Puchar pełen nerwów. Po niesamowitej końcówce Medyk Konin lepszy od Górnika Łęczna
Niespodzianki nie było. Dominujące od lat w polskim futbolu piłkarki Medyka sięgnęły po kolejne trofeum. Tym razem do Konina zabiorą Puchar Polski po wygranym 2:1 finale z Górnikiem Łęczna. Ale niewiele brakowało, by w dramatycznej końcówce wypuściły zwycięstwo z rąk...
Słońce wypalające oczy bramkarkom było istotnym elementem składowym środowego widowiska. W pierwszej połowie miała z nim problemy Anna Palińska, w drugiej - przeszkadzało Annie Szymańskiej. Ale tylko w przypadku zawodniczki Górnika doprowadziło to do katastrofy.
W 33. minucie piłkę ze środka boiska uderzyła Agata Guściora. Oślepiające słońce utrudniło interwencję Palińskiej, która na domiar złego poślizgnęła się, co dodatkowo skomplikowało sytuację bramkarki Górnika. Piłka odbiła się jeszcze przed Palińską i nad jej głową przeleciała prosto do bramki.
- Przyznam się, że to miało by podanie - z ujmującą szczerością mówiła już w przerwie Agata Guściora.
Nim łęcznianki zdołały się otrząsnąć, przyjęły kolejny cios. Trzy minuty po pierwszym golu, Medyk przeprowadził składną zespołową akcję. W jej końcowej fazie Lilyana Kostova wystawiła piłkę Aleksandrze Sikorze, która spuentowała cały atak uderzeniem przy słupku.
Warto podkreślić, że łęcznianki nie załamały się takim obrotem spraw. Próbowały zdobyć bramkę kontaktową jeszcze przed przerwą, a ze szczególnym animuszem zaatakowały od początku drugiej połowy. Miały swoje szanse Zdunek, Kamczyk, Jędzrejewicz. A najlepszą okazję na trafienie kontaktowe zmarnowała w 71. minucie Anna Sznyrowska, która nie potrafiła wykorzystać sytuacji sam na sam.
Kolejne minuty to efektowna wymiana ciosów, które nie dochodziły jednak celu. Ani Górnik nie potrafił zmniejszyć straty, ani Medyk postawić kropki nad "i". I kiedy wszyscy na stadionie w Radomiu szykowali się już na ceremonię wręczania pucharu, zawodniczki zafundowały wszystkim nieprawdopodobną końcówkę.
Oto co wydarzyło się w doliczonym czasie gry: w 92. minucie gola dla Górnika zdobywa Emilia Zdunek, minutę później w polu karnym rywalek faulowana jest Anna Gawrońska, która marnuje jednak rzut karny. Strzał z jedenastu metrów boni Palińska, natychmiast wybija piłkę i po chwili Górnik ma wymarzoną okazję na wyrównanie. Znakomitej sytuacji - kolejny raz w tym meczu - nie wykorzystuje jednak Sznyrowska. Uff, działo się...
Cieszy, że tak znakomity mecz w wykonaniu pań z perspektywy trybun w Radomiu śledziło naprawdę wielu kibiców. A ci, którzy w Radomiu być nie mogli, też emocjonowali się rywalizacją Medyka z Górnikiem. Jak choćby Zbigniew Boniek w Cardiff.
<br
Nawet w Cardiff żyjemy polską piłką 🇵🇱🇵🇱 pic.twitter.com/Q63QZludHH
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) 31 maja 2017
/>
Finał Pucharu Polski 2017
Medyk Konin - Górnik Łęczna 2:1 (2:0)
gole: 1:0 Guściora 33', 2:0 Sikora 36', 2:1 Zdunek 92+2.'
Medyk: Szymańska - Grad, Slavcheva, Ficzay - Sikora, Guściora (77. Kharlanava), Sałata, Kostova, Dudek - Shuppo, Gawrońska.
Górnik: Palińska - Duguś (62. Jaszek), Hajduk, Górnicka, Kwietniewska - Koch (66. Parczewska), Grzywińska (90. Szewczuk) - Jędrzejewicz (60. Zawistowska), Zdunek, Kamczyk - Sznyrowska.