Magiera: Jeden poszedł spać o drugiej w nocy, inny nie kładł się wcale
- Zaprzepaściliśmy szansę, ale nie ma czasu na rozpamiętywanie Ligi Mistrzów - przyznał przed meczem ekstraklasy z Bruk-Betem Termalicą trener piłkarzy Legii Warszawa Jacek Magiera.
Mistrzowie Polski nie powtórzą sukcesu sprzed roku, kiedy zakwalifikowali się do fazy grupowej najbardziej prestiżowych klubowych rozgrywek. Zostali wyeliminowani przez FK Astana, a w piątek poznali rywala w ostatniej rundzie kwalifikacji Ligi Europejskiej. Będzie nim mołdawski Sheriff Tyraspol. Wcześniej czeka ich jednak pojedynek w Niecieczy, gdzie dwukrotnie dotychczas przegrali.
- Trzeba patrzeć przed siebie, w zawodowym sporcie nie ma czasu na rozmyślanie, refleksję, choć porażka boli i długo będzie boleć, bo apetyty były większe. Teraz gramy z Termaliką, później Puchar Polski, później znowu liga. Trzeba podnieść głowę i zrobić wszystko, aby zakwalifikować się do Ligi Europy, bo jesteśmy świadomi, co znaczy dla nas występ w fazie grupowej w europejskich pucharach - zaznaczył Magiera.
Choć podkreślił, że trzeba patrzeć w przyszłość, to jednak ma świadomość, że nieudany dwumecz z mistrzem Kazachstanu tąpnął piłkarzami.
- Wczoraj rozmawialiśmy o tym, jak podnieść się po porażce, bo na to, co się stało każdy reaguje inaczej - jeden poszedł spać o drugiej w nocy, inny nie kładł się wcale. Piłkarze walczą przecież o realizację swoich marzeń, celów, o to, by po zakończeniu kariery było co wspominać, by móc rozmawiać o pięknych chwilach, podróżach, meczach przy pełnych trybunach - wspomniał szkoleniowiec.
Wracając do środowego rewanżu z Astaną (1:0) powiedział, że wystawił najlepszy jego zdaniem skład i przyznał, że piłkarze, którzy dołączyli do zespołu latem nie są jeszcze w stu procentach gotowi do gry.
- Armando Sadiku miał niecałe dwa tygodnie do meczu z Astaną. Wiadomo kiedy dołączył Cristian Pasquato. To zbyt późno, aby się wkomponować. Czas transferów rozłożył się na kilka tygodni. Stan przygotowań nie jest taki, aby ci piłkarze od razu ciągnęli grę. Tu potrzeba cierpliwości, choć to trudne w tym wypadku słowo. Robimy wszystko, aby nadrabiali zaległości, ale fizjologii się nie oszuka - tłumaczył.
W występie przeciw ekipie z Kazachstanu dostrzegł też pozytywy na przyszłość. - Było jak należy pod względem taktycznym, dobrze w obronie, fajnie wyglądała współpraca między formacjami, właściwa była komunikacja. Jest to zalążek do tego, by spojrzeć w przyszłość z większym optymizmem - nadmienił Magiera.
Co jest do poprawienia? Trener powiedział, że aby strzelać gole, piłkarze muszą się wykazać w ataku większą kreatywnością, a w porównaniu do poprzedniego sezonu widoczny jest na boisku brak liderów.
- Liczę na powrót Radovica, ale jego uraz był bolesny, przerwa długa, a wiadomo, ile Miro ma lat (33- przyp. red.) i on się inaczej regeneruje. Stara się i bardzo chce. Nie ukrywam, że chciałbym, aby zagrał we wtorek w Puławach w Pucharze Polski - poinformował. Jak dodał, wtedy też powinien wrócić na boisko Tomasz Jodłowiec.
Mecz w Niecieczy rozpocznie się w sobotę o godz. 20.30.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze