NHL: Piorunujący początek trzeciej tercji i druga wygrana "Pingwinów"
Broniący tytułu hokeiści Pittsburgh Penguins odnieśli drugie zwycięstwo w finale ligi NHL. W środę pokonali Nashville Predators 4:1, mimo że przegrywali 0:1. Na początku trzeciej tercji drużyna "Pingwinów" strzeliła trzy bramki w niewiele ponad trzy minuty.
Po poniedziałkowej wygranej 5:3, zespół Penguins po raz drugi wykorzystał atut własnego lodowiska i już tylko dwóch zwycięstw brakuje mu do kolejnego triumfu w Pucharze Stanleya.
Mecz numer dwa rozpoczął się jednak pomyślnie dla drużyny Predators, która objęła prowadzenie w 13. minucie. Autorem trafienia był Pontus Aberg.
Radość przyjezdnych okazała się krótkotrwała, bowiem już w 16. wyrównał Jake Guentzel.
W drugiej tercji goli nie było, zaś piorunujący był początek ostatniej odsłony w wykonaniu gospodarzy. Guentzel wpisał się na listę strzelców zaledwie 10 sekund po rozpoczęciu gry, zaś trzy minuty później na tablicy wyników było już 4:1 dla Penguins.
W odstępie zaledwie 15 sekund krążek w siatce ekipy z Nashville umieścili Scott Wilson i Jewgienij Małkin.
Po czwartej straconej bramce trener Predators Peter Laviolette zdecydował o zmianie bramkarzy - Pekka Rinne został zastąpiony przez Juuse Sarosa.
W strzałach na bramkę lepsi byli goście (38:27), ale końcowy rezultat zdecydowanie korzystniejszy dla "Pingwinów", którzy w rywalizacji play off do czterech zwycięstw prowadzą już 2-0.
W klasyfikacji strzelców fazy finałowej rozgrywek na czele jest Guentzel z 12 golami.
Trzecie spotkanie odbędzie się w nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego w Nashville.
- Naszym celem są kolejne dwa zwycięstwa. Wiemy, że to trudne do zrealizowania. Jeszcze nie osiągnęliśmy tego, co chcemy - stwierdził kapitan klubu z Pittsburgha Mike Fisher.
Ostatnim zespołem, który przegrywał 0-2 w serii, a jednak sięgnął po Puchar Stanleya był Boston Bruins w sezonie 2010/2011; w finale z Vancouver Canucks 4-3.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze