Rajd Dakar: Kierowcy znów w Argentynie

Moto
Rajd Dakar: Kierowcy znów w Argentynie
fot. PAP/Kryspin Dworak
Rafał Sonik zajmuje 9. miejsce w klasyfikacji generalnej quadów.

Po etapach w Boliwii Rajd Dakar powraca na trasy w Argentynie, co ucieszyło wielu kierowców. Mieli już dość niskich temperatur i deszczowej pogody w Boliwii. „Wszyscy czekali na powrót do Argentyny, bo już mieli dosyć deszczów. Codziennie jechaliśmy w kałużach” – mówił kierowca Jakub Przygoński.

Ale jeszcze ostatni, wtorkowy etap rozpoczynający się w Boliwii dał im się we znaki. Już w Argentynie z powodu osuwiska została zablokowania droga dojazdowa do Salty, uniemożliwiając wielu załogom dotarcie na biwak. Z tego powodu został anulowany środowy etap, a pojazdy przejechały drogami publicznymi do Chilecito. Tutaj powitały ich upały, chociaż nieco mniej dokuczliwe od tych tropikalnych na początkowych etapach.

 

"Lepiej, że już wracamy do ciepłego, bo w tym zimnie naprawdę ciężko już było wytrzymać. No i w Boliwii, podczas dnia przerwy, miałem problem z wysokością. Wtedy naprawdę źle się czułem i nawet miałem iść na tlen, ale po badaniach okazało się, że wszystko w porządku. Ja co prawda lubię się ścigać jak jest chłodniej, ale dojazdówki w zimnie i deszczu dały mi w kość” – powiedział motocyklista Orlen Teamu Adam Tomiczek.

 

Także jeżdżący quadem zwycięzca Dakaru sprzed dwóch lat Rafał Sonik nie mógł się doczekać bardziej „afrykańskich” warunków. „To co było w Boliwii to zaprzeczenie Dakaru. Ten rajd wywodzi się z Afryki, gdzie są piachy i upały, a nie deszcz i błoto" – mówił.

 

Na czyste niebo czekał Jakub Przygoński, który jadąc Mini zajmuje ósme miejsce w klasyfikacji generalnej.

 

„Chyba wszyscy czekali na powrót do Argentyny, bo już mieli dosyć tych deszczów. Codziennie jechaliśmy w kałużach, a tu jest niebo niebieskie, wiec jest szansa, że już nie będzie padać. Za to pojawi się kolejny problem – kurz” – powiedział po przyjeździe na biwak w Chilecito.

 

Dodał, że mimo trudnych warunków tegoroczny Dakar jest bardzo interesujący. „Dużo się dzieje, bez przerwy coś się zmienia, coś przeszkadza czy pomaga. Na pewno jest ciekawie” – podkreślił.

 

Boliwia nie po raz pierwszy gościła Rajd Dakar, ale po raz pierwszy przez niemal tydzień. Z powodu opadów jeden etap w tym kraju trzeba było całkowicie odwołać, a kilka odcinków specjalnych zostało skróconych.

 

Te niedogodności rekompensowali uczestnikom kibice, którzy tłumnie ich dopingowali, a w miasteczkach, gdzie kończyły się etapy, trwała całodzienna fiesta.

 

Czwartkowy etap z Chilecito do San Juan będzie liczył 751 kilometrów, z czego 449 to odcinek specjalny. Zakończenie Rajdu Dakar w sobotę w Buenos Aires.

jk, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie