WT w Olsztynie: Szczęśliwy kapelusz Flueggena

Siatkówka
WT w Olsztynie: Szczęśliwy kapelusz Flueggena
fot. PAP

Niemieccy siatkarze plażowi Markus Boeckermann i Lars Flueggen przyznali, że wygranie turnieju World Tour w Olsztynie to ich największy sukces w karierze. Po raz kolejny szczęście przyniósł im kapelusz noszony podczas meczów przez drugiego z nich.

Boeckermann i Flueggen do głównej drabinki w Olsztynie dostali się z kwalifikacji.

- Droga od eliminacji do wygrania turnieju nie zdarza się dość często. Wydaje mi się, że to dość niezwykłe – powiedział PAP Boeckermann.

Stojący obok Flueggen zaś z uśmiechem stwierdził, że on i jego partner w ogóle nie powinni grać w eliminacjach i wygrali tę imprezę, by unikać ich w przyszłości.

Obaj przyznali, że są wyczerpani, a szczególnie we znaki dała im się sobota.

- Rozegraliśmy tego dnia trzy mecze. Musieliśmy wstać o godz. 5.30, a potem nie było kiedy się zdrzemnąć. Rozegranie jednego spotkania na dzień - tak jak dziś – jest w sam raz. Po zwycięstwie w finale towarzyszy nam wiele emocji, ale myślę, że nie będziemy mieli kłopotu z zaśnięciem, bo jesteśmy po prostu wykończeni – zaznaczył ze śmiechem Boeckermann.

W finale, który przez większość czasu toczył się w deszczu, występujący razem od 2015 roku Niemcy pokonali Amerykanów Johna Hydena i Ryana Doherty'ego 2:1 (21:15, 18:21, 15:11).

Po raz szósty w karierze zagrali w finale turnieju WT. W dorobku mieli dotychczas dwa triumfy - oba odnieśli dwa lata temu.

- Ten dzisiejszy sukces to nasze najcenniejsze zwycięstwo w karierze. Wygranie ubiegłorocznej imprezy kwalifikacyjnej do igrzysk też było bardzo ważne, ale ten turniej jest jednak ważniejszy – ocenił w rozmowie z dziennikarzami Boeckermann.

Ten sezon do niedawna nie układał się po ich myśli. Podopieczni byłego trenera polskich par Słowaka Martina Olejnaka wypadli słabo m.in. w dwóch poprzednich imprezach WT - w Porecu zatrzymali się na fazie grupowej, a w Gstaad nie przeszli eliminacji.

- Byliśmy przybici tegorocznymi wynikami. Mieliśmy wiele kłopotów zdrowotnych, mało meczów i nie mogliśmy pokazać takiej gry, jaką byśmy chcieli. Teraz już wszystko w porządku – zapewnił Flueggen.

Przykuwa on uwagę podczas spotkań, bowiem od kilku lat występuje na boisku w wyróżniającym go wśród siatkarzy plażowych kapeluszu. Twierdzi, że nakrycie to przynosi mu szczęście i dlatego nie rozstaje się z nim podczas turniejów.

- Moja mama kupiła dla mnie ten kapelusz, gdy miałem cztery lata, więc ma on już 22 lata. Na początku leżał schowany. Dopiero kilka lat temu odnalazłem go w szafie i stał się niezbędnym elementem mojego ekwipunku do gry. Piorę go, ale nigdy w trakcie turnieju – zaznaczył. Owemu kapeluszowi dowcipni kibice założyli nawet specjalne konto na Twitterze.

Olejnak jest szkoleniowcem tej oraz pozostałych męskich par z Niemiec od tego sezonu.

- Cieszył się, że przyjechał do Polski, choć martwiły go nasze słabe wyniki w ostatnich tygodniach. Teraz jest tak szczęśliwy jak my – zaznaczył Flueggen.

Spokojny zazwyczaj Słowak nie ukrywał radości, gdy odbierał kolejne gratulacje od innych trenerów i zawodników.

- Ciekawie się to ułożyło. Zwycięstwa w turnieju WT par startujących w eliminacjach zdarzają się jednak w siatkówce plażowej. Choćby Bartosz Łosiak i Piotr Kantor dokonali tego w ubiegłym roku w Rio de Janeiro. Zostałem zatrudniony, gdy z niemieckimi parami było bardzo źle. W przeszłości mieli sukcesy, jest zdolna młodzież, ale brakowało kogoś, kto teraz wypełni lukę. Walczyliśmy często z kontuzjami. Przed Olsztynem nie mieliśmy dobrych wyników, ale prezes związku dzwonił i powiedział, bym spokojnie pracował, bo wie, jaka jest sytuacja – podkreślił.

Olejnak ocenił, że pod względem pieniędzy przeznaczanych na siatkówkę plażową w Polsce zawodnicy są w lepszej sytuacji niż niemieccy gracze.

- Tam nawet czołowe pary muszą być przygotowane, że będą musiały dopłacać z własnej kieszeni. Dlatego niektórych trzeba przekonywać do gry, bo mając do wyboru dobrze płatną pewną pracę wolą to niż granie – zaznaczył.

Hyden i Doherty połączyli siły przed tym sezonem. Trzykrotnie zatrzymali się na ćwierćfinale, raz zajęli czwarte miejsce, a raz odpadli w kwalifikacjach. Obaj gracze wyróżniają się - 44-letni obecnie Hyden trzy lata temu został najstarszym siatkarzem, który wygrał zawody WT (mając 41 lat, osiem miesięcy i 15 dni). Będący byłym baseballistą Doherty z kolei mierzy 214 cm i góruje nad wszystkimi rywalami.

- Jesteśmy rozczarowani wynikiem finału. Mogliśmy zagrać lepiej w tym meczu. Z występu w całym turnieju jednak jesteśmy zadowoleni – zaznaczył drugi z Amerykanów.

CM, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie