Adamek o walce Fonfara - Dawson: Wychodzisz, robisz swoje. Proste!
4 marca, w nowojorskiej hali Barclays Center, na ring po półrocznej przerwie wraca walką z byłym trzykrotnym mistrzem świata Chadem Dawsonem (34-4, 19 KO) najlepszy polski pięściarz wagi półciężkiej - Andrzej Fonfara (28-4, 16 KO). O tym, czego można się spodziewać po Dawsonie, jak widzi w tym pojedynku szanse Andrzeja, mówi specjalny gość gali produkowanej przez Showtime, a pokazywanej na ogólnoamerykańskiej CBS - Tomek Adamek.
Nikt nie chce na siłę porównywać dzisiejszego Chada Dawsona z tym, z którym walczyłeś w obronie pasa WBC... ale mówisz, że pewne rzeczy zostają.
Tomek Adamek: Na pewno technika. Kiedy walczyliśmy na Florydzie, Dawson był uważany za jednego z najlepszych technicznie pięściarzy na świecie...
Floyd Mayweather Jr mówił wtedy, że obok niego – najlepszy...
...no właśnie. I tego się nie zapomina, nawet po dekadzie. Pamiętam Chada jako myślącego w ringu. Wszystko było dobrze przygotowane, nie pchał się na bitkę. Nie wierzę, że tym razem w Barclays Center będzie inaczej. Dawson będzie czekał na ataki Andrzeja i próbował go czymś złapać, przechodzić z obrony do ataku, jak zobaczy, że ciosy dochodzą. To nie jest zawodnik polujący na jeden cios, na nokaut. On chce rozbijać rywala, zaczynać z kontry. Ale akurat to Andrzejowi powinno pasować.
Dlaczego?
Bo Andrzej lubi ofensywę. To jego najsilniejsza broń. Nie wiem, co zostało z psychiki Dawsona, ale wiem, że Fonfara idący do przodu, nawet przeciwko – tak mi się wydaje – szybszemu Chadowi, to będzie najlepsza taktyka na ringu w Nowym Jorku. Andrzej czasami wolno zaczyna walki, ale może się to zmieniło po treningach z nowym szkoleniowcem. Przy okazji: bardzo dobry wybór. Virgil Hunter zbudował karierę Andre Warda. Wie parę rzeczy o boksie.
Temat przewodni walki Fonfara - Dawson, to być albo nie być, dla jednego i drugiego. Porażka to może nie koniec wielkiej kariery, ale bardzo mocne jej zastopowanie.
Nie wolno nawet o tym myśleć. Jak myślisz, co będzie jak przegram, co dalej, itd, itp, to lepiej nie wychodzić na ring. Wychodzisz, robisz swoje. Wiesz jak trenowałeś, wiesz co potrafisz. Nie ma co pomagać rywalowi denerwowaniem samego siebie. Proste no nie? Walka numer 1, czy walka o życie, to ma być to samo. Jak jesteś dobry, to tak jest. Kiedy się przenosiłem, z całą rodziną, do Stanów w 2008 roku to nawet przez sekundę nie myślałem co będzie jak przegram, że trzeba będzie wracać, budować wszystko od nowa. Walka jest prosta: bierzesz krzyż na plecy i idziesz walczyć. Andrzej jest mocny psychicznie. Jestem spokojny.
Andrzeja będziesz dopingował, siedząc czwartego marca przy ringu Barclays Center. A boks w Twoim wykonaniu?
Latem... Więcej nie powiem.
Komentarze