NBA: Ósma z rzędu wygrana Spurs, pech Boguta
Koszykarze San Antonio Spurs pokonali Houston Rockets 112:110 i odnieśli ósme z rzędu zwycięstwo w lidze NBA. Pecha w debiucie w barwach Cleveland Cavaliers miał Australijczyk Andrew Bogut, który po zaledwie 58 sekundach gry doznał złamania nogi.
Spurs, którzy podobnie jak mający najlepszy obecnie bilans w lidze Golden State Warriors są już pewni występu w play off, mogą się pochwalić najdłuższą w tym momencie serią wygranych. Bohaterem spotkania w AT&T Center w San Antonio był Kawhi Leonard, który w czwartej kwarcie uzyskał 17 ze swoich 39 punktów, a w ostatnich 30 s gry odwrócił jego losy.
Po celnym wolnym lidera gości Jamesa Hardena 39 s przed końcową syreną prowadzili oni 108:107. W odpowiedzi Leonrad trafił "za trzy", a pod swoim koszem zablokował Hardena i w zamieszaniu zdołał jeszcze wyłuskać piłkę. Po chwili został sfaulowany i z linii rzutów wolnych podwyższył na 112:108; goście nie zdołali już odrobić strat.
- MVP, MVP - skandowała publiczność po ostatnich w meczu akcjach Leonarda.
- Za trzy punkty trafiają Harden, Stephen Curry, Leonard, wszyscy mogą trafić. Ale nie wiem, czy ktoś inny niż Kawhi popisałby się taką serią wyśmienitych zagrań. Ten blok był czymś niecodziennym i jestem pewny, że i jemu sprawił wyjątkową przyjemność - powiedział trener "Ostróg" Gregg Popovich.
W punktowym pojedynku czołowych strzelców ligi odnotowano remis, gdyż Harden również zapisał na koncie 39.
- "Rakiety" z bilansem 44 zwycięstw i 20 porażek zajmują trzecią pozycję na Zachodzie, Spurs (49-13) są drudzy, a najlepiej spisują się, nie tylko w konferencji, ale i w całej lidze - Golden State Warriors. W poniedziałek wygrali po raz 52. w sezonie - 119:11 na wyjeździe z Atlanta Hawks, a dotychczas doznali tylko 11 porażek.
W Atlancie po 24 pkt dla gości uzyskali Curry i Andre Iguodala, który odnotował najlepszy występ w sezonie. Z 23 najskuteczniejszy w ekipie "Jatrzębi" był Niemiec Dennis Schroeder.
Do przerwy "Wojownicy" przegrywali, ale w drugiej przechylili szalę na swoją stronę. Duży udział mieli w tym rezerwowi, którzy uzyskali aż 55 pkt.
- Zawsze powtarzam, że w tej grze jeden zawodnik czy nawet cała pierwsza piątka jeszcze nie gwarantują sukcesów i tytułów - podkreślił Curry.
O wielkim pechu może mówić Andrew Bogut. 32-letni australijski środkowy, który trafił do obrońców tytułu w poprzednim tygodniu, w poniedziałek po raz pierwszy pojawił się na boisku w ich barwach. Już po 58 s swojej gry w meczu z Miami Heat, w zderzeniu z mijającym go Okaro White'em, doznał kontuzji nogi. Choć sytuacja nie wyglądała szczególnie groźnie, późniejsza diagnoza wykazała, że doszło do złamania kości piszczelowej.
- Słyszałem, że doszło do złamania. Niedobra wiadomość nie tylko dla niego, ale i dla całej drużyny - przyznał LeBron James, który zdobył 30 pkt dla gospodarzy. 32 dodał Kyrie Irving.
Obaj nie wystąpili w sobotniej potyczce tych zespołów w Miami. Teraz chcieli się zrewanżować za wysoką porażkę (92:120), ale mimo powrotu gwiazdorów nie dali rady. Heat zwyciężyli 106:98, głównie dzięki Dionowi Waitersowi, do stycznia 2015 roku zawodnikowi... Cavaliers.
W poniedziałek uzyskał 29 pkt, m.in. pięciokrotnie trafił za trzy punkty, w tym 12,2 s przed końcową syreną, odbierając gospodarzom nadzieję na odrobienie strat.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze