Pindera: Obeszli się smakiem

Zimowe
Pindera: Obeszli się smakiem
fot. PAP

Nie tylko boks uczy pokory, skoki narciarskie również. Miał być choć jeden pewny medal dla Polaków, najlepiej złoty, a skończyło się na czwartym miejscu Kamila Stocha w pierwszym konkursie (na normalnej skoczni) mistrzostw świata w Lahti.

Apetyty były ogromne po skokach treningowych i kwalifikacjach, które wygrał Dawid Kubacki. Stoch, lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, choć nie musiał się kwalifikować, poszybował dalej od rekordu skoczni, 103,5 metry. Adam Małysz, który 16 lat temu zdobył w Lahti dwa medale mistrzostw świata, złoty i srebrny, skomentował to krótko: rywalom opadły szczęki. W ustach dyrektora sportowego Polskiego Związku Narciarskiego była to zapowiedź wielkiego sukcesu w sobotnim konkursie.

 

Zresztą nasi skoczkowie nie ukrywali, że mierzą w podium. Stoch mówił, że można tu skoczyć jeszcze dalej, Maciej Kot zapowiadał, podobnie jak Kubacki walkę o medal, tylko Piotr Żyła, który chyba przeczuwał, że nie odegra wielkiej roli, niczego nie obiecywał.

 

Media też pompowały balonik zapominając, że w świetnej formie są Stefan Kraft i Andreas Wellinger, a kilku innych też stać, by wskoczyć na podium.

 

Jedynie prezes Apoloniusz Tajner próbował w studiu telewizyjnym studzić nastroje twierdząc nie bez racji, że konkurs rządzi się swoimi prawami.

 

I tak też się stało. Polacy obeszli się smakiem, najlepszy z nich, Kamil Stoch zajął czwarte miejsce. Piąty był Kot, a Kubacki zakończył mistrzowską rywalizację na normalnym obiekcie na miejscu ósmym. Żyła dopiero 19, ale najważniejsze, by daleko latał na większym obiekcie, gdy na zakończenie mistrzostw rozgrywany będzie konkurs drużynowy.

 

Na razie medale z najszlachetniejszych kruszców odbierają faworyci: zwycięzca Austriak Stefan Kraft, dla którego jest to pierwsze złoto mistrzostw świata, i drugi w tej rywalizacji, Niemiec Wellinger. Obaj ostatnio nie schodzą z podium, szczególnie Kraft, więc nie jest to niespodzianką. Ale brązowy medal innego z Niemców, Markusa Eisenbichlera na pewno nią jest. Skutecznie zaatakował z szóstego miejsca po pierwszej serii i teraz się cieszy.

 

A Polacy? Na pewno już myślą o rewanżu na większym obiekcie oraz w konkursie drużynowym, który zostanie rozegrany za tydzień, w przedostatnim dniu mistrzostw.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie