi uderzenia kijem bejsbolowym, następnie podduszali go łańcuchami, ale że ten wciąż stawiał opór, jeden z nich wyciągnął broń i oddał w jego kierunku trzy strzały - dwa w w klatkę piersiową i jeden w brodę. Napastnicy przekonani, że 30-latek nie żyje, niezwłocznie opuścili mieszkanie.
W kraju nad Wołgą mówi się, że mogła to być zemsta, wszak Mirzajew po feralnym zdarzeniu sprzed lat wcale się nie opamiętał i dwa tygodnie przed sylwestrem wdał się w kolejną bójkę pod jednym z moskiewskich klubów. Sprawców, którzy ponadto ukradli wojownikowi pieniądze i biżuterię, poszukuje policja, ale nic nowego jeszcze nie ustaliła.
Mirzajew może mówić o ogromnym szczęściu, bo okazało się, że kule dosłownie o milimetry minęły jego serce i płuca. Ale mimo że lekarze zaopiekowali się nim dość szybko, jego stan nadal jest ciężki i nie wiadomo kiedy wyjdzie ze szpitala. Dzielnie jednak wspierają go koledzy z Eagles MMA.
W 2011 roku Mirzajew, także pod jednym z moskiewskich klubów, pozbawił życia 19-letniego studenta. Wystarczył tylko jeden cios, który zwalił Iwana Agafonowa z nóg i po którym natolatek uderzył głową o krawężnik. Zawodnik miał z początku odsiedzieć w więzieniu 15 lat, ale jako że sąd stwierdził później, że nie było to zabójstwo tylko nieumyślne spowodowanie śmierci, spędził w nim zaledwie 15 miesięcy.
Przejdź na Polsatsport.pl