Polacy podbijają Kopenhagę. Venatores i PRIDE walczą o tysiące dolarów
Ponad osiemdziesiąt formacji wyruszyło do Kopenhagi, by zmierzyć się w zawodach o nagrody z puli $54,000. Obok w zdecydowanej większości duńskich zespołów widzimy także dwie ekipy z polski: PRIDE i Venatores. Czy biało-czerwoni wrócą do kraju zadowoleni?
Na aż dziewiętnaście grup rozdzielono wszystkich uczestników Copenhagen Games. Co ciekawe, aż czterdzieści trzy drużyny reprezentują Danię, kilka innych Szwecję, Finlandię, Norwegię czy Islandię. Gracze spoza północy stanowią więc margines. „Orzełki” Piotra ‘neqsa’ Lipskiego trafili do grupy G z EleMeNade, Ambush i Ground Zero, Venatores swoją przygodę z turniejem rozpocznie natomiast w koszyku N z Sorby, ECVisualize Academy oraz Default. Jak powiedział naszej redakcji Adam ‘destru’ Gil: - Grupy to wielka niewiadoma. Nie znamy żadnego z duńskich składów, ale interesuje nas tylko awans z pierwszego miejsca. I faktycznie pierwsi oponenci Polaków w dużej mierze są całkowicie anonimowi i porażka z którymś z tak nisko notowanych zespołów byłaby klęską. Co czeka jednak strzelców znad Wisły w dalszym etapie?
- Niemieckie BIG, francuski Team LDLC czy Szwedzi z Epsilon Esports, to na pewno ekipy, których można się obawiać, ale podejdziemy do każdego z czystą głową i zaufaniem do swoich umiejętności – oznajmił destru, wyliczając uczestników zaproszonych do głównej fazy rozgrywek. Oprócz nich sporo zamieszania mogą sprawić także: NRG, fnatic Academy, Tricked eSport, Plantronics czy szwedzki miks dreamchasers z pronaxem, pythem, znajderem, Emilio i twistem w składzie. Uwagę przykuwają ponadto ALTERNATE aTTaX, Norse czy czesko-słowackie eXatus z czternastoletnim Davidem ‘frozenem’ Čerňanským na czele. O nagrody – oprócz nikomu nieznanych ekip – z Polakami walczyć będą więc zespoły, które z powodzeniem radzą sobie w europejskich zmaganiach na wysokim szczeblu.
Gil stwierdził jednak, że: - polskie drużyny (Venatores i PRIDE dop. red.) mocno zaznacza swoją obecność na turnieju. Jak zdradził nam członek Venatores, to nie tylko kwestia czystej rywalizacji czy tysięcy dolarów w puli nagród: – Chcemy pokazać, że na polskiej scenie liczą się nie tylko Virtus.pro i Team Kinguin. Copenhagen Games to do tego doskonała okazja. Nic bardziej nie zwróci uwagi reszty Europy na jedną Polskę, jak wejście naszych graczy na podium zagranicznych zawodów.
A co, gdy o być albo nie być w turnieju przyjdzie się zmierzyć w bratobójczym pojedynku? – Z chłopakami z PRIDE zobaczymy się dopiero dzisiaj. Lubimy się, więc będziemy wzajemnie się wspierać i sobie kibicować. Oczywiście, tylko do momentu bezpośredniego spotkania. Wtedy nie będzie taryfy ulgowej – zarzekał się destru. Miejmy jednak nadzieję, że jeśli do podobnego starcia miałoby dojść – to tylko w wielkim finale.
Przypomnijmy, że zarówno dla PRIDE, jak i Venatores impreza w Kopenhadze jest kolejnym sprawdzianem po sporych zmianach kadrowych. Oprócz klasycznego nabrania doświadczenia podczas wspólnej gry podobne wyjazdy świetnie wpływają na zacieśnianie w zespole więzi. - Integracja to długi i wymagający proces, ale w naszych szeregach wszystko jest na odpowiednim torze. Po przyjeździe do Danii – oprócz rozgrzewania się przed zawodami – odwiedziliśmy Tivoli Gardens. W kraju natomiast spędzamy ze sobą czas, grając w kosza, bilard, a planujemy jeszcze bardziej skupić się na aktywności fizycznej z wyspecjalizowanym trenerem – opowiedział nam Gil.
Pierwsze mecze biało-czerwoni rozegrają już o 12:00. PRIDE podejmie wówczas EleMeNade, a Venatores stanie naprzeciwko Default. Miejmy nadzieję, że wczorajszy relaks w parku rozgrywki odpowiednio nastroił nadwiślańskich strzelców i ci bez trudu wejdą w turniej.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze