Fogiel: Kazimierz Deyna - pierwszy Polak na podium Złotej Piłki

Piłka nożna
Fogiel: Kazimierz Deyna - pierwszy Polak na podium Złotej Piłki
fot. PAP

Ach co to były za czasy dla kibiców Biało-Czerwonych. Dzisiaj mamy świetne wyniki i Roberta Lewandowskiego, ale rok 1974 był chyba najbardziej udany dla naszej reprezentacji. Otarliśmy się o złoto na mundialu w Niemczech i gdyby nie fatalne boisko we Frankfurcie Polska mogłaby zostać mistrzem świata. Sukcesy z Argentyną, Włochami i Brazylią na długo pozostaną w pamięci.

Od kilku tygodni fachowy paryski France Football publikuje rubrykę zatytułowaną ,,Złota Piłka retro’’. Bohaterem ostatniego numeru jest Kazimierz Deyna, trzeci na podium w 1974. Można powiedzieć, że rozgrywający Legii Warszawa miał pecha. Trafił bowiem na wspaniałych pretendentów do tego prestiżowego trofeum, Johana Cruyffa (Barcelona i Holandia) oraz Franza Beckenbauera (Bayern Monachium i RFN). Wydaje mi się jednak, że gdyby to Polska sięgnęła po Puchar Świata Deyna byłby bezkonkurencyjny.

 

Na dwóch pełnych kolumnach, w artykule poświęconym rozgrywającemu Legii Warszawa można zapoznać się z nowymi faktami, nawet dla kogoś kto przeczytał niedawno doskonałą książkę pióra Romana Kołtonia ,,Deyna, czyli obcy’’.

 

Autor artykułu, Roberto Notarianni, przypomina go jako ,,Genialnego rozgrywającego wielkiej reprezentacji Polski lat 70, który zawsze czarował na i poza boiskiem’’.

 

Ubolewa, że trzeba było czekać aż do 2012 roku i dwa dni przed Euro w Polsce wreszcie oddać mu hołd na słynnych Powązkach w Warszawie, gdzie spoczął na wieczność u boku zasłużonych dla Polski osobistości.

 

Hołd późny, ale jak najbardziej zasłużony dla zmarłego dwadzieścia trzy lata temu w tragicznych okolicznościach na jednej z autostrad pod San Diego w Kalifornii.

 

Dla wszystkich Deyna to prawdziwy ,,Generał’’, który przez dwanaście lat raczył swoim stylem gry na stadionie przy Łazienkowskiej. Autor przypomina, że dla Legii Deyna rozegrał 304 mecze strzelając 141 bramek. Nie był to typ piłkarza, który narzucał swoją siłę fizyczną, bo takiej nie posiadał, ani nie był taki wolny jak wskazywałaby na to jego sylwetka. Był niesamowicie wytrzymały z piorunującym przyspieszeniem. Umiał kiwać i wyprowadzać przeciwnika z równowagi. Ciekawa jest tu opinia Roberta Gadochy, partnera z Legii i z reprezentacji: ,,To wielki strateg z błyskawicznym przeglądem pola, świadomy jaką decyzję podjąć w danej chwili a jego wachlarz umiejętności technicznych był ogromny’’, chociaż ,,czasami był trudny w współżyciu’’ - dodaje Gadocha. To śmieszna aluzja do mocnej osobowości Deyny, faceta który narzucał swój leadership tak na boisku jak i poza im.

 

Oczywiście jest sporo o Mistrzostwach Świata w Niemczech. Kazimierz Górski szybko zrozumiał ze Deyna to geniusz i stworzył z niego prawdziwy mózg zespołu. Po mundialu i trzecim miejscu Polski, słynny Pele uznał go za najlepszego piłkarza imprezy.

 

Ciekawie opisane są również transfery Deyny do Manchesteru City i do San Diego, gdzie zdobył ogromną popularność, która dała mu możliwość wystąpienia w filmie ,,Victory’’ u boku takich gwiazd jak Pele, Sylvester Stallone czy Michael Caine. W San Diego wystęował na zmianę w piłce halowej i na otwartym boisku. San Diego Sockers i San Diego Legends to jego kluby. W Kalifornii nie ma sobie równych. Trzy tytuły mistrzowskie w 169 meczach okraszone 118 bramkami dopisują piękną kartę do bogatej już piłkarskiej wizytówki Generała.

 

Przechodząc na piłkarską emeryturę Deyna miał zamiar otworzyć akademię piłkarską. Kłopoty finansowe i inne problemy życiowe storpedowały jego plany… do feralnego 1-go września 1989 roku, kiedy wypadek samochodowy odebrał mu życie. W tym samym tygodniu na polskich drogach zginął Gaetno Scirea.

Tadeusz Fogiel z Paryża, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie