Pindera: Ukraina wraca na swoje miejsce

Sporty walki
Pindera: Ukraina wraca na swoje miejsce
fot. PAP
Mateusz Polski (z prawej) wraca z Ukrainy z brązowym medalem.

Zakończone w Charkowie 42 Mistrzostwa Europy w boksie najbardziej udane były dla gospodarzy, którzy zdobyli trzy złote medale. Polacy wracają z brązowym medalem Mateusza Polskiego i dwiema kwalifikacjami do tegorocznych mistrzostw świata w Hamburgu.

Dwa lata temu w Bułgarii, w Samokowie, Ukraińcy choć wywalczyli osiem kwalifikacji do MŚ w Dausze, to medalu nie zdobyli żadnego. U siebie, w Charkowie wrócili do ścisłego grona najlepszych drużyn w wielkim stylu.

 

W finałach najwięcej było Anglików (7), ale powtórzyła się sytuacja sprzed dwóch lat. Wtedy też zdobyli tylko jeden złoty medal, choć w finałach było ich pięciu, i w klasyfikacji medalowej znaleźli się za Rosją i Irlandią.

 

W Charkowie, gdyby nie Peter McGrail w wadze koguciej (56 kg), który stosunkiem głosów 3:2 wygrał z Ukraińcem Mykołą Bucenką, ponieśliby w finałach klęskę. Inna sprawa, że w najlżejszej kategorii (49 kg) Anglik Galal Yafai, nie tylko moim zdaniem, nie przegrał z obrońcą tytuły Wasilijem Jegorowem. W tym przypadku punktacja 3:2 była szczęśliwa dla Rosjanina.

 

Wielkiej szansy nie wykorzystali bracia Luke i Pat McCormackowie. Bliźniacy (szczególnie Pat) bili się gorzej niż potrafią. Ten pierwszy (64 kg) przegrał z Ormianinem Hovhannesem Baczkowem (pogromcą Mateusza Polskiego w półfinale), a drugi (69 kg) z Niemcem Abassem Baraou.

 

Cheavan Clarke (waga ciężka – 91 kg) nie dał rady Rosjaninowi Jewgienijowi Tiszczence, a  niespokrewniony z nim Frazer Clarke (waga superciężka – plus 91 kg)  przegrał z Ukraińcem Wiktorem Wychrystem.

 

Siódmego z angielskich finalistów, Nialla Farrella (waga musza – 52 kg) pokonał Daniel Asenow. Bułgar ma dopiero 20 lat i już dwa tytuły mistrza Europy na koncie.

 

Jeszcze większym wyczynem może się pochwalić 24 letni Irlandczyk Joseph Ward, który w Charkowie zdobył trzeci złoty medal ME w wadze półciężkiej (81 kg).

 

Ale największe wrażenie zrobił na mnie Aleksander Chyżniak (waga średnia – 75 kg). 25 letni Ukrainiec zlał w finale brązowego medalistę ostatnich igrzysk olimpijskich, Azera Kamrana Szakszuvarly, a wcześniej (w ćwierćfinale) pewnie pokonał broniącego mistrzowskiego tytułu, Rosjanina Piotra Chamukowa. Ciekawe, czy potwierdzi klasę podczas MS w Hamburgu.

 

A tak swoją drogą, to europejski boks nie ma wielkich gwiazd światowego formatu, kogoś takiego jak wcześniej Wasyl Łomaczenko czy Ołeksandr Usyk. Nawet Joe Ward, choć ma już worek medali, nie porywa swoim stylem.

 

Ale Ukraińców trzeba pochwalić, wprowadzili do finałów czterech pięściarzy, trzech z nich, Jurij Szestak, Chyżniak i Wychryst, zdobyli złote medale, i wygrali klasyfikację medalową przed Rosją.

 

A Polacy? Karol Chabros i Wojciech Konczalski zabrali do Charkowa dziesięciu zawodników, a więc pełny skład. Zaledwie pięć zwycięstw w całym turnieju nie jest powodem do dumy, tym bardziej, że w rozgrywanych na przełomie sierpnia i września mistrzostwach świata w Hamburgu mogą wystąpić tylko Polski i Damian Kiwior, który odpadł w ćwierćfinale.  Pozostali obejrzą je w telewizji. Dwa lata temu były dwa srebrne medale, 7 miejsce w klasyfikacji medalowej (teraz 12) i trzy kwalifikacje do mistrzostw świata, ale to tak na marginesie.

 

Teraz najlepsze wrażenie pozostawił brązowy medalista, Mateusz Polski, który w ćwierćfinale, dość nieoczekiwanie rozbił Kubańczyka z azerskim paszportem, Lorenzo Sotomayora, wicemistrza olimpijskiego z Rio de Janeiro. Ale w półfinale zabrakło mu trochę determinacji w starciu Baczkowem, którego pokonał przecież w niedawnym meczu Polska – Armenia.

 

Żal mi Damiana Kiwiora (69 kg), bo moim zdaniem był lepszy w ćwierćfinale od Wasilija Biełousa, ale trzech sędziów, przy remisie 28:28 wskazało właśnie na Mołdawianina. Przy swoim ofensywnym stylu Polak mógłby skutecznie powalczyć z późniejszym mistrzem Europy, Abassem Baraou.

 

I jeszcze słowo o 20 letni Aleksandrze Stawireju (superciężka). Ten chłopak ma serce i charakter, nie mówiąc o warunkach (prawie dwa metry wzrostu). W debiucie zaczął od zwycięstwa, później wpadł na Frazera Clarke’a i przegrał po twardej walce. W przyszłości polski boks może mieć z niego sporą pociechę.

 

Ale za całokształt laurek nie wystawiam, bo u sukcesie Polaków w Charkowie nie można przecież mówić. Zaledwie dwie kwalifikacje na MŚ to jednak porażka.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie