Pindera: Mistrzów już znamy
Medale i nagrody rozdane, stojący na wysokim poziomie turniej w Hamburgu zakończony. Po mistrzostwach świata wiemy, że boks olimpijski trzyma się mocno.
Najlepszym pięściarzem mistrzowskiego turnieju uznano zwycięzcę kategorii średniej (75 kg), 22 letniego Ukraińca Aleksandra Chyżniaka, najlepszą drużyną Kubę, której zawodnicy zdobyli pięć złotych medali, najlepszym trenerem Irlandczyka Billy Walsha, który z sukcesami odbudowuje amerykański boks olimpijski.
Finały, podobnie jak cały turniej stały na bardzo wysokim poziomie. Kubańczycy mieli w nich siedmiu swoich pięściarzy, Uzbekistan czterech, Kazachstan trzech. Przed szansą zdobycia czwartych tytułów stali dwaj kubańscy arcymistrzowie pięści, Lazaro Alvarez (60 kg) i Julio de la Cruz (81 kg), ale tylko ten drugi stanął na najwyższym stopniu podium i jest teraz w trójce najbardziej utytułowanych w historii olimpijskiego boksu, obok swoich rodaków, Felixa Savona (sześć złotych medali MŚ i Juana Hernandeza Sierry, cztery tytuły). De la Cruz pokonał w finale kategorii półciężkiej 23 letniego Irlandczyka Joe Warda, trzykrotnego mistrza Europy. To był rewanż za finał ostatnich MŚ w Dausze, gdzie Kubańczyk też był górą. De La Cruz to nie tylko czterokrotny mistrz świata, ale też zloty medalista olimpijski z Rio de Janeiro. Śmiało można go więc nazywać królem olimpijskiego boksu.
Bliski czwartego tytułu był też Alvarez. Moim zdaniem w finałowej walce zasłużył na zwycięstwo, ale sędziowie jednogłośnie uznali, że lepszy był 22 letni Francuz, Sofiane Oumiha, srebrny medalista ubiegłorocznych igrzysk.
Szczypta szczęścia zawsze jest potrzebna. Nie miał jej znakomity Uzbek, Hasanboy Dusmatow, mistrz olimpijski w wadze papierowej, który w oczach sędziów przegrał wyrównany finał w Hamburgu z Yoahnysem Argilagosem. 20 letni Kubańczyk sięgnął tym samym po drugi mistrzowski tytuł.
Jego rodak, Erislandy Savon jest od niego znacznie starszy i doświadczony, ale na najwyższym stopniu podium wielkiej międzynarodowej imprezy stanął po raz pierwszy.
Nie tak jak wujek Felix Savon, który mistrzostwa świata wygrywał sześciokrotnie, a igrzyska trzy razy. Erislandy często miał pecha. Na igrzyskach w Londynie walcząc jeszcze w wadze superciężkiej przegrał 16:17 z późniejszym złotym medalistą Anthonym Joshuą, dziś zawodowym mistrzem świata. W Rio de Janeiro, już w wadze ciężkiej (91 kg) odpadł w półfinale, Kazach Wasilij Lewit okazał się lepszy. A dwa lata temu w Dausze, w finale tej kategorii sędziowie opowiedzieli się za Rosjaninem Jewgienijem Tiszczenką.
Dopiero Hamburg okazał się dla mierzącego 195 cm Kubańczyka szczęśliwy. W półfinale zrewanżował się Lewitowi, a w walce o złoto Tiszczence. I jest wreszcie mistrzem świata.
Dla Ukraińca Aleksandra Chyżniaka bardzo szczęśliwy jest cały ten rok. Wygrał mistrzostwa Europy do 22 lat, później ME seniorów w Charkowie. W Hamburgu też nie miał sobie równych, i uznano go za najlepszego pięściarza turnieju.
Szczęściarzem jest Billy Walsh, trener który najpierw doprowadził do sukcesów pięściarzy w rodzinnej Irlandii, a teraz podnosi z kolan olimpijski boks w USA. Do Hamburga przywiózł kilku utalentowanych nastolatków, a wraca z trzema medalami: srebrnym Duke’a Ragana (56 kg) i brązowymi Freudisa Rojasa (64 kg) oraz Troya Isleya (75 kg). Cała trójka, oraz Delante Johnson (60 kg), to potencjalni medaliści igrzysk olimpijskich w Tokio (2020).
Ale rok wcześniej będą jeszcze mistrzostwa świata w Soczi. Zobaczymy, kto zrobił postępy.
Komentarze