Kmita: Kogo to obchodzi?

Piłka nożna
Kmita: Kogo to obchodzi?
fot. Cyfrasport

Ostatni magazyn Cafe Futbol odwiedził m.in. wiceprezes PZPN ds. szkoleniowych Marek Koźmiński. Opowiadał długo i ciekawie, jak związek reformuje system szkolenia młodych i nie tylko młodych polskich piłkarzy. Jak i po co szkoli się trenerów. Co związek zamierza w tej materii i kiedy będą z tego pierwsze owoce. Nie wszystkim to się spodobało.

Jeden z internautów, Pan Piotrek z Głubczyc,  napisał pod relacją z Cafe, na Polsatsport.pl: "Panowie, niebawem mecz z Czarnogórą a Wy większość czasu gadacie na temat trenowania w Polsce. Kogo to obchodzi poza Wami i garstką odbiorców, których ten temat interesuje? Czemu nie ma jakiejś szczegółowej analizy przedmeczowej reprezentacji Polski? Wywiadów z zawodnikami? Raportów z ubiegłego tygodnia meczów w Europie? Tym żyje kibic piłki nożnej… a nie wykładem Koźmińskiego na temat szkolenia trenerów klasy C."

 

Ano właśnie Panie Piotrku z Głubczyc, nic bardziej mylnego. Paradoksalnie, bez tego szkoleniowca z klasy C, nie byłoby dzisiaj ani Roberta Lewandowskiego, a wcześniej Włodka Lubańskiego, Kazimierza Deyny, Zbyszka Bońka czy Jerzego Dudka. Każdy z nich, na początku kariery miał swojego pierwszego trenera, który zobaczył w młodzieńcu to "coś" i pchnął umiejętnie na szerokie wody. I gdyby nie warsztat trenerski owych, często anonimowych do dzisiaj szkoleniowców, cytowany Pan Piotrek emocjonowałby się tylko zawodami etranżerów, bo nasi futboliści nie interesowaliby nikogo. A że Marek Koźmiński wie o czym mówi, to chwała mu za to, bo w pezetpeenowskiej przeszłości różnie z tymi prezesami od szkolenia bywało.

 

Prezes Koźmiński, piłkarz w przeszłości znakomity, co na polskiej i włoskiej piłce zęby zjadł, wie doskonale, że w trenerskim fachu sam nos i intuicja to jeszcze za mało, aby święcić jakiekolwiek sukcesy. Trzeba solidnego warsztatu, żeby umieć myśli przekuć w czyny, nie marnować talentów i skutecznie pracować na rzecz powodzenia większego projektu. Czasem tym projektem jest ambicja awansu z klasy C do B, i proszę mi wierzyć, że tam gdzieś w Polsce, w umownym Pacanowie, taki awans smakuje tak samo jak mistrzostwo świata. Ba, często w takich drużynach, trzecio, czwartoligowych grają młodzi chłopcy z papierami na wielkie granie, tylko system szkolenia nie ułatwia im życia w drodze do zawodowej kariery.

 

Więc, Panie Piotrku z Głubczyc i wszyscy, którzy uważają, że mecz z Czarnogórą jest ważniejszy od wielkiego planu reformy szkolenia piłkarzy w Polsce - apeluję opamiętajcie się. Jeśli dalej nie wiecie co jest naprawdę ważniejsze, to przyjrzyjcie się  kondycji polskiej koszykówki, boksu i niestety, to całkiem świeża sprawa… piłki ręcznej. Tam też wszystkim się wydawało w latach wielkich sukcesów, że najważniejsze jest dzisiaj, a nie… jutro.   

Marian Kmita, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie