NBA: Trenerski rekord Popovicha
Koszykarze San Antonio Spurs odnieśli 1128. zwycięstwo pod wodzą trenera Gregga Popovicha. Żaden inny szkoleniowiec w NBA nie wygrał z jednym klubem tylu meczów. W sobotę jego podopieczni we własnej hali gładko pokonali Denver Nuggets 121:97.
68-letni Popovich w teksańskim klubie pracuje od 1996 roku i zdobył z nim pięć tytułów mistrzowskich. W latach 1988-2011 dotychczasowy rekordzista Jerry Sloan odniósł z Utah Jazz 1127 zwycięstw.
Spurs w starciu z Nuggets byli świetnie dysponowani; trafiali ze skutecznością 57 procent. To było ich 27. spotkanie z rzędu, w którym zdobyli co najmniej 100 punktów. Tak dobrej serii nie mieli od blisko 30 lat.
Mecz wyrównany był tylko w pierwszej połowie, po której gospodarze mieli sześć punktów przewagi. W trzeciej kwarcie urosła już do 19 pkt. bardzo dobrze grali zarówno zawodnicy z pierwszej piątki, jak i rezerwowi. Najwięcej punktów na swoim koncie zapisał Kawhi Leonard - 19. Francuz Tony Parker dodał 18, trafiając wszystkie osiem rzutów z gry. Po 18 dołożyli także wchodzący z ławki - Argentyńczyk Manu Ginobili oraz Jonathon Simmons.
"Rekord nie ma znaczenia. Trener nie potrzebował go, by wiedzieć, jak wiele znaczy dla tego klubu. Wystarczy sobie uświadomić, że pracuje tu ponad 20 lat i pięć razy zdobył mistrzostwo, by wiedzieć, że to co robi jest niesamowite. Sam rekord z pewnością jeszcze mocno wyśrubuje" - powiedział Ginobili.
Spurs z bilansem 39 zwycięstw i 11 porażek zajmują drugie miejsce w Konferencji Zachodniej. Lepsi są tylko koszykarze Golden State Warriors (43-8), którzy niespodziewanie po dogrywce przegrali na wyjeździe z Sacramento Kings 106:109.
Niemal cała drużyna "Wojowników" miała problem z trafianiem do kosza, a z gwiazd gorszy dzień miał przede wszystkim Kevin Durant - wykorzystał tylko dwie z dziesięciu prób z gry. Świetnie zagrał jedynie Stephen Curry, który na swoim koncie zapisał 35 pkt i dziewięć asyst. W dogrywce goście trafili tylko dwa z siedmiu rzutów z gry i popełnili dwie straty.
"Dostaliśmy to, na co zasłużyliśmy. Rozegraliśmy jeden z najgorszych meczów w tym sezonie. Po prostu nie poznawałem swojej drużyny. Jeśli chodzi o mnie, to również zasłużyłem na to, żeby zostać wyrzuconym. Nie mam prawa narzekać na decyzję arbitrów" - powiedział trener Warriors Steve Kerr, którego sędziowie odesłali do szatni już w trzeciej kwarcie za to, że na nich krzyczał.
Kings do triumfu poprowadził DeMarcus Cousins - 32 pkt, 12 zbiórek i dziewięć asyst.
Na Wschodzie prowadzi ekipa Cleveland Cavaliers (34-15). Obrońcy tytułu na wyjeździe pokonali New York Knicks 111:104. W ich szeregach najlepsi byli LeBron James i wracający po kontuzji pleców Kevin Love. Pierwszy uzyskał 32 pkt i 10 asyst, a Love miał 23 pkt i 16 zbiórek.
Drugie miejsce zajmuje zespół Boston Celtics (32-18), który w sobotę nie grał. Natomiast na trzecim jest ekipa Marcina Gortata - Washington Wizards (30-20). Polski środkowy przy okazji meczu z New Orleans Pelicans zorganizował "Polską Noc".
Spotkanie z trybun oobejrzała kilkusetosobowa grupa Polaków. W tym gronie byli specjalnie zaproszeni przez Gortata goście. Tradycyjnie nie zabrakło weteranów wojennych oraz znanych osobistości, wśród których była aktorka Alicja Bachleda-Curuś. W przerwie natomiast zaprezentowały się cheerleaderki z Wrocławia. Wszystko po to, aby Amerykanom przybliżyć polską kulturę.
"Czarodzieje" wygrali 105:91 i było to ich siódme zwycięstwo z rzędu, a 17. biorąc pod uwagę mecze rozegrane tylko w Waszyngtonie. Gortat uzyskał 12 pkt i 17 zbiórek.
Obecnie lepszą serią może się pochwalić tylko Miami Heat. Zespół z Florydy pokonał u siebie drużynę Philadelphia 76ers 125:102 i cieszył się z dziesiątej wygranej z rzędu. Wśród gospodarzy prym wiódł Hassan Whiteside - 30 pkt i 20 zbiórek.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze