Trener Zagłębia Sosnowiec: Nie możemy być jak juniorzy

Piłka nożna
Trener Zagłębia Sosnowiec: Nie możemy być jak juniorzy
fot. Cyfrasport

Trener Dariusz Banasik w rundzie wiosennej poprowadzi Zagłębie Sosnowiec. Objął drużynę, która miała walczyć o awans, a w końcówce rundy jesiennej wpadła w poważne kłopoty.

Łukasz Majchrzyk: Z trenera Pogoni Siedlce na szkoleniowca Zagłębia Sosnowiec. Duży przeskok?

Dariusz Banasik: Nie czuję żadnej, wielkiej zmiany. Taki zawód wybrałem i muszę się z takimi rzeczami zmierzyć. Mogłem zostać w Siedlcach po udanej rundzie, mieć wszystko poukładane, ale lubię ryzyko.

Pierwsze zadanie dla nowego trenera to było: wszystko posprzątać?

Trafiłem na bałagan, ale jak to w każdej drużynie, zdarzają się lepsze i gorsze momenty. Część zawodników znałem już wcześniej, choćby z pracy w Legii. W takim momencie trzeba było wejść do szatni Zagłębia Sosnowiec i wyciągnąć dłoń do każdego zawodnika, to jest też rola trenera. Myślę, że mam dobry kontakt z zawodnikami, zwłaszcza ze starszymi.

No właśnie, starsi zawodnicy, więc wraca temat słynnego wywiadu Sebastiana Dudka.

Trzeba było wyjaśnić pewne tematy z drużyną i przeprowadzić indywidualne rozmowy. Wspólne siedzenie, porozmawianie jest tak ważne, jak trening. Ustaliliśmy, że nie wracamy do starych spraw, tylko piszemy nowy rozdział. W miarę dobrze na początku się dobrze zapoznaliśmy. Powiem tak: po pierwszym spotkaniu nie było źle (śmiech).

Może było łatwiej, bo wcześniej sytuacja była tak zła, że mogło być już tylko lepiej?

Można zaryzykować, że co bym nie powiedział, to byłoby dobrze (śmiech), bo wszyscy czekali na nowego trenera. Musiałem się jednak odpowiednio przygotować - mam w drużynie grupę 25 charakterów i do każdego trzeba podejść indywidualnie. Na szczęście mamy sporo czasu, prawie dwa miesiące przygotowań, żeby nabrać rozpędu.

Za Jacka Magiery Zagłębie grało na ogół szczelnie w obronie i z rozmachem w ataku.

Każdy trener to inna filozofia, ale trener to też nie jest czarodziej: wejdzie, dotknie różdżką i wszystko się ułoży. Pół roku to jest czas, kiedy jest w stanie poznać zespół i wyegzekwować pewne swoje założenia. Słabo zaczynamy, dobrze kończymy.

Tak było w Pogoni Siedlce, tylko nie wiem, czy w Zagłębiu będą czekać.

Rzeczywiście, chciałoby się dobrze zacząć rundę, żeby móc ją dokończyć (śmiech). Teraz jestem w innej sytuacji. Zawsze zaczynałem pracę w lecie, a po 2-3 tygodniach grało się już w Pucharze Polski, a zaraz potem w lidze. Teraz mamy więcej czasu, a liga będzie weryfikowała wszystko.

Zadanie, jakie pan otrzymał, to awans?

Zamieniłem zespół zajmujący 4. miejsce na taki, który jest na 3. pozycji. Jako trener chcę się piąć w górę. Trzy lata temu odszedłem z Legii. Jako trener przeszedłem wszystkie szczeble kariery i teraz chciałbym pracować w Ekstraklasie. Nie powiem, że gramy o środek tabeli, bo to nie byłaby prawda. Liga pokazała, że jest wyrównana. Są rozmowy na temat awansu, ale nie "za wszelką cenę". Zrobimy wszystko, żeby ten cel osiągnąć.

Kiedy Zagłębie było w dobrej formie, to w głównych rolach byli doświadczeni zawodnicy w środku pola: Dudek, Tomasz Nowak i Łukasz Matusiak. Teraz też tak będzie?

Na pewno nie powiem, że tak będzie na pewno, ale każdy wie, że są to zawodnicy o dużym potencjale: doświadczeni, mający dobrą technikę, tacy, którzy potrafią budować akcje. Musimy zachowywać proporcje w budowaniu drużyny i w przygotowaniach. Na razie daję równo grać wszystkim zawodnikom i chcę, żeby wszyscy czuli, że mają równe szanse. Staram się być sprawiedliwy. Jeśli ktoś będzie słabszy, to nie zagra za nazwisko.

Odszedł od was Vamara Sanogo. Jesienią to był bardzo ważny napastnik.

Taki jest sport i takie jest życie. Nie ma Vamary i trzeba pracować dalej. Z Legii też odchodzą najskuteczniejsi zawodnicy. Nie jesteśmy pierwsi, którzy stracili dobrego gracza. Jeżeli musiał mieć operację, to nie było sensu go narażać i zostawiać w Sosnowcu. Kiedy prowadziłem Pogoń, to cieszyłem się, że nie zagrał z nami, bo ma bardzo duży potencjał. Może zrobić karierę, bo jest młody, silny, przebojowy, potrafi zagrać dobrze tyłem do bramki. W gierkach podczas naszych treningów bardzo się wyróżniał. Wystąpił w sparingu i mógł strzelić bramkę, chociaż w nocy wrócił z testów w Legii. Na ekstraklasę już jest gotowy, ale czy na Legię? Legia jest specyficzna. Tutaj liczy się doświadczenie, obycie. Nawet największe gwiazdy czasami sobie nie radzą. Jeśli chodzi o jego charakter, to nie było z nim problemów - jako człowiek jest bardzo przystępny i szybko się aklimatyzuje. Jest chętny do pracy.

Robert Bartczak był jesienią bardzo ważny. To zawodnik, którego zna pan bardzo dobrze.

Prowadziłem go w Legii i pamiętam, że był jednym z lepszych zawodników, z którymi pracowałem. Mogę dodać jeszcze Rafała Wolskiego, Michał Żyrę - oni wyrastali ponad przeciętność. Robert ma bardzo dużo atutów i potencjał na to, żeby grać nawet w Legii, ale jest dosyć mocno eksploatowany, bo gra jeszcze w reprezentacjach młodzieżowych. Myślimy, jak to zrobić, żeby go nie zamęczyć w rundzie wiosennej. Końcówka rundy był dla niego ciężka.

 

Jak to wpływa na jego formę, kiedy w Sosnowcu jest skrzydłowym, a w kadrze gra na boku obrony?


Można patrzeć na to z dwóch stron: z jednej strony go to rozwija, bo uczy się nowych rzeczy, a z drugiej strony może przeszkadzać, bo zawodnicy nie lubią grać na "nieswoich" pozycjach. Ja go nie będę przesuwał na siłę. Granie na prawym skrzydle jest dla niego najlepsze. Z drugiej strony, zdarzyło się i w Legii, u trenera Henninga Berga, że zagrał na boku obrony.

Drugi bok Zagłębia Sosnowiec, to m.in. Żarko Udovicić, czyli piłkarz, którego trudno okiełznać. Gra na bocznej obronie, a momentami pod własną bramką naprawdę ciężko go znaleźć.


W ataku daje nam niesamowicie dużo, ma potencjał motoryczny i potrafi włączać się w nasze ataki. Może cały czas grać na najwyższych obrotach. Ma jednak mankamenty taktyczne. Ciężko go zmienić zupełnie, dlatego reszta zespołu musi pamiętać, że jeśli ktoś taki jest w składzie, to musi być asekuracja. Nie będę mu zabraniał biegać pod bramkę rywali, ale zawodnicy muszą wiedzieć, jak go asekurować. Nie możemy grać jak w juniorach, że nagle wszyscy atakują i nikogo nie ma do zabezpieczenia własnej bramki.

 

Zagłębie to jeden z kandydatów do awansu, a te dwa zespoły, które są przed wami, to najgroźniejsi rywale?

Ja bym jeszcze paru rywali dodał do tej listy. W Katowicach są bardzo duże oczekiwania i czasami ciężko tam sobie poradzić z presją. Z Chojniczanki odszedł trener Maciej Bartoszek, ale wcale bym ich nie skreślał. Przyszedł nowy szkoleniowiec Piotr Gruszka, którego bardzo dobrze znam. Miedź Legnica ma 6-7 meczów z rzędu u siebie. Jest jeszcze Sandecja. Jest Górnik Zabrze, Podbeskidzie Bielsko-Biała.

 

Spadkowiczom z ekstraklasy ciężko szło jesienią. 1 liga jest taka trudna?

Jest sporo walki na boisku i nie da się samą techniką wygrywać spotkań. Poziom się podniósł i zespoły, które grały w ekstraklasie wcale nie mają tak łatwo, a dodatkowo na Zabrze i Podbeskidzie rywale się mobilizują. Do umiejętności trzeba jeszcze dodać walkę.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie