Jóźwiak: Krytyka Dawidowicza jest nieuzasadniona. On ma rozbijać, nie rozgrywać

Piłka nożna
Jóźwiak: Krytyka Dawidowicza jest nieuzasadniona. On ma rozbijać, nie rozgrywać
fot. Cyfrasport

Chciałbym, żeby dobry mecz z Anglikami i korzystny zbieg okoliczności dał Polakom awans do półfinału. Ale jestem realistą i widzę, jaka jest przepaść między naszą drużyną, a np. Hiszpanią, Niemcami, Słowacją, czy nawet Macedonią. Poza tym, jakie mamy podstawy, by od tego zespołu oczekiwać tak wiele? – pyta Marek Jóźwiak, były obrońca reprezentacji Polski.

Jak widzisz szanse Polaków w dzisiejszym meczu z Anglikami?

Marek Jóźwiak: Tylko jeśli rywale nie potraktują nas poważnie, a sami wciąż nie będą pracować na sukces zespołu tylko indywidualne oceny. Widziałem ich mecze i jestem zawiedziony. Są wybitni, jeśli patrzeć na każdego z nich, przestają mieć taką wartość, jeśli oceniać ich jako zespół. Oni nie są kolektywem, jaki stanowią Niemcy czy Hiszpanie. Celowo odwołuję się do tych dwóch reprezentacji, bo są przykładem na to, jak łączyć umiejętności piłkarskie z perfekcyjnym przygotowaniem fizycznym oraz dopracowaną do perfekcji dyscypliną taktyczną. Jeśli chodzi o to ostatnie, to Niemcy pobili w organizacji gry samych Włochów, porównując ich mecze. Wracając do naszych, pamiętajmy jednak, że to tylko piłka młodzieżowa i poza wymienionymi faworytami każdego coś może spotkać, np. niespodziewana niemoc. Także Anglików…

Co nie zagrało w naszej drużynie, że mamy tylko punkt po dwóch meczach?

- Mankamenty są niestety widoczne gołym okiem. Brak płynności w grze, niepełne zaangażowanie, nieprzemyślane akcje, mało spokoju w tyłach – to tylko niektóre z zarzutów. Zaczynamy mecze bardzo dobrze, kończymy bardzo źle bądź przeciętnie. Nie umiemy znieść roli faworyta, choćby ze względu na to, że rozgrywamy ten turniej u nas. Nasi piłkarze nie wiedzą, co to jest i na czym polega gra na wysokim poziomie, czy to w europejskich pucharach, czy właśnie w reprezentacji. Anglicy, Szwedzi są pod tym względem otrzaskani. Nawet Słowacy i Czesi, których oglądałem. O Niemcach i Hiszpanach nie wspominam, bo oni grają o wysoką stawkę cały czas. Piłkarze reprezentacji Polski w dużej części nie wychodzą poza wymagania ekstraklasy. Nie są w ogóle przyzwyczajeni do takiej intensywności w grze. Wszyscy obrazili się na Krystiana Bielika za to, co powiedział po pierwszym meczu. On jednak występuje w Championship i na co dzień widzi, jaka intensywność jest na treningach i w całym meczu. Nie chcę powiedzieć, że Bielik miał rację, bo w interesie grupy nigdy nie powinien był tak mówić, nawet jeśli tak myśli. Przywołam jeszcze raz przykład Niemców, grających w Bundeslidze. Zobacz, jak oni szybko grają.

Zatrzymajmy się przy Bieliku. Chcesz powiedzieć, że miał rację?

- Nie jestem na treningach, nie wiem, jak Marcin Dorna prowadzi zespół, ale potrafię przyjąć, że Bielik miał takie przemyślenia. Każdy zawodnik inaczej odbiera treningi, wracając do mojej kariery, też dostrzegałem różnice między Polską a Zachodem w rozgrywaniu piłki od tyłu. Wspieram Marcina jako trenera, to młody szkoleniowiec, który osiągnął sukces, ale już teraz powinien myśleć, co dalej, jak powinna wyglądać i na kim opierać się reprezentacja po tym turnieju, bo w obecnym kształcie przestaje przecież istnieć.

Wróćmy do jeszcze jednego wątku, o który zahaczyłeś. Mówisz, że nasi nie mają doświadczenia. A Karol Linetty, a Bartosz Kapustka, a Dawid Kownacki?

- Co zrobił Kapustka w ostatnim roku?

Nic, bo nie grał w Leicester. Ale rok temu zniósł presję związaną z seniorskimi mistrzostwami Europy.

- Rok temu. Jak wygląda teraz? Linetty? Czy wszystkim się wydaje, że on sam pociągnie drużynę? To supergrajek, ale tylko jeśli ma obok siebie lepszych. Wtedy rozwija skrzydła, rośnie. A teraz jest tylko włożonym w tę drużynę elementem, który nie wie, jak zachować się w wypracowanych przez zespół schematach. Wchodzi do zespołu, który gra totalnie inaczej. To za dużo nowości, jak na poważny turniej i potencjalnego lidera. Nawet jeśli lider ten gra w Serie A i seniorskiej reprezentacji Polski.

Zatrzymajmy się na chwilę przy Kownackim. Mam wrażenie, że to jedyny zawodnik, który nie złamał się przed wyzwaniami tych mistrzostw. Wystarczył mu jeden mecz, by pokazać, jak ważny jest dla zespołu, jak wiele dzieje się wokół niego. Nie odstawał pod żadnym względem, nie bez powodu rozpytują o niego liczne kluby.

A reszta? Nie do końca to ich wina, ale Paweł Jaroszyński przez trzy miesiące leczył kontuzję. Jarosław Jach stracił na wyleczenie urazu dwa miesiące. Jakub Wrąbel to samo. Wielu reprezentantów przystąpiło do drużyny i ważnego turnieju z marszu. Jedyny Tomasz Kędziora grał regularnie i o stawkę, Krzysztof Piątek. A reszta? Jedźmy dalej. Mariusz Stępiński zaczął nieźle w Nantes, a później koniec z grą. Paweł Dawidowicz nie przypadkiem musiał szukać szczęścia w Bochum.

Wszystko, o czym mówimy, jest jednym z powodów, dla których stać nas na momenty. Góra 20 minut niezłej gry i koniec. Nie mamy kolektywu w ogóle. A Słowacy, których oglądałem wnikliwie, mają. I gdyby bardziej docisnęli Anglików, to oni byliby w komfortowej sytuacji przed trzecim meczem.

Twoim zdaniem tak wielka krytyka Dawidowicza jest uzasadniona?

- Nie, bo za dużo od niego wymagamy. Wstawienie go do środka boiska i oczekiwanie, że nagle stanie się głównym kreatorem jest bez sensu. Gdyby powierzyć mu zadania w obronie bez konieczności angażowania się w ofensywę, wyglądałoby to o wiele lepiej. On ma rozbijać, a nie rozgrywać. Jest obrońcą, więc te zmiany pozycji nie mogły mu wyjść na dobre. Ten chłopak nie grał w Benfice, przeniósł się do Bochum, gdzie bywa różnie, a my opieramy na nim zespół. Fakt, zrobił postęp, bo fizycznie obudował się do monstrualnych rozmiarów, ale umiejętności nie poszły w górę. Dlatego tak bardzo bym go nie chłostał.

Wierzysz w wygraną i korzystny wynik drugiego meczu?

- Chciałbym wierzyć, ale widzę, na jakim poziomie toczy się rywalizacja w pozostałych grupach. Chciałbym, żeby dobry mecz z Anglikami i korzystny zbieg okoliczności dał Polakom awans do półfinału. Ale jestem realistą i widzę, jaka jest przepaść między naszą drużyną, a np. Hiszpanią, Niemcami, Słowacją, czy nawet Macedonią. Poza tym, jakie mamy podstawy, by od tego zespołu oczekiwać tak wiele?

Powtórzę: jeśli Anglicy nas zlekceważą, znów zagrają indywidualnie, a my rozegramy najlepszy mecz w turnieju, kto wie. Te ich indywidualności zabijają kadrę. Nie to co Niemcy, Hiszpanie, Czesi, nawet Macedończycy. To są kolektywy, przyjemnie ich oglądać. W piątek wybieram się na mecz Portugalia – Macedonia. Tam na pewno zobaczę niezły futbol.

 

 
Żeby wziąć udział w Wygraj Euro wystarczy zarejestrować się TUTAJ.

Więcej szczegółów na temat gry przeczytasz TUTAJ.

Mistrzostwa Europy U-21 będą transmitowane na sportowych antenach Polsatu w dniach 16–30 czerwca.

Przemysław Iwańczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie