Krawczyk: Skoczkowie wzwyż doszli do... ściany

Inne
Krawczyk: Skoczkowie wzwyż doszli do... ściany
fot. PAP

- Odnoszę wrażenie, że skoczkowie wzwyż doszli do... ściany - uważa Krzysztof Krawczyk, finalista tej konkurencji w igrzyskach w Seulu (1988). W Londynie mistrzem świata wynikiem 2,35 został Katarczyk Mutaz Essa Barshim, trenowany przez Polaka Stanisława Szczyrbę.

55-letni Krawczyk, wychowanek wałbrzyskiego Górnika nie wyklucza ewentualności, że być może wkrótce pojawi się zawodnik, który poprawi rekord globu na stadionie Kubańczyka Javiera Sotomayora wynoszący 2,45. Został ustanowiony on... 24 lata temu.

 

- Kandydatem jest Barshim, który przed trzema laty zbliżył się do Kubańczyka na 2 cm, ale od tego czasu ustabilizował się na niższych wysokościach. Z kolei Ukrainiec Bohdan Bondarenko skoczył trzy lata temu 2,42, a w tym sezonie najczęściej osiąga wyniki nieco ponad 2,30 - powiedział PAP Krawczyk.

 

W jego ocenie 2,50 jest w zasięgu Katarczyka. - Teraz ta wysokość wydaje się granicą możliwości człowieka, ale podopieczny Szczyrby ma warunki i predyspozycje, by poprawić rekord Sotomayora.

 

- Przed mistrzostwami w Londynie zdecydowanie obstawiałem zwycięstwo Barshima. W nim upatruję następcę Kubańczyka. Powinien poprawić jego rekord w ciągu najbliższych dwóch lat, ale stanie się to prawdopodobnie podczas mityngu, a nie światowego czempionatu czy igrzysk olimpijskich. Za dwa lata mistrzostwa świata odbędą się w Katarze. Być może, przystąpi do nich już jako rekordzista - przewiduje Krawczyk.

 

Uważa też, że brak w programie MŚ przedpołudniowych eliminacji dobrze służy nie tylko tej konkurencji.

 

- Natomiast co do Sylwestra Bednarka, przewidziałem, że nie znajdzie się wśród najlepszych - chociaż bardzo mu kibicowałem, gdyż jego formę cechuje ciągle zbyt duża chimeryczność. Ale wierzę w jego pełne odrodzenie, może w najbliższych mistrzostwach Europy. Ogólnie biorąc: poziom skoku wzwyż w mistrzostwach świata był niezły i było kilka emocjonujących momentów, jednak zabrakło dużego skoku - powiedział Krawczyk.

 

Zwrócił także uwagę, że wyniki tegorocznych konkursów Diamentowej Ligi nie odbiegają wyraźnie od rezultatów osiąganych przez niego prawie ... 30 lat temu.

 

- Rekord życiowy 2,32 ustanowiłem w 1988 roku na zawodach w Lublinie. To teraz standardowa wysokość na imprezach nawet najwyższej rangi - wspomniał.

 

Na czym, w jego opinii, polegają różnice w treningach skoczków dawniej a dziś? - Wydaje mi się, że obecnie ćwiczą mniej objętościowo. Za czasów mojej kariery, sporo biegałem w górach, więcej też było treningu ogólnorozwojowego. Teraz zawodnicy koncentrują się głównie na oddaniu jak największej liczby skoków.

 

Gdyby startował dzisiaj, to... „Myślę, że byłbym w stanie osiągnąć 2,38, a może nawet 2,40, bo duży postęp dokonał się w biomechanice”.

 

Krawczyk, mający siódmy wynik w historii polskiej lekkoatletyki - 2,32 m (6 sierpnia 1988, Lublin), poznał styl Sotomayora z bezpośredniej obserwacji jego skoków. Startowali w halowych mistrzostwach świata w Budapeszcie w 1989 roku, kiedy to Kubańczyk ustanowił rekord globu na wysokości 2,43, a Krawczyk był szósty wynikiem 2,28.

 

- Nie był technicznym perfekcjonistą. Prezentował styl siłowy, pokonując poprzeczkę klasycznym, starym flopem. Specyficzny był jego rozbieg, ale skoczność miał fenomenalną - podkreślił. - Sotomayorowi zdarzały się jednak incydenty ze sztucznym wspomaganiem, jednak trudno dziś określić, jaki miały wpływ na jego wyniki - dodał.

SA, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie