Łebkowski: Rywal jest eksplozywny, ale to ja mam przydomek "Bomba"!
12 maja w Gdyni odbędzie się Gala FEN17 zatytułowana Baltic Storm. Zaprezentują się w niej czołowi zawodnicy organizacji FEN. Po zakończonej dzień wcześniej ceremonii ważenia porozmawialiśmy z jednym z uczestników tego wydarzenia, Kamilem Łebkowskim, który zmierzy się z Sauliusem Buciusem.
Maciej Turski: Kamil, powracasz po porażce, a to dla ciebie w ostatnim czasie duża nowość. Powiedz jak mentalnie jesteś nastawiony do kolejnego pojedynku i jak sobie poradziłeś z porażką, która przyszła dla większości ekspertów niespodziewanie?
Kamil Łebkowski: - Niespodziewanie, ale często mówię, że nie była to porażka druzgocąca, która byłaby dla mnie dołująca. Po prostu chcę się po niej podnieść jak najszybciej, chcę wrócić do klatki i pokazać swój pełen arsenał oraz to, że ta porażka to było małe rozproszenie głowy, a nie żaden spadek formy. Przygotowania do tej walki były dla mnie takim skatowaniem siebie i narzeczona ledwo dawała radę wytrzymać ze mną. Dawałem z siebie sto dwadzieścia procent w przygotowaniach, w diecie. Bardzo byłoby mi przykro stracić występ na tej gali. Fajnie, że jest zastępstwo i cieszę się, że walczę.
Miałeś zmierzyć się z Caio Machado. To był rywal bardzo wymagający, ale w ostatniej chwili z różnych przyczyn do tego pojedynku nie dojdzie. Bardzo dobrze, że udaje się znaleźć zastępstwo, ale będzie to ktoś zupełnie inny. Nie miałeś czasu, aby nawet temu zawodnikowi z Litwy się przyjrzeć. Jak do tego podchodzisz i czy w ogóle starasz się zmienić swój plan taktyczny? Bo wiadomo, że czasu na analizę jest bardzo mało.
- Czasu jest mało, ale zawsze mam te dwa dni, żeby przeanalizować lepsze i gorsze strony przeciwnika. Wiadomo, że nie przeanalizuję jego fizjonomii, ale praktycznie tydzień w tydzień sparuję z różnymi chłopakami, których nie analizuje i bijemy się porządnie. Tutaj mam jeszcze te dwa dni, żeby przygotować się do tego rywala. Bardzo szanuję go, że na ostatnią chwilę wziął tę walkę.
Jeśli chodzi o galę FEN17 to jest ona przełomowa ze względu na zmianę areny. Zamiast klatkoringu, wchodzi klasyczna standardowa klatka MMA. To chyba dla was jako zawodników zmiana tylko na plus?
- Ja lubię ten klasyczny w******l w klatce MMA, bo to jest zupełnie coś innego. Skorzystanie z tego punktu oparcia jaką jest klatka jest zupełnie inne, niż ring. Było widać to na przykładzie mojej ostatniej walki, gdzie tyłek opada za liny i ciężko jest coś zrobić. Dla mnie to była zupełna nowość, bo w klubie nie mamy ringu. Zazwyczaj sparujemy w klatce, więc dla mnie jest to duże lepsze i zwiększa wachlarz technik jakimi mogę dysponować w walce. Cieszę się z tego niezmiernie.
Cała rozmowa z Kamilem Łebkowskim w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl