Pindera: Gorący koniec lata
W ten weekend Crawford - Indongo, za tydzień Maywather Jr - McGregor i Cotto - Kamegai, później chwila oddechu i Gołowkin - Alvarez. Dawno tak nie było.
A przy tym jeszcze polskie gale. W sobotę w Międzyzdrojach, 9 września w Radomiu, tego samego dnia zaczną też rywalizować o Puchar Muhammada Alego w bardzo dobrze opłacanych turniejach WBSS mistrzowie kategorii junior ciężkiej (Usyk - Huck), a tydzień później superśredniej. I żeby nie było nudno jeszcze mistrzostwa świata amatorów w Hamburgu, już pod koniec przyszłego tygodnia.
W Międzyzdrojach zobaczymy mistrzów Polski, aktualnych i byłych, którzy dopiero zaczynają zawodową karierę (Paweł Wierzbicki, Mateusz Tryc), pokaże się też w swojej siódmej walce utalentowany, 26 letni Paweł Stępień o którym nie tak dawno Andrzej Gmitruk mówił, że będzie lepszy od Tomasza Adamka. Dziś Gmitruk Stępnia już nie trenuje, więc nie wiem czy podtrzymuje swoją opinię, bo jest dość ryzykowna, ale z jednym się muszę zgodzić: talentu mu nie brakuje.
Rywalem Stępnia będzie pięć lat starszy Kubańczyk mieszkający w Finlandii, Dayron Lester, również niepokonany, i z równie niewielkim, zawodowym stażem. Nie każdy jednak, kto urodził się w Hawanie czy w jej okolicach musi być wielkim mistrzem. Lester raczej nim nie jest, ale na pewno coś potrafi, więc trzeba uważać. Myślę jednak, że Polak wyjdzie z tego sprawdzianu obronną ręką.
Tomasz Babiloński, organizator gali nad polskim morzem zapowiada, że kończy się czas niańczenia zawodników, dlatego przegrany w walce wieczoru, w której zmierzą się Dariusz Sęk z Markiem Matyją, musi się liczyć że parasol ochronny zostanie zwinięty. Zabrzmiało groźnie, a jak będzie w praktyce, to się okaże.
Paweł Wierzbicki (superciężka) i Mateusz Tryc (półciężka) tym razem będą faworytami, ale czy starczy im talentu i samozaparcia (szczególnie temu pierwszemu), by w przyszłości wygrywać ze znacznie lepszymi, to już inna sprawa. Wierzbicki ma na swoim koncie zdobyte kilka lat temu wicemistrzostwo świata juniorów w wadze ciężkiej 91 kg, więc porównania z Andrzejem Gołotą nasuwają się same, ale radzę nie iść tą drogę. Gołota był tytanem pracy, czego o Wierzbickim powiedzieć nie można. Z drugiej jednak strony trzykrotnie wygrywał mistrzostwa Polski, więc zasługuje, by dać mu szanse.
Za tydzień w Las Vegas walka o mega kasę, skok w finansowy kosmos, czyli konfrontacja wybitnego boksera z mistrzem MMA. Floyd Mayweather Jr kontra Conor McGregor. Konie z rzędem temu, kto zna scenariusz. Jedno jest pewne, widowisko ma się dobrze sprzedać, to jest najważniejsze.
W tym samym czasie, w Carson (Kalifornia) żegnać się z zawodowym ringiem będzie Miguel Cotto. Kiedyś stoczył znakomity, nieznacznie przegrany pojedynek z Floydem Jr.
Teraz przegra wyraźnie, jeśli porównamy ich honoraria i zainteresowanie.
Ale trzy tygodnie później, gdy już opadnie kurz bitewny po starciu największych w tym roku finansowych potentatów (Mayweathera Jr i McGregora), w tej samej hali (T-Mobile Arena w Las Vegas) zaprezentują się Saul Alvarez i Giennadij Gołowkin. Ta walka powinna przywrócić wiarę w boks, tak jak przywrócił ją kwietniowy pojedynek Władimira Kliczki z Anthony Joshuą. 90 tysięcy ludzi na Wembley zrobiło swoje, a dramatyzm i jakość samej walki nadało jej historyczny wymiar. O milionach nad ringiem mówiono jakby mniej.
I tego oczekuję po konfrontacji "GGG" z "Cynamonem": wielkiego boksu i jeszcze większych emocji. Jestem przekonany, że to naprawdę będzie wyjątkowo gorący koniec tego lata.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze