Radwańska: Czuję się jakbym rozegrała pięć setów

Tenis

Mająca w ostatnim czasie liczne kłopoty zdrowotne Agnieszka Radwańska podkreśliła, że mecz 1. rundy Wimbledonu z Serbką Jeleną Jankovic kosztował ją dużo energii. "Czuję się jakbym rozegrała pięć setów" - przyznała polska tenisistka po zwycięstwie 7:6 (7-3), 6:0.

"Świetnie tu wrócić. Zwłaszcza że mam za sobą kilka ciężkich tygodni. Teraz każdy mecz, który wygrywam, uszczęśliwia mnie. Każde spotkanie ma teraz znaczenie i każdy trening, który odbyłam przed Wimbledonem była ważny. Wracam do swojej najlepszej dyspozycji, ale do tego wciąż jeszcze daleka droga" - zastrzegła na konferencji prasowej rozstawiona z "dziewiątką" Radwańska.

 

Mimo że spotkanie z Jankovic zakończyła bez straty seta, to poczuła się po nim zmęczona.

 

"Ten mecz kosztował mnie dużo energii. Czuję się jakbym rozegrała pięć setów. To nie jest dobre uczucie, ale przynajmniej wygrałam. Teraz wiem jak to jest grać bez przygotowania. Pierwszy set był dziś ciężki, także mentalnie. Jelena dwa razy serwowała na wygranie seta. Już wcześniej mogło dojść do przełamań. Trzeba wykorzystywać takie momenty. W drugiej części pojedynku Serbka trochę zgasła" - analizowała.

 

W pierwszej odsłonie krakowianka zaliczyła poślizgnięcie i upadek. Nie miało to jednak groźnych i długotrwałych konsekwencji.

 

"Czułam to przez dwa gemy. To stało się tak szybko, że nawet nie pamiętam jak ja to zrobiłam, jak upadłam, która noga mi się poślizgnęła. Aż z ciekawości sama sobie to wygoogluję" - dodała z uśmiechem dziesiąta rakieta świata.

 

Zaznaczyła, że ze względu na kłopoty zdrowotne w ostatnich miesiącach trudno mówić w ogóle u niej o przygotowaniach do poszczególnych startów. Przed French Open zmagała się z kontuzją kostki

 

"To wciąż jeszcze niezakończona sprawa i nie mogę na razie o to zadbać w stu procentach. Ta sprawa powraca. Po Paryżu pojawił się wirus. Chciałam więcej pograć na trawie przed Wimbledonem, ale nie mogłam. W dalszej części roku więc najważniejszą kwestią jest być zdrową i pozbyć się problemów, które mnie nękały dotychczas. To główny cel" - zastrzegła.

 

Ze względu na wspomniane problemy zrezygnowała w tym roku ze startu w kilku turniejach WTA. Zwróciła uwagę, że nie jest to łatwa decyzja.

 

"Z jednej strony chcesz być zdrowa i chcesz odpocząć oraz dobrze przygotować się. Z drugiej, nie chcesz, żeby cię coś ominęło, zwłaszcza Wielki Szlem. Może czasem podejmuję złe decyzje i w niektórych imprezach nie powinnam startować. Kiedy jednak wychodzisz na kort, to działa adrenalina i zapominasz o kłopotach. Muszę pamiętać wówczas, że nie mam nic do stracenia i próbować cieszyć się grą oraz po prostu walczyć o każdy punkt. Może uda mi się tu rozegrać jeszcze kilka dobrych meczów" - podkreśliła.

 

Przyznała, że być może nie powinna tuż przed Wimbledonem w ogóle startować w Eastbourne, gdzie zaczęła i skończyła na drugiej rundzie.

 

"Byłam tam spóźniona wszędzie, bez nóg, bez rąk, bez niczego. To była tylko taka przeprawa, żeby coś potrenować na trawie, zagrać coś przed Wimbledonem. Wyszło jak wyszło, to była moja decyzja. Pogoda też nie pomagała w przygotowaniach i treningach. Z dnia na dzień jest lepiej. Na pewno dużo lepszy był dzisiejszy mecz niż ten w Eastbourne. Tam czułam się tak jakbym jeszcze w piżamie. Teraz można powiedzieć, że jestem ubrana do połowy" - oceniła żartobliwie Polka.

 

Tuż przed startem w Wimbledonie trenowała z kilkoma znanymi tenisistkami, m.in. z Rumunką Simoną Halep i Francuzką Kristiną Mladenovic.

 

"Od piątku ćwiczyłam dwa razy dziennie. Po takich przerwach jak u mnie każdy dzień ma znaczenie. Na treningach jest dobrze, ale mecz to inna historia. Nie wszystko niestety się przekłada na spotkania" - zwróciła uwagę krakowianka.

 

W drugiej rundzie jej rywalką będzie 60. w rankingu WTA Amerykanka Christina McHale.

kl, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie