Był bogiem, teraz kibice zniszczyli mu auto i palą jego koszulki. Trwa akcja "Anty-Payet"

Piłka nożna
Był bogiem, teraz kibice zniszczyli mu auto i palą jego koszulki. Trwa akcja "Anty-Payet"
fot. PAP

Dimitri Payet pojawiając się na Wyspach Brytyjskich zapewne nie przypuszczał, że tak szybko wyrośnie na jedno z najgłośniejszych nazwisk. Równie błyskawicznie jednak z bohatera stał się... zerem i to na własne życzenie. Jak cienka jest granica między ulubieńcem i największą gwiazdą zespołu, a wrogiem numer jeden? Trwa publiczna spirala nienawiści względem Francuza. Jak się zakończy?

Taką drogę przeszło już wielu zawodników w historii sportu. Wyspy Brytyjskie to jednak specyficzne środowisko, w którym granica między miłością, a nienawiścią jest wyjątkowo cienka. Przekonali się o tym między innymi Fernando Torres czy Robin van Persie...

 


Gdy Fernando Torres w styczniu 2011 roku zamieniał Liverpool na Chelsea, szybko w oczach kibiców The Reds został zdegradowany z roli idola do... " zwykłego śmiecia".

Dimitri Payet kilkanaście miesięcy temu dość sensacyjnie został nowym zawodnikiem ("tylko") West Hamu United i błyskawicznie podbił serca kibiców w całej Anglii. W groteskowych zestawieniach "ostatnich 20 lat" danego klubu widzieliśmy listę trofeów Manchesteru United, Arsenalu i Chelsea, zaś przy nazwie West Ham widniało żartobliwe - Dimitri Payet. 29-latek urósł do roli bożka, który decyduje o obliczu klubu, a wielu twierdziło, że jest on dla niego za mały.


Francuz z wyróżniającej się postaci średniej Ligue 1 stał się gwiazdą najbogatszej Premier League, kilka miesięcy później stanowił o sile wicemistrzów Europy na Euro 2016, zaś jego rzuty wolne stały się najczęściej odtwarzanymi filmami piłkarskimi w internecie. O obecności na liście nominowanych do Złotej Piłki oraz wielomilionowych ofertach największych piłkarskich gigantów Europy nie wspominając.

 

Payet wysoko w zestawieniu dziesięciu najpiękniejszych bramek EURO 2016: OGLĄDAJ

To wszystko jednak Payet zaprzepaścił... w kilka dni. Zawodnik West Hamu ze względów rodzinnych "poprosił" o transfer powrotny do Marsylii, która oferowała dwadzieścia milionów - tylko kilka więcej niż za pomocnika otrzymała w 2015 roku. Zespół z Londynu wyceniał swoją gwiazdę jednak dużo wyżej i nie mógł zgodzić się na "widzimisię" Francuza. Z grobową miną sytuację swojej gwiazdy komentował przyparty do muru szkoleniowiec West Hamu, Slaven Bilić:
Jesteśmy zawiedzeni. Drużyna i sztab robiły wszystko, aby czuł się tutaj jak w domu, zaś on wydawał się być szczęśliwy. Mimo to, nie zamierzamy go sprzedawać.
Ta decyzja Młotów wywołała lawinę zdarzeń: Payet miał nie stawić się więcej na treningach, wymuszał transfer, obraził się i zapowiedział protest. "Nikt nie jest większy od klubu, zaś gwiazdorzenie Payeta jest nie na miejscu" - pisali internauci. Klub musiał oczywiście zareagować, więc zesłał go do drużyny rezerw. Najmocniej sytuacja uderzyła jednak w kibiców: publicznie depczą i palą oni jego koszulki, nagrywają pełne wyzwisk filmy, zaś ostatnim występkiem jest... wandalski akt na samochodzie piłkarza. Według czasopisma Telegraph nieznany sprawca wybił szybę cegłą pod jego domem, a nieoficjalne źródła mówią o wartym ćwierć miliona funtów Lamborghini.

Do bojkotu dołączyli się także koledzy z drużyny, którzy... nie zaprosili go na zespołową kolację i usunęli z kręgów na portalach społecznościowych.

Jak skończy się cała akcja "Anty-Payet"? Jego usługami mocno zainteresowane są przecież najmocniejsze kluby w Anglii, z Chelsea, Liverpoolem i Arsenalem na czele.

Hubert Chmielewski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie