Karnowski prędzej mistrzem USA niż graczem NBA?

Piłkarskie eliminacje do mistrzostw świata w Rosji. Wielkie walki pięściarzy. Rywalizacja o awans do playoffs koszykarzy NBA czy hokeistów NHL. W ostatnich tygodniach w USA wszystko i tak blednie w porównaniu z rozgrywkami uniwersyteckiego Marcowego Szaleństwa. Na koszykarskim placu boju została tylko Finałowa Czwórka, wśród niej, po raz pierwszy w historii, Gonzaga University z odgrywającym czołową rolę Przemkiem Karnowskim. Mają szanse na mistrzostwo, a Przemek na karierę w NBA?
Gonzaga to John Stockton... i Przemek Karnowski
Kiedy Gonzaga, mały jezuicki uniwersytet w stanie Waszyngton, zaczął grać w finałowym turnieju mistrzostw USA, sprawozdawcy telewizyjni przypominali, że skończył go piosenkarz/aktor Bing Crosby. Dziś najcześciej wymienianym absolwentem szkoły w Spokane jest oczywiście John Stockton, który zakończył karierę w NBA jako lider w klasyfikacji asyst i przechwytów. Gonzaga ma jego charakter – koszykarza, który nie przejmował się tym, że jest mniejszy, pewnie mniej skoczny niż rywale... tylko robił swoje. I wygrywał. Podobnie jak Przemek Karnowski, który po ostatnim zwycięstwie Gonzagi na Xavier University jest już w historii koszykówki uniwersyteckiej. I to na pozycji, którą będzie bardzo trudno komukolwiek poprawić: już teraz ma na końcie 136 wygranych meczów z zespołem. O dwa więcej w historii NCAA niż Shane Battier, którego rekord czekał na pobicie aż szesnaście lat. W dobie koszykarzy, którzy grają w lidze uniwersyteckiej jeden rok i nie mogą się doczekać skoku na kasę w NBA, takich jak Przemek już nie ma. I wątpię czy będą.
Gonzaga i Karnowski, przynajmniej w statystyce, są faworytami. I to nie tylko, żeby wygrać w półfinale z największą niespodzianką Finałowej Czwórki – uniwersytetem Płd. Karoliny, ale zostać mistrzami Stanów Zjednoczonych. Gonzaga to najbardziej efektywny w obronie zespół w USA oraz numer 13 w ofensywie. Grając przeciwko drużynie Karnowskiego wszyscy wiedzą, że nie ma łatwych punktów, nic nie dostaje się za darmo. Nawet jeśli nie ma skuteczności – tak było w spotkaniu z uniwersytetem Zachodniej Wirginii – obrona jest zawsze. Jeden z dziennikarzy napisał, że sobotni półfinał Gonzaga – Południowa Karolina "to nie będzie mecz koszykówki, tylko uliczna bójka, bo Karolina tak wygrywa". Jeśli tak będzie, to jestem spokojny o Karnowskiego i jego kolegów.
Przemek i NBA
Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem koszykarz ze statystykami i osiągnięciami Przemka Karnowskiego wbudzał tak mieszane odczucia ekspertów. Znakomity w NCAA, raczej bez szans na karierę w NBA – tak wygląda 95 procent opinii dotyczących Przemka. Nieporównywalnie większe szanse na przeskoczenie z roli studenta do milionera daje się zmieniającemu Karnowskiego z ławki rezerwowych Zach’owi Collinsowi. Zbyt wolny pod koszem na NBA. Zbyt statyczny, łatwy do ogrania – to najczęściej wnoszone argumenty przeciwko grze Przemka w najlepszej lidze świata. Statystyki też są przeciwko niemu – 260 w NCAA w procencie zbiórek defensywnych, tylko 350 w zbiórkach ofensywnych (witryna Kenpom.com)... ale w NBA nie brakuje podobnych do niego graczy, dobrze wypełniających swoją 10-15 minutową rolę na parkiecie.
Przemek nie wygra konkursu wsadów, będzie próbował dostać się do NBA w czasach, kiedy szybkość i wszechstronność są ważniejsze od wzrostu i wagi. Dla Przemka Karnowskiego to tylko kolejne z wielu wyzwań. On to lubi.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze