Siedem najciekawszych wydarzeń ostatniej kolejki NA LCS

E-sport
Siedem najciekawszych wydarzeń ostatniej kolejki NA LCS
fot. Riot games

Szósta kolejka zmagań w amerykańskim LCS nie przyniosła poważniejszych zmian w tabeli. Na pierwszym miejscu utrzymały się formacje Cloud9 i Team SoloMid, które w tej rundzie spotkań dopisały do swoich kont po dwa zwycięstwa. Za Oceanem nie brakowało jednak interesujących epizodów…

Cloud9 i Team SoloMid uciekają


Liderzy tabeli amerykańskich rozgrywek w tym tygodniu zgodnie zwyciężali, utrzymując status quo na czele wyścigu o triumf w NA LCS. Cloud9 podźwignęło się po fatalnym tygodniu piątym, w którym niepokonany na tamten czas zespół przegrał obydwa swoje mecze – zarówno spotkanie z Phoenix1, jak i arcyważny pojedynek z Team SoloMid. Tym razem zobaczyliśmy już powrót C9 z początku splitu i pewne zwycięstwa nad Echo Fox oraz FlyQuest w stosunku 2 do 0. Równie przekonujący w swojej grze był TSM, który nie pozostawił złudzeń ekipom Counter Logic Gaming i Team Dignitas, w obydwu meczach triumfując wynikiem 2-0. Co jednak ciekawe, Cloud9 i Team SoloMid były jedynymi zespołami w stawce, dla których siódma kolejka była tak udana, i które zapisały na swoich kontach komplet punktów. Tym samym liderzy, którzy legitymują się na obecną chwilę bilansem 10-2, powiększyli swoją przewagę nad resztą stawki do trzech wygranych. Sklasyfikowane na trzeciej i czwartej pozycji FlyQuest oraz Phoenix1 mogą bowiem pochwalić się wynikiem 7-5.

 


Cloud9 znów bez litości dla swoich legend


Jak już zostało wspomniane w szóstej rundzie rywalizacji Cloud9 ponownie stanęło naprzeciw swoich byłych gwiazd występujących obecnie pod banderą FlyQuest. Hai „Hai” Lam i spółka przez długi czas zajmowali drugie miejsce w stawce, ale zaskaująco mocna na początku splitu drużyna doznała w ostatnim czasie lekkiej zadyszki, przegrywając chociażby pierwszy mecz na C9. Zachary „Sneaky” Scuderi wspomagany przez czwórkę kolegów ponownie nie miał litości dla byłych kolegów z drużyny – Cloud9 w bardzo przekonującym stylu triumfowało, nie oddając rywalom choćby mapy. Na pierwszej mapie liderów kilka razy ponosiła nieco fantazja, ale bardzo agresywna gra C9 sprawiła mnóstwo problemów FlyQuest. Formacja Hai’a potrafiła poradzić sobie z naporem przeciwników i stosunkowo szybko uległa. Weterani NA LCS zbierali jednak siły na podejście numer dwa, w którym postawili Cloud9 twarde warunki. Geniusz taktyczny midlanera FLY objawił się po raz kolejny i świetnie dysponowany na mapie beniaminek rozgrywek był bardzo blisko doprowadzenia do remisu, ale ostatecznie C9 zagrało na miarę faworytów do tytułu. Inteligentna defensywa uzupełniona świetnym wyczuciem momentu do kontrataku dały utytułowanej formacji wygraną w hicie kolejki.

 


Mordekaiser es numero uno


Pozostając jednak w temacie FlyQuest, warto wspomnieć o bardzo niecodziennym wyborze, na jaki zdecydował się beniaminek zmagań w swoim drugim meczu w tygodniu, w którym drużyna mierzyła się z Team EnVyUs. Hai i spółka przyzwyczaili już nas do niekonwencjonalnych rozwiązań i choć po ostatnich meczach nierzadko zarzuca się im niepotrzebne kombinatorstwo, to jednak zespół najczęściej skutecznie wykorzystuje niestandardowe strategie. Tym razem FlyQuest zdecydowało się na… Mordekaisera. W Żelaznego Upiora wcielił się strzelec ekipy, Johny „Altec” Ru, a Kanadyjczykowi na dolnej alei towarzyszył Daerek „LemonNation” Hart jako zapomniany w kontekście profesjonalnych rozgrywek Blitzcrank. Wybór Mordekaiser przypomniał nam nieco Mistrzostwa Świata 2015, gdzie w konsekwencji reworku molochów mieszkaniec Shadow Isles odcisnął mocne piętno na rywalizacji na najwyższym poziomie, przede wszystkim ze względu na możliwości kontroli smoka. FlyQuest triumfowało, a Altec zakończył spotkanie z wynikiem 3/0/3. Ciekawostka – Mordekaisera zobaczyliśmy już w tym splicie na środkowej alei - w drugiej kolejce EU LCS na tego bohatera zdecydował się midlaner Splyce, Chres „Sencux” Laursen. W ogóle ten tydzień NA LCS był dość interesujący w kontekście wybieranych postaci – Kledem zagrał Derek „Zig” Shao , a na Vladimira zdecydował się Chae „Piglet” Gwang-jin. Dało się zauważyć także wpływ koreańskiego LCK – na Polach Sprawiedliwości zobaczyliśmy postaci zdobywające coraz większą popularność w ojczyźnie e-sportu: Talona oraz Ahri. Zaskakująco dużą popularnością cieszyła się w NA LCS także Soraka, która jednak historycznie kojarzona jest przede wszystkim właśnie z amerykańskim regionem.

 

 

 

 

Debiut Pigleta na midzie


Zaraz, zaraz… Piglet? Vladimir? No tak, Koreańczyk przed tygodniem zmienił pozycję, z dolnej alei przenosząc się na środkową. Szósta kolejka była więc jego debiutem w nowej roli i trzeba przyznać, że Mistrz Świata sezonu 2013 spisał się naprawdę nieźle. Team Liquid wygrało z Echo Fox i choć jednocześnie poległo w wyrównanym pojedynku z Immortals, wydaje się, że zmiany odniosły zamierzony skutek. Sam Piglet też zebrał pochlebne recenzje, przede wszystkim za występ w decydującym starciu z EF, gdzie przyćmił samego Henrika „Froggen” Hansena, zaliczając fantastyczny występ na Cassiopei. Kibice, którzy obawiali się o champion pool Koreańczyka również mogą odetchnąć spokojnie – midlaner Team Liquid nie przywiązywał się w tym tygodniu do konkretnym postaci i na sześciu mapach zaprezentował nam sześciu bohaterów. Co ciekawe oprócz tych standardowych w obecnej mecie: Ryze’a, Syndry, Cassiopei, Orianny byli wśród nich także znacznie rzadziej spotykani herosi – Ahri czy Vladimir. W związku z przenosinami Pigleta na środek do Liquid dołączył jednak także nowy strzelec. Został nim Jung „Youngbin” Young-bin, który do niedawna był… midlanerem. Nowy nabytek niebiesko-białych na pewno nie zachwycił, ale zaprezentował się stosunkowo przyzwoicie. Koreańczyk ma zresztą pełnić raczej rolę użytkowego prowadzącego , co podkreślają sami zawodnicy Team Liquid i co brzmi logicznie w kontekście panującej obecnie mety.

 


Meteos > Inori?


W barwach Phoenix1 znów zobaczyliśmy Williama „Meteos” Hartmana. Amerykanin w poprzednim tygodniu zastąpił Kanadyjczyka z irakijskimi korzeniami, Ramiego „Inori” Charagha, ponieważ podstawowy dżungler P1 musiał wybrać się do ojczyzny, by zająć się osobistymi sprawami. Przynajmniej tak brzmi oficjalna wersja. W tym tygodniu Meteos znów zagrał u boku Yoo „Ryu” Sang-ooka i Adriana „Adrian” Ma i znów – zespół twierdzi, że Inori po powrocie z Kanady poprosił o dodatkowy tydzień przerwy. Między wierszami da się jednak wyczytać, że miejsce w składzie Phoenix1 oddala się od Inori’ego, a dodatkowo na taką interpretację wpływa dobra postawa legendarnego leśnika Cloud9. O współpracy z Meteosem w samym superlatywach wypowiadają się też nowi koledzy z zespołu, a jeśli fakty te połączymy z doniesieniami dotyczącymi trudnego charakteru Inori’ego i kłopotów w czasie treningów, jakie zdarzało się sprawiać Kanadyjczykowi… to jego sytuacja nie wygląda najkorzystniej. Sytuację dżunglerów Phoenix1 powinna całkowicie wyjaśnić nadchodząca siódma kolejka. W ostatniej, szóstej rundzie spotkań Phoenix1 wygrało z Team Dignitas, ale poległo w meczu z Counter Logic Gaming i obecnie zespół Noha „Arrow” Dong-hyeona z wynikiem 7-5 zajmuje czwarte miejsce, zaraz za posiadającym identyczny bilans FlyQuest.

 


Echo Fox oszukało przeznaczenie


Osoby trudniące się obstawianiem spotkań NA LCS z pewnością są niepocieszone. Runął bowiem ostatni w tym splicie fundament, zbrukana została ostatnia z prawidłowości rządzących tamtejszymi rozgrywkami. Do tej kolejki w Ameryce mogło zdarzyć się dosłownie wszystko oprócz tego, że Echo Fox wygra w nieparzystym tygodniu bądź… przegra w parzystym. Formacja Henrika „Froggen” Hansena przez pięć tygodni konsekwentnie realizowała tę strategię, lecz tym razem tradycji nie udało się podtrzymać. Obok triumfu w pojedynku z Team Liquid przyszła bowiem porażka w starciu z Cloud9. Podchodząc jednak do tematu nieco poważniej, formacja, której właścicielem jest Rick Fox, i tak radzi sobie w tym splicie całkiem nieźle. Szczególnie jeśli uwzględnimy fakt, że w obliczu oskarżeń o poaching i brak podpisu EF na skierowanym do Riotu liście dotyczącym franczyzy, treningi z Echo Fox są bojkotowane przez pozostałe zespoły z NA LCS. Echo Fox prezentuje się solidnie i utrzymuje się w środku tabeli. Obecnie z wynikiem 5-7 sklasyfikowane jest na siódmej pozycji, ale identyczny bilansem posiada także szóste Immortals. Sprawa walki Froggena i spółka o play-offy cały czas pozostaje więc otwarta…

 

 

 

 

Superteamy wciąż bez recepty na sukces


Drużyny przed startem splitu przez wielu wymieniane w kontekście rywalizacji o ostateczny triumf, czyli Team Dignitas oraz Immortals, nadal nie odnalazły właściwego rytmu. W grze formacji dysponujących takimi zawodnikami jak Kim „Ssumday” Chan-ho, Lee „Flame” Ho-jong czy Joshua „Dardoch” Hartnett nadal ciężko znaleźć oznaki synergii czy planu na rozgrywkę. W związku ze słabymi wynikami tych zespołów należy stwierdzić, że dream teamy na ten moment zawodzą. Potwierdziła to szósta kolejka, w której ani Team Dignitas, ani Immortals nie potrafiły zabezpieczyć nawet jednego zwycięstwa. Ssumday i spółka polegli w starciach z Phoenix1 i z Team SoloMid, natomiast ekipa Eugene’a „Pobelter” Parka nie sprostała ani Team Liquid, ani Team EnVyUs. Tym samym Dignitas z wynikiem 4-8 niebezpiecznie zbliżyło się do ostatniego miejsca w tabeli – przewaga formacji nad wspomnianymi Liquid i EnVyUs wynosi tylko jeden triumf. Minimalnie lepiej w kontekście obecnego wyniku wygląda sytuacja Immortals, które z rezultatem 5-7 znajduje się w bezpieczniejszej sytuacji. Jednakże porażki z dwoma najsłabszymi ekipami w stawce są fatalnym prognostykiem na przyszłość. Nadal zawodzi też absurdalnie nierówny Dardoch, który w niczym nie przypomina wielkiego talentu z poprzednich splitów, przyzwoite występy zaskakująco często przeplatając z tymi katastrofalnymi — choć jednocześnie warto podkreślić, że i tak prezentuje się znacznie lepiej niż na początku splitu.

Rafał Fiodorow, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie