Pindera: Marzenie mistrza

Sporty walki
Pindera: Marzenie mistrza
fot. PAP

James DeGale (23-1, 14 KO), który dziś w nocy stoczy unifikacyjny pojedynek z Badou Jackiem (20-1-2, 12 KO), przyznał, że o takim boju w Nowym Jorku śnił od dzieciństwa.

Konkretnie od czasu, gdy zobaczył walkę słynnego „Prince’a” Naseema Hameda z Kevinem Kelley’em w Madison Square Garden. Miał wtedy 10 lat. „Książe” znokautował Amerykanina w czwartej rundzie, a przyszły mistrz olimpijski zamarzył, że on też kiedyś dokona czegoś podobnego w Nowym Jorku.


Dziś James DeGale ma 30 lat, 23 zwycięstwa (14 przed czasem) i jedną porażkę (dwa do remisu z Georgem Grovesem sześć lat temu) na koncie, oraz pas organizacji IBF w wadze superśredniej. Zdobył go w maju 2015 roku w Bostonie wygrywając z Andre Dirrellem. Tym samym został pierwszym w historii brytyjskiego boksu, który do olimpijskiego złota dołożył tytuł zawodowego mistrza świata.


Jego rywal, 33 letni Badou Jack (20-1-2, 12 KO) ciemnoskóry Szwed mieszkający w Las Vegas, nie ma wprawdzie takich sukcesów w boksie olimpijskim jak Anglik, ale jest w posiadaniu prestiżowego pasa WBC, który zdobył w kwietniu 2015 roku w Chicago wygrywając dwa do remisu z bratem Andre Dirrella, Anthonym.


Jego promotor, Floyd Mayweather Jr, jest przekonany, że dziś w nocy, w Barclays Center na Brooklynie też będzie górą, ale gdybym miał typować, to postawiłbym jednak na DeGale’a. Zgadzam się z opinią, że Szwed jest bardzo solidnym, silnym pięściarzem, który wiele potrafi, ale złoty medalista olimpijski z Pekinu (2008) w moim odczuciu ma po swojej stronie więcej atutów. I rzecz nie tylko w tym, że walczy z odwrotnej pozycji, co z pewnością nie ułatwi zadania mistrzowi WBC. DeGale jest sprytnym, śliskim, bardzo dobrze wyszkolonym technicznie pięściarzem, do którego trudno się dostosować. Ale to oczywiście nie oznacza, że można na niego stawiać w ciemno.


Czeka go bardzo ciężkie zadanie i jeśli wygra (a tak myślę), to raczej na punkty niż przed czasem. Na jego sukces bardzo liczy Eddie Hearn, który już dziś mówi co będzie jeśli tak się stanie. Wówczas można liczyć na wielką wojnę na Wyspach Brytyjskich pomiędzy De Gale’em i jego rodakiem Callumem Smithem. Taki pojedynek odbyłby się prawdopodobnie na jednym z brytyjskich stadionów.


Tyle, że chyba trochę za wcześnie mówić o przyszłości w kontekście trudnej walki jaka czeka DeGale’a w Nowym Jorku. Zwracają na to uwagę brytyjscy komentatorzy, podkreślają, że Badou Jack jest zawodnikiem Floyda Mayweathera Jr, więc lepiej wygrać wyraźnie. Jedno jest pewne, DeGale zarobi 750 tysięcy funtów, a jego rywal 50 tysięcy mniej.


A propos Mayweathera. Zapytany czy wróci na ring odpowiedział, że nie zamierza. Tylko czy można mu wierzyć?

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie