Duże zainteresowanie szlagierem kolejki w Poznaniu

Piłka nożna
Duże zainteresowanie szlagierem kolejki w Poznaniu
fot. Jakub Piasecki/Cyfrasport

Niedzielne starcie Lecha Poznań z Lechią Gdańsk to bez wątpienia hit 24. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. Poznaniacy od wznowienia rozgrywek imponują formą i systematycznie skracają dystans do czołówki, ale lider z Wybrzeża też prezentuje skuteczny futbol.

W Poznaniu zapanowała mała euforia po efektownych zwycięstwach "Kolejorza", który jest skuteczny i niezwykle powtarzalny. Wszystkie mecze w tym roku (trzy w lidze i jeden w Pucharze Polski) lechici wygrali po 3:0. Na INEA Stadionie w niedzielny wieczór zapowiada się wysoka frekwencja, na dwa dni przed meczem ponad połowa stadionu (ok. 20 tysięcy) jest wyprzedana.

 

Bez wątpienia za świetnymi wynikami Lecha stoi trener Nenad Bjelica. Chorwat objął zespół we wrześniu ubiegłego roku po Janie Urbanie. Już pod koniec roku poznaniacy prezentowali efektowny futbol i szybko wspinali się w ligowej tabeli, którą po czterech kolejkach zamykali. W niedzielę, jeśli pokonają Lechię, mogą wskoczyć na drugie miejsce i zmniejszyć dystans do lidera na jeden punkt.

 

Opiekun poznańskiej drużyny przed pojedynkiem z Lechią nie kryje z satysfakcji z dyspozycji drużyny.

 

- Nie chcę nikogo indywidualnie wyróżniać, bo cały zespół zrobił duży postęp. Każdy z zawodników, który dostał szansę, zagrał dobrze. W każdej formacji gramy bardzo dobrze, bramkarze, obrona, środek pola czy atak. Wszystko w tym momencie znakomicie funkcjonuje - mówił Chorwat na konferencji prasowej.

 

Jak dodał, cieszy go zarówno skuteczność zespołu, jak i przysłowiowe "zero z tyłu".

 

- Obie te rzeczy są tak samo ważne. Obie te formacje są ze sobą powiązane, jeśli defensywa jest stabilna, to łatwiej gra się w ofensywie - tłumaczył Bjelica.

 

Szkoleniowiec przyznał, że przed niedzielnym spotkaniem ma pozytywny ból głowy, bowiem wszyscy zawodnicy są do jego dyspozycji. Łącznie z długo kontuzjowanym Nicki Bille Nielsenem i nowym obrońcą Elvisem Kokaloviciem.

 

- I tu jest największy problem, bo w tej chwili mam 23 zawodników w kadrze. Nicki i Elvis ciężko trenują, ale inny zawodnicy są w wysokiej formie - wyjaśnił.

 

Poznaniacy przystąpią do meczu z Lechią cztery dni po pucharowym pojedynku z Pogonią, gdańszczanie mieli zdecydowanie więcej czasu na odpoczynek i trening. Bjelica uważa jednak, że nie jest to żaden handicap dla rywala.

 

- Cztery dni na regenerację fizyczną to bardzo dużo czasu. Większy problem jest zawsze z regeneracją mentalną. Natomiast dla nas ważny jest ten rytm meczowy i to może być naszym atutem - skomentował.

 

Gdańszczanie, przynajmniej na papierze, wydają się być najtrudniejszym rywalem Lecha w tym roku. Bjelica zapewnia jednak, że w grze jego drużyny niewiele się zmieni.

 

- Rywal nie jest tak istotny, dla nas nie ma znaczenia czy gramy z Termaliką, Pogonią czy Lechią. Liczy się tylko, jak mu zagramy. Jeśli pokażemy 100 procent swoich możliwości, to stać nas na zwycięstwo. Na pewno atutem Lechii jest ich siła w ofensywie. Bracia Paixao plus Krasic, Kuświk i Peszko dają dużą moc tej drużynie - podkreślił szkoleniowiec, który coraz lepiej radzi sobie z polskim językiem i tylko przy pojedynczych słowach korzysta z pomocy tłumacza.

 

Spotkanie w Poznaniu rozpocznie się o godz. 18.00. W pierwszej rundzie w Gdańsku Lechia wygrała 2:1.

jk, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie