Rajd Dakar: Sonik utknął w kolejce do... tankowania
Na drugim etapie Rajdu Dakar najlepiej z polskiej ekipy spisał się Jakub Przygoński, który jadąc z belgijskim pilotem Tomem Colsoul awansował na 12. miejsce w klasyfikacji generalnej. Zwycięzca w kategorii quadów sprzed dwóch lat Rafał Sonik musiał czekać w kolejce do tankowania.
Etap był długi. Miał ponad 800 km (blisko 300 km to odcinek specjalny) i prowadził z Resistencii do San Miguel de Tucuman w Argentynie. Tropikalne upały. Na jednym z oficjalnych pomiarów było 48 stopni. “Dzisiejszy odcinek był już prawdziwie dakarowy. Wydawało się, że będzie szybko i łatwo. Oczywiście tak nie było, było za to dużo błota i kałuż. Samochody się kopały, nic nie było widać. Musieliśmy miejscami trochę zwalniać, żeby nie przegrzać auta, ale wynik jest niezły. I tak nasze Mini rozpędziło się do 195 km, więc miejscami było szybko” – powiedział PAP Przygoński, którego samochód po etapie był całkowicie pokryty błotem. Kierowca Orlen Teamu przyznał, że cieszy się z bliskiego wjazdu rajdu w góry. „Ta temperatura dała nam się już we znaki” - dodał.
Na upały nie narzeka Sonik, który ma jednak inne zmartwienia. „Ja taką pogodę bardzo lubię. Ale dzisiaj straciłem kolejne pół godziny. Na tankowaniu była kolejka i musieliśmy sporo czekać. Wszystko trwało bardzo długo, bo ktoś nie zadbał, żeby było odpowiednio szeroko, by dwa quady mogły razem tankować” – zaznaczył.
Organizatorzy po zbadaniu GPS mogą mu oddać stracony czas. „W najlepszym przypadku odzyskam jedną lub dwie pozycje. A stratę mam coraz większą, bo jadąc z tyłu bardzo się kurzyło i nie dało się wyprzedzać. To efekt mojego upadku na pierwszym etapie. Strat nie poniosłem dużych, ale musiałem startować z końca stawki” – powiedział krakowianin.
Debiutujący w Dakarze motocyklista Orlen Teamu Adam Tomiczek nie narzekał na swoją jazdą. „W sumie jestem zadowolony z tego etapu, chociaż nie obyło się bez problemów. Długo jechałem w kurzu za jednym z kierowców i gdy w końcu zdecydowałem się go wyprzedzić, wpadłem w jakąś olbrzymią kałużę. Na szczęście kibice pomogli mi się z niej wydostać” – opisał.
Do wtorkowego etapu nie przystąpił Maciej Berdysz. To drugi polski motocyklista, który wycofał się z rajdu. We wtorek z powodu złamania kości śródręcza z Dakarem musiał się pożegnać Jakub Piątek.
W środę uczestników rajdu czeka etap z San Miguel de Tucuman do San Salvador de Jujuy długości 780 km (364 km odcinków specjalnych), z najwyższym w całej edycji wzniesieniem sięgającym blisko 5 tys. metrów.
Komentarze