Były reprezentant Polski: Graliśmy bez ambicji, bez jaj, bez walki

Polacy w czwartek przegrali w Mińsku z Białorusią 23:32 i mają już tylko czysto matematyczne szanse na awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy, które odbędą się w Chorwacji. Biało-czerwoni na półmetku kwalifikacji mają trzy porażki na koncie.

 

Brązowy medalista igrzysk olimpijskich z Montrealu (1976) uważa, że czas niektórych zawodników w reprezentacji definitywnie się skończył.

 

- To jest koniec tej grupy. To są wygrani zawodnicy, którzy już nie mają ambicji. Niepotrzebnie teraz rozmieniają się i swoje sukcesy na drobne. Wszystkim tym starszym zawodnikom już bym podziękował. Zostawiłbym tylko Karola Bieleckiego, który wciąż jeszcze stanowi pewne zagrożenie dla rywala. Ta reprezentacja się skończyła jakieś dwa lata temu. Nawet to czwarte miejsce na igrzyskach w Rio de Janeiro było wynikiem lepszym niż sama gra w tym turnieju - powiedział Rozmiarek.

 

Jego zdaniem mankamentem gry polskiego zespołu wciąż pozostaje środek rozegrania.

 

- Są lepsi zawodnicy w lidze, nie wiem dlaczego nie grają. Niektóre pomysły sztabu szkoleniowego są dla mnie niezrozumiałe, to pachnie czasami jakąś dywersją - przyznał.

 

Jego zdaniem w meczu przeciwko Białorusinom polskim piłkarzom zabrakło przede wszystkim zaangażowania.

 

- Graliśmy bez ambicji, bez jaj, bez walki. To była po prostu mizeria. Rywale wystąpili bez swojej największej gwiazdy Siarhieja Rutenki, który regularnie strzelał nam po 10 goli. A my mieliśmy gwiazdy, tylko nie wiedzieliśmy co z nimi zrobić. Nasze szanse na awans? Uważam, że nie ma się już podniecać meczem z Białorusią w Płocku, bo zwycięstwo nam nic nie da. Jak możemy pokonać Serbię na wyjeździe, skoro wyraźnie przegraliśmy u siebie? - podsumował Rozmiarek.

Przejdź na Polsatsport.pl