Arcymistrz Wojtaszek: Cieszę się, że PZSzach docenia moją pracę
Najlepszy polski szachista Radosław Wojtaszek (MTS Kwidzyn) otrzymał podczas gali w Warszawie statuetkę "Hetmana 2016" dla najlepszego zawodnika roku. - Cieszę się, że związek docenia moją pracę - powiedział arcymistrz, klasyfikowany na 19. miejscu w świecie.
Uroczystość wręczania nagród odbyła się podczas oficjalnego otwarcia mistrzostw Polski w szachach.
- Z pewnością "Hetman" to bardzo miłe wyróżnienie. Cieszę się, że związek docenia moją pracę i osiągnięcia. Nagrodę dostałem pewnie za całokształt, bo wszystkie moje starty w minionym roku były "na plus". Zaczęło się od zwycięstwa w mistrzostwach Polski, potem na olimpiadzie szachowej z drużyną zajęliśmy bardzo wysokie, siódme miejsce. To były dwa najważniejsze moje starty, ale też awansowałem w światowym rankingu. Rok zaczynałem na 40. miejscu, a kończyłem na 20. - przypomniał arcymistrz z Kwidzyna, który w stolicy nie będzie bronił mistrzowskiego tytułu, gdyż za kilka dni wystartuje w turnieju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich z udziałem zawodników ze ścisłej światowej czołówki.
Pierwsze gry w sali notowań Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie zaplanowano na wtorek. Odbywać się będą do 29 marca, codziennie od godz. 15.
- Przyjechałem dziś odebrać nagrodę, spotkać się z kolegami, życzyć im dobrej formy w mistrzostwach. Natomiast sam wyjeżdżam we wtorek do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie odbędzie się bardzo silnie obsadzony turniej open. Startuje w nim 60 graczy z rankingiem powyżej 2600 - to granica bardzo wysokiego poziomu. Tutaj w Warszawie takich zawodników jest kilku. Cieszę się, że związek nie stawiał mi przeszkód, że rozumie, iż muszę grać w silnych turniejach, by być w stanie rywalizować ze światową czołówką. Myślę, że na tym wszyscy skorzystamy. I ja, i reprezentacja - wyjaśnił.
W ubiegłorocznej Olimpiadzie Szachowej w Baku grający na pierwszej szachownicy Wojtaszek był prawdziwym liderem zespołu, uzyskując piąty rezultat indywidualny (7,5 pkt z 10 partii). W tym roku męską reprezentację czekają dwa poważne sprawdziany - drużynowe mistrzostwa świata w czerwcu i drużynowe mistrzostwa Europy w październiku. Szczególnie ważny będzie czempionat globu.
- To będzie pierwszy występ mężczyzn w tej imprezie, w której startuje 10 najsilniejszych drużyn. Prawo gry wywalczyliśmy zajmując siódme miejsce na olimpiadzie. Wszyscy liczymy na to, że i teraz odniesiemy sukces, a będzie nim miejsce w czołowej szóstce. Mamy nadzieję, że będziemy rywalizować na równi z takimi krajami jak Ukraina, Rosja czy USA. Są to ekipy, które przewyższają może nas pod względem czysto szachowym, ale wierzymy, że dzięki dobrej atmosferze w naszej drużynie, wszystkim innym cechom, jesteśmy w stanie nawiązać z nimi walkę - zapowiedział 30-letni arcymistrz.
Wśród indywidualnych celów polskiego szachisty, który w przeszłości pracował w sztabie mistrza świata Hindusa Viswanathana Ananda, jest udział w silnie obsadzonych turniejach.
- Po Emiratach będzie w kwietniu Shamkir Chess w Azerbejdżanie, gdzie zagra 10 zawodników, a ja jestem wśród nich dziewiąty pod względem rankingu. Wystąpią tam zawodnicy z pierwszej dziesiątki świata. Nie będzie co prawda norweskiego czempiona Magnusa Carlsena, ale zagra drugi w światowym rankingu Amerykanin Wesley So czy czwarty, były mistrz globu, Władimir Kramnik. Ten turniej zweryfikuje moją pozycję i moje szanse walki z najlepszymi - podkreślił Wojtaszek, zajmujący obecnie 19. lokatę w klasyfikacji FIDE.
Następny bardzo ważny dla niego start to równie silny turniej w Dortmundzie w lipcu. Kolejnym będzie udział w zawodach Pucharu Świata, w których wystartuje 128 najlepszych szachistów.
- Wysoka pozycja w tej rywalizacji daje prawo startu w turnieju pretendentów. A to już przepustka do gry o mistrzostwo świata - przypomniał.
Od blisko dwóch lat Wojtaszek jest mężem rosyjskiej arcymistrzyni Aliny Kaszlinskiej. Tworzą jedną z najsilniejszych par szachowych na świecie.
- Wszystko układa się wspaniale. Żona jest dla mnie wielkim wsparciem. Jako że sama jest szachistką, rozumie mnie w każdej sytuacji. Z nią wygrane smakują jeszcze bardziej słodko, a przegrane nie podłamują tak, jak to bywało wcześniej. Przeprowadziłem się do Warszawy, musiałem zostawić mój ukochany Poznań. Śmiejemy się, że zamieniłem go na żonę. Ale to zdecydowanie zmiana na plus - zakończył Wojtaszek.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze