HME Belgrad 2017. Lićwinko: Czuję moc
Kamila Lićwinko jest zadowolona po treningu w belgradzkiej Kombank Arenie, gdzie od piątku do niedzieli odbywać się będą lekkoatletyczne mistrzostwa Europy. - Czuję moc, w nodze mam bardzo dużo siły - przyznała halowa mistrzyni świata z 2014 roku.
- Nie robiłam rozbiegów do poprzeczki, ale bieżnia mi się podoba. Nie jest tak nośna i szybka, jak dwa lata temu w Pradze, a raczej przypomina konstrukcję z mistrzostw w Sopocie. Ze zrozumiałych względów mam stamtąd najlepsze wspomnienia -powiedziała zawodniczka Klubu Sportowego Podlasie Białystok.
Po starcie w mityngu w Łodzi narzekała na problemy ze stopą nogi odbijającej. - Za bardzo spanikowałam po tych zawodach. Jestem pod stałą opieką lekarza i fizjoterapeuty. Mam nadzieję, że zdrowie nie będzie mnie rozpraszało w finale. Główne rywalki to na pewno Litwinka Airine Palsyte i Hiszpanka Ruth Beitia. Mam w głowie ułożone, że muszę rozegrać swój konkurs, bez patrzenia na konkurentki. Cieszę się, że ma być wielu kibiców, bo mnie to nakręca i lepiej czuję się w takich warunkach - podkreśliła.
Michał Lićwinko - mąż i trener Kamili - ma również w swej grupie lidera europejskiej tabeli skoczków Sylwestra Bednarka (RKS Łódź).
- Inaczej robi się trening siłowy w przypadku zawodników i zawodniczek, są też różne niuanse techniczne. Przygotowania nie mogą być jednak diametralnie różne, bo to przecież ta sama konkurencja. Kamila i Sylwek mogą trenować razem - przyznał szkoleniowiec.
Pierwsze rozmowy o ich współpracy odbyły się po mistrzostwach świata w Pekinie w 2015 roku.
- On wtedy potrzebował nowych bodźców. Przemyślałem sprawę, pogadałem z Kamą i doszliśmy do wniosku, że to może mieć sens. Sylwek to pracowity i wytrwały człowiek. Wielu by się poddało po tylu perturbacjach zdrowotnych. On zacisnął jednak zęby i znów jest w światowej czołówce - powiedział Lićwinko.
Bednarek zdobył w 2009 roku brązowy medal mistrzostw świata w Berlinie. Miał wtedy 20 lat. Potem zmagał się przez lata z problemami zdrowotnymi, m.in. zerwaniem ścięgna Achillesa. Już w poprzednim sezonie sygnalizował zwyżkę formy, a w tym roku pobił rekord życiowy skacząc na Słowacji 2,33. Na świecie taki rezultat osiągnął w tym sezonie jedynie Kanadyjczyk Derek Drouin.
- Będę jako szkoleniowiec zadowolony, jeżeli moi podopieczni zaprezentują w Belgradzie skoki, na które ich stać. Wiem, że ciężko pracowaliśmy i stać nas na sukcesy. Jeżeli Kamila skoczy dwa metry, a mimo nie da to medalu, nie będzie rozczarowania - dodał.
W Polsce po kontuzji Justyny Kasprzyckiej (AZS AWF Wrocław) najbardziej utytułowana w ostatnich latach skoczkini wzwyż nie ma konkurencji na swoim poziomie.
- Fajnie było patrzeć na to, w jaki sposób dziewczyny ze sobą rywalizują i nakręcają się wzajemnie. W tamtym sezonie halowym dobrze skakała Urszula Gardzielewska, a na stadionie trochę zabrakło jej do minimum uprawniającego do startu w imprezach mistrzowskich. Wiem od trenera Justyny, że wrócą do rywalizacji latem - powiedział Lićwinko.
Finał skoku wzwyż kobiet zaplanowano w sobotę, a mężczyzn w niedzielę.
Większość polskich lekkoatletów uczestniczyła w czwartkowym treningu, zapoznając się z obiektem mistrzostw. Zawodnicy zwracali uwagę na fakt, że publiczność będzie znajdowała się bardzo blisko bieżni, co przy komplecie publiczności pomoże ich zdaniem stworzyć atrakcyjne widowisko.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze