Origen wygrywa swoją pierwszą grę w splicie - EU LCS tydzień 7, dzień 1

E-sport
Origen wygrywa swoją pierwszą grę w splicie - EU LCS tydzień 7, dzień 1
Flickr/Riot Games

Rozpoczął się ostatni tydzień rozgrywek międzygrupowych w EU LCS, a na sam koniec postawiono naprzeciw siebie zespoły z końca tabeli obu grup. Choć może wydawać się, że nie będą one prezentować wysokiego poziomu, to i tak potyczki zdecydowanie będą wyrównane, a przede wszystkim niezwykle ważne dla nich, bowiem bardzo niewiele dzieli ich od turnieju promocyjnego.

Początek serii zapowiadał się dla Giants Gaming bardzo dobrze. Pomimo faktu, że Team Vitality zapewniło sobie nieco lepszy start, to rywale w końcu przejęli inicjatywę. Z czasem jednak, w wyniku licznych błędów, ta zaczęła wracać do VIT. Trwało to dość długo i po kilku skutecznych rotacjach po mapie graczom z grupy A udało się zniszczyć praktycznie wszystkie wieże i dwa inhibitory. Do skończenia rozgrywki brakowało już niewiele, ale w tym momencie GIA otrząsnęło się i zaczęło przodować w walkach drużynowych, ponownie wracając do gry. Tym razem swojego prowadzenia już nie oddali i mogli cieszyć się z eksplodującego nexusa. 

Dało się odnieść wrażenie, że szczęście Giants już nie opuści - drugi pojedynek zaczął się od niezwykle słabego draftu oponentów i zgodnie z oczekiwaniami "Giganci zaczęli ich dominować. W 25. minucie posiadali już prawie 8 tysięcy przewagi w złocie i nic nie było w stanie ich zatrzymać... oprócz błędu w grze. Przeciwnicy doznali buga wizualnego z kulą Orianny Nukeducka, przez co mimo tak ogromnej przewagi ze strony Memento i spółki, grę trzeba było powtórzyć. To niezwykle przykre i niefortunne wydarzenie mocno wpłynęło na zawodników, którzy nie mogli pogodzić się z decyzją Riotu, co Vitality skrzętnie wykorzystało i wynikiem 2-1 zgarnęło adwersarzom przed nosa prawie pewne zwycięstwo. 

Kolejna seria przypomniała nam, jak dawno mieliśmy do czynienia z tzw. clownfiestami. Origen mogło pochwalić się dużo lepszą kompozycją od przeciwników, w wyniku czego dominowało ich w absolutnie każdym starciu. Nieprzyzwyczajone do takiego obrotu spraw OG nie wiedziało do końca, co z tym potencjałem zrobić, a w połączeniu z dobrymi rotacjami ROCCAT po mapie, dało im to realną szansę na powrót. Pomimo niszczonych raz za razem wież, pierwsze zabójstwo udało im się zdobyć w 49. minucie i nic nie zapowiadało, by gra miała szybko się skończyć. Ostatecznie jednak po 5 zdobytych Baronach ekipa xPeke zdołała przełamać klątwę i zakończyć starcie po prawie 78 minutach. 

Euforia po wygranej chyba mocno uderzyła do głowy hiszpańskiej organizacji, bowiem w kolejnych spotkaniach nie szło jej już tak dobrze. Obie gry były niesamowicie krwawe, szczególnie druga, w której padły aż 54 zabójstwa. Tym razem jednak walki drużynowe nie były słabością ROC i gracze dawali radę wychodzić z nich zwycięsko częściej niż wrogowie. To, w połączeniu ze wspomnianymi lepszymi rotacjami, dało szansę na zgaszenie entuzjazmu oponentów i brutalne odebranie im resztek szans na uniknięcie rezultatu końcowego z zerem z przodu.

Kamil Adamczyk
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie