Przybecki: Do Puław jedziemy osłabieni
„Z meczów reprezentacji nie w pełni sił wrócili: Dan Racotea i Sime Ivic, kontuzjowani są bracia Gębala. Do Puław pojedziemy osłabieni, ale na pewno postaramy się wykorzystać nasze mocne strony” - powiedział szkoleniowiec Orlen Wisły Piotr Przybecki.
W niedzielę rozegrany zostanie pierwszy mecz półfinału mistrzostw Polski. Drużyna Azotów Puławy, która wyeliminowała z rozgrywek Wybrzeże Gdańsk, podejmować będzie Orlen Wisłę, zwycięzcę dwumeczu z Chrobrym Głogów. Rewanż zaplanowano na 17 maja w Orlen Arenie.
Po powrocie do Płocka po przerwie reprezentacyjnej, do dwóch wcześniej kontuzjowanych braci Gębala dołączyli: Dan Racotea i Sime Ivic.
„Daniel Racotea jest przeziębiony, zawodnik dostał antybiotyki, nie można było ryzykować, by zagrał w środowym, półfinałowym meczu Pucharu Polski z MMTS Kwidzyn, a co będzie z kolejnymi spotkaniami, zobaczymy. Raczej nie zagra także w Puławach” - zapowiada Przybecki.
Zdaniem szkoleniowca Orlen Wisły, znacznie większy problem jest z Sime Ivicem. „Nasz rozgrywający prawdopodobnie na dłużej dołączy do kontuzjowanych braci Gębala. Ivic wrócił z reprezentacji Chorwacji z kontuzją barku. Na razie nie wiemy, jak głęboki jest to uraz, potrzebne są dokładne badania, więcej będziemy wiedzieć, kiedy wróci z kliniki w Poznaniu. To jest poważny problem, ale nie chcę mówić o nim teraz, bo nie znamy skali urazu”.
Wiadomo na pewno, że Maciej Gębala już w tym sezonie nie zagra. Zawodnik złamał rękę w meczu ćwierćfinału mistrzostw Polski z Chrobrym Głogów.
„Dziś wiemy, że złamanie ręki jest tak skomplikowane, że nie powinien grać, podobnie jak jego młodszy brat Tomek. To jest młody chłopak, który po kilku sezonach spędzonych w trzeciej lidze niemieckiej, gdzie zagrał raptem kilka spotkań, przyjechał do Płocka i nagle stał się podstawowym zawodnikiem. Musiał grać w meczach ligowych, Lidze Mistrzów, także reprezentacji. Jego wyłączenie z gry jest konsekwencją starszego urazu, niezaleczonego, którego nabawił się jeszcze w Niemczech. Takie rzeczy się zdarzają i z takimi przypadkami też musimy sobie poradzić” - dodaje trener Przybecki.
Pozostali zawodnicy są gotowi do gry. „W meczach półfinałowych, a potem finałowych musimy wykorzystać nasze mocne strony. Mamy kilku piłkarzy, którzy powinni wskoczyć w miejsce kontuzjowanych. W tej sytuacji, z jednej strony jest to ryzyko, ale też ogromna szansa dla tych, którzy mniej grali, albo chcą się pokazać z lepszej strony. To jest w sporcie normalne” - twierdzi.
Jak zauważył problemem jest to, że takie kontuzje przydarzają się właśnie w końcówce sezonu, kiedy rozgrywane są najważniejsze spotkania.
„Ale sport taki właśnie jest. Ktoś powie, że za dużo jest tych kontuzji, ale musimy sobie z tym poradzić. Kontuzje są różne, jak ktoś złamie rękę, to jest to pech, uderzył w nie to, co potrzeba, miejsce i nie w tym momencie, w którym powinien. Sime pojechał na kadrę, został bardzo mocno potraktowany przy oddawaniu rzutu i koniec. Nie chciałbym martwić się na zapas, ale raczej wiadomo, że w najbliższych spotkaniach nie zagra” - zapewnia trener drużyny.
Pierwszy mecz półfinałowy Azoty Puławy – Orlen Wisła rozegrany zostanie w niedzielę, początek wyznaczono na godz. 13.00. Spotkanie rewanżowe odbędzie się w środę, 17 maja o 18.30 w Orlen Arenie. Zwycięzca dwumeczu spotka się w finale ze zwycięzcą par: MMTS Kwidzyn – Vive Tauron Kielce.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze