Kostyra: Zmarł Janek
W niedzielę zadzwonił Krzysio Kosedowski "Andrzej, zmarł Janek Szczepański" - powiadomił mnie. Znów smutna wiadomość. Nie żyje mistrz olimpijski w boksie z Monachium w wadze lekkiej.
A w ubiegłym roku odszedł srebrny medalista olimpijski z 1972 Wiesiek Rutkowski (lekkośrednia), wcześniej Leszek Błażynski (brąz w muszej). Maszerują do nieba kolejni bokserzy z drużyny Feliksa Stamma. Z medalistów z Monachium został już tylko Janusz Gortat (brąz w półciężkiej). Na szczęście jest w dobrej formie, chociaż chore biodro mu trochę dokucza.
Janek Szczepański był nie tylko wspaniałym bokserem, ale i utalentowanym aktorem, zagrał z Jerzym Kulejem w kultowym filmie "Przepraszam czy tu biją" oraz nagrodzonym Złotą Palmą "Człowieku z żelaza" Andrzeja Wajdy. Ale same jego życie to był gotowy scenariusz na znakomity film.
Gdy miał 24 lata okazało się, że ma arytmię serca. Lekarze nie potrafili wyjaśnić, dlaczego arytmia nie występuje podczas wysiłku, w ringu, tylko pojawia się zupełnie niespodziewanie, w normalnym, spokojnym życiu. Przez cztery i pół roku nie mógł uprawiać ukochanego boksu, wtedy często ukojenia szukał w alkoholu. Ale jak niespodziewanie choroba atakowała, tak niespodziewanie ustąpiła i dostał zgodę na powrót na ring. Zdobył mistrzostwo Europy w Madrycie (już jako 30-latek). A potem była afera na mistrzostwach Polski w Katowicach (1971).
To były moje pierwsze mistrzostwa Polski jako dziennikarza sportowego, byłem naocznym świadkiem jak Janek (który zawsze był raptusem) zdenerwował się na śląskich kibiców, którzy go wygwizdali po finałowym absolutnie zasłużonym zwycięstwie nad Osztabem i rzucił w trybuny mistrzowską biało-czerwoną szarfę. To były czasy, gdy nie było różnych Wojewódzkich głupków wsadzających biało-czerwone barwy w psią kupę, patriotyzm coś znaczył i został... dożywotnio zdyskwalifikowany. Ale przeprosił, wybaczono mu, dostał nominację na IO w Monachium i... znów wróciła arytmia. I jak szybko przyszła, tak szybko ustąpiła. Gdy wydawało się, że wszystko co najgorsze już za nim, pojawił się... czyrak na prawej pięści. I wtedy interweniował doktor Janusz Garlicki. W trakcie turnieju (po trzeciej zwycięskiej walce) dokonał operacji i dalej już była historia. Olimpijskie złoto po wygranej w finale z Orbanem, podopiecznym Laszlo Pappa.
Ostatnie miesiące życia spędził Janek Szczepański w szpitalu i hospicjum, męczył się po wypadku, w którym potrącił go autobus. Ale wszystkie cierpienia znosił dzielnie, tak jak nieszczęścia, które spadały na niego podczas kariery, w której stoczył w sumie 290 walk (251-15-24), sześć razy był indywidualnym mistrzem Polski i sześć razy drużynowym (z Legią Warszawa).
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze