Faworyci padają w Australii jak muchy. Ostatnia szansa weteranów?

Tenis
Faworyci padają w Australii jak muchy. Ostatnia szansa weteranów?
fot. PAP

Andy Murray, Novak Djoković, Andżelika Kerber, Agnieszka Radwańska, Simona Halep - to tylko początek listy faworytów, którzy z Australian Open pożegnali się jeszcze przed ćwierćfinałami. W grze wciąż jest Serena Williams, ale i jedna z najlepszych tenisistek wszech czasów może odpaść z turnieju singlistek, bowiem teraz na jej drodze stanie znakomita Johanna Konta...

Szczególnie dwa dni tegorocznego Australian Open okazały się niezwykle tragiczne dla faworytów turnieju rozgrywanego w Melbourne. Najpierw 19 stycznia doszło do ogromnej niespodzianki w turnieju panów, gdy 117. w rankingu ATP Denis Istomin wyrzucił z imprezy turniejową dwójkę, czyli byłego lidera rankingu ATP Novaka Djokovicia. Tego samego dnia z Australią musiała pożegnać się już nasza nadzieja - Agnieszka Radwańska, która również przegrała z dużo niżej notowaną rywalką - 79. na świecie Chorwatą Mirjaną Lucić-Baroni. Dla Polki była to pierwsza od 2009 roku porażka w tak wczesnej fazie, dla Djokovicia od 11 lat, czyli momentu gdy debiutował w Melbourne!

Prawdziwa burza z piorunami rozpętała się jednak trzy dni później, gdy swoje mecze czwartej rundy rozgrywali liderzy rankingów wśród kobiet i mężczyzn - Andżelika Kerber oraz Andy Murray. O ile porażkę Niemki ze znakomicie prezentującą się w ostatnich dniach Amerykanką Coco Vandeweghe można było przewidzieć, o tyle przegrana Murraya z 50. rakietą świata Mischą Zwieriewem była wielkim szokiem. Tym samym po raz pierwszy od 2003 roku doszło do sytuacji, że zarówno lider, jak i liderka rankingu przegrali swoje mecze w turnieju wielkoszlemowym jednego dnia. Ostatni raz taki splot zdarzeń miał miejsce podczas Super Soboty w US Open 2003, gdy porażki ponieśli najlepsi na świecie Andre Agassi i Kim Clijsters.

W Melbourne po raz pierwszy w historii Ery Open doszło do sytuacji, że lider i liderka rankingów oraz obrońcy tytułu (Djokovic i Kerber) odpadli z Australian Open przed ćwierćfinałem. A to nie koniec ciekawostek związanych z niespodziewanym odpadnięciem Murraya i jego największego rywala. Przerwana została też seria ćwierćfinałów Wielkiego Szlema, w których meldowali się Szkot i Serb. Po raz ostatni obydwu z nich zabrakło w tej fazie właśnie w Australian Open - w 2007 roku, czyli 10 lat temu!

Porażki Djokovicia i Murraya oznaczały jednak przede wszystkim, że z turnieju mężczyzn już przed ćwiercfinałami odpadli dwaj najwyżej rozstawieni tenisiści. Poprzednio taka sytuacja w Australian Open miała miejsce w 2002 roku. Nieco później, na Roland Garros 2004 po raz ostatni w turnieju wielkoszlemowym zdarzyło się coś podobnego. Wówczas "jedynka" Roger Federer przegrał w 3. rundzie, a rozstawiony z numerem 2 Andy Roddick w 1/32 finału. O tym, że Mischa Zwieriew dokonał czegoś wielkiego niech świadczy fakt, że Niemiec jest najniżej notowanym tenisistą, który wyeliminował najwyżej rozstawionego gracza w turnieju tej rangi od 2004 roku.

W ćwierćfinale Zwieriew zmierzy się z Rogerem Federerem, który w Australii wrócił do wielkiego tenisa po półrocznej przerwie i przyczynił się do porażki kolejnego faworyta - Japończyka Kei Nishikoriego. Klęski największych rywali Szwajcara oznaczają, że Federer może sięgnąć w Melbourne już po 18. triumf w Wielkim Szlemie. Najgroźniejszym przeciwnikiem "Króla Rogera" może okazać się co ciekawe Rafael Nadal, na którego szwajcarski magik może trafić dopiero w decydującym starciu. Oznaczałoby to, że po raz pierwszy od 2011  roku możemy być świadkami meczu odwiecznych rywali w finale turnieju wielkoszlemowego. Hiszpański tenisista ma w Melbourne patent na Szwajcara, bowiem wygrał z nim tam trzy razy, ani razu nie zaznając goryczy porażki. Pokonał Federera między innymi w finale w 2009 roku oraz w półfinale przed trzema laty.

Najpierw Nadal musi poradzić sobie w ćwierćfinale z turniejową trójką Milosem Raoniciem, który po odpadnięciu Djokovicia i Murraya jest najwyżej rozstawionym tenisistą w Melbourne. W drugiej połówce drabinki jest z kolei numer cztery rankingu - rodak Federera Stanislas Wawrinka. Do szwajcarskiego pojedynku może dojść dopiero w półfinale. Ciekawe czy ogromną szansę na końcowy triumf wykorzystają mniej doświadczeni, ale wyżej notowani tenisiści czy w Melbourne górą będą starzy wyjadacze. Nie mamy chyba złudzeń, że z marketingowego punktu widzenia dużo lepszym scenariuszem byłoby finałowe spotkanie dwóch wielkich tenisistów pierwszej dekady XXI wieku...

Po odpadnięciu Kerber i innych wysoko rozstawionych zawodniczek, nikt nie wyobraża sobie, by Serena Williams (numer 2 w Australii) nie sięgnęła po triumf w rywalizacji tenisistek. Paradoksalnie najtrudniejsze zadanie czeka Serenę już w ćwierćfinale, gdzie czeka na nią rozpędzona Johanna Konta. Brytyjka niedawno zdemolowała rywalki w turnieju w Sydney, a w Melbourne także łatwo radzi sobie z kolejnymi przeciwniczkami. Gdyby wyeliminowała jedną z najlepszych tenisistek w historii moglibyśmy mówić o niespodziance, ale na pewno nie o sensacji. Wydaje się, że w tegorocznym Australian Open już nic nas nie zdziwi...

Paweł Ślęzak, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie