Bałakow: Astana to sukces trenerów z Bułgarii!

Piłka nożna
Bałakow: Astana to sukces trenerów z Bułgarii!
fot. PAP

Spodziewam się zaciętego meczu na Legii - mówi Krassimir Bałakow, słynny bułgarski rozgrywający sprzed lat. - Astana to sukces trenerów z Bułgarii, moich kolegów Stoiłowa i Cwetanowa... - dodaje. Co z propozycję z Jagiellonii Białystok? - Była, ale respektuję wybór władz wicemistrza Polski - odpowiada półfinalista Mundialu 1994.

Bałakow to genialny rozgrywający lat 90-tych, a obecnie pracuje jako dyrektor skautingu w CSKA Sofia.

 

Krassimir Bałakow: Chcę jednak wrócić do zawodu trenera - mówi Bałakow - Czekam na kolejną szansę. Czekam na właściwy klub, który będzie miał odpowiednie podejście, w którym będzie szansa o sukces. Interesuje mnie walka o mistrzostwa. Dwa razy jako trener broniłem się przed spadkiem – z St. Gallen i Kaiserslautern – i wiem, jak to niezwykle trudne. Szczególnie, gdy kadra jest niewłaściwie ułożona, a także są różne problemy finansowe, czy organizacyjne...

 

Roman Kołtoń: Astana – prowadzona przez Bułgarów – wygrała 3:1 w pierwszym meczu z Legią w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów...

 

I dla mnie nie była to niespodzianka, gdyż w Astanie świetnie pracują moi koledzy z kadry Bułgarii z lat 90-tych, Stanimir Stoiłow i Canko Cwetanow. Jest tam jeszcze trzeci Bułgar – Said Ibraimow. Stoiłow pracuje w Astanie od 2014 roku. To zapewnia kontynuację. A że do tego dochodzą kompetencje, to nie dziwi mnie, że klub już był w Lidze Mistrzów i teraz znowu walczy o Ligę Mistrzów.

 

Słyszałem kilka tygodni temu, że Jagiellonia Białystok interesowała się twoją osobą – także Ljubo Penewa. Ostatecznie trenerem został Ireneusz Mamrot...

 

Skoro trenerem został Mamrot, to... niechętnie rozmawiam o tej propozycji. Szanuję każdego trenera. Władze Jagiellonii kontaktowały się ze mną, ale respektuję ich wybór. Byłem zainteresowany pracą w Polsce, bo dostrzegam, jak świetnie się rozwijacie. Macie nowoczesne stadiony, a także coraz lepszą bazę treningową i organizację. Moje życie toczy się między Bułgarią a Niemcami, gdzie spędziłem gros mojej kariery piłkarskiej. Nie dziw się więc, że jestem zorientowany na Niemcy – ich podejście, ich pomysły, ich organizację. Gdy słyszę, że Legia Warszawa dysponuje budżetem 60 milionów euro, to mówię szacunek. To są już naprawdę spore pieniądze. Pieniądze – które w oparciu o kompetencje – pozwalają w każdym sezonie nie tylko walczyć o mistrzostwo Polski, ale i o cele w Europie.

 

Może kiedyś spotkamy się w Polsce?

 

Nie wykluczam, polski futbol znam dzięki Thomasowi Sobotzikowi, z którym często rozmawiam. Bardzo cenię Piotra Nowaka, który pracuje w Lechii Gdańsk. To świetny trener – mieliśmy okazję nie tylko rywalizować ze sobą w latach dziewięćdziesiątych w Bundeslidze, ale także ciekawe porozmawiać na jubileuszu Christo Stoiczkowa w Sofii. Doskonale pamiętam także Andrzeja Juskowiaka, z którym grałem w Sportingu Lizbona i Radosława Gilewicza, który był ze mną w VfB Stuttgart.

 

Kto dziś awansuje - Legia czy Astana?

 

Jestem fanem dobrej piłki, więc oczekuję widowiska. Będę oglądał w bułgarskiej telewizji, gdzie transmitowane są mecze Astany właśnie ze względu na trenerów, moich rodaków. Jeśli Legia będzie lepsza od Astany, to awansuje. Pytanie, czy będzie lepsza? Za Astaną przemawia kilka lat doświadczenia w Europie, choć Legia – tak słyszałem – po 21 latach wróciła do Ligi Mistrzów. Naprawdę zapowiada się świetny wieczór przed telewizorem!

Roman Kołtoń, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie