Z Nowego Jorku do Oklahomy: ostatnia szansa Melo

Koszykówka
Z Nowego Jorku do Oklahomy: ostatnia szansa Melo
fot. PAP

Przez ostatnie sześć sezonów Carmelo Anthony zarabiał ponad 133 tysiące dolarów za mecz, grając w New York Knicks. Klubie, który poza zawsze wspaniałym Madison Square Garden, byciem światową metropolią i pieniędzmi nie miał Carmelo nic specjalnego sportowo do zaoferowania.

Sobotnie przenosiny do Oklahoma City, miasta, które ma mniej świetnych restauracji niż Nowy Jork ma na jednej ulicy, które nie ma 100 paparazzi śledzących Twój każdy krok i salonów Louisa Vuittona, to ostatnia szansa dla Carmelo. Ostatnia szansa udowodnienia, że chodzi mu o wielki sport, a nie światła reflektorów.


Sam Presti, zawsze mający radykalne pomysły generalny manager Oklahoma City Thunder postawił wszystko na jedną kartę. Prawie połowa drużyny (wcześniej Sabonis, Oladipo za George, teraz Enes Kanter i Doug McDermott za Melo) za jednego gracza to zawsze ryzyko. Szczególnie jeśli wielki talent – a taki Anthony ma – przychodzi z bagażem. Thunder, przynajmniej na papierze, mają to, co w National Basketball Association walczą wszyscy – trzy gwiazdy w drużynie. Russell Westbrook to obecny MVP NBA, Paul George to elita ligi, a Carl Anthony to ktoś, kto zawsze powtarzał, że jeśli będzie miał wokół siebie uznanych graczy, wszyscy przekonają się, jaki jest naprawdę dobry. Kristaps Porzingis nie nył dla niego odpowiednim partnerem, młody Łotysz i Carmelo nigdy nie byli przyjaciółmi na czy poza parkietem. Jeszcze gorzej było z wymianą opinii z generalnym managerem Knicks, Philem Jacksonem, którego Anthony zawsze uważał w najlepszym przypadku za człowieka z dawnej ery NBA, a w najgorszym za kogoś, kto nie ma pojęcia co robi. Teraz wszystko jest inne. Wymówek już nie ma.

Nie zazdroszczę zadania trenerowi Thunder, Billy Donovanowi. Westbrook, George, Anthony – trójka świetnych graczy, którzy najlepiej czują się, kiedy piłka jest w ich rękach. Tylko, że ich jest trzech, a piłka tylko jedna. Westbrook miał problemy z podawaniem piłki Kevinowi Durantowi, ale nie będzie miał problemu z asystami w decydujących momentach w stronę George’a lub Carmelo? George, który w Indianie Pacers niekoniecznie znany był jako zwolennik idei jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, preferując opcję „jestem od was lepszy”? No i wreszcie Melo, który jest przekonany, że powinien rzucać, nawet kiedy nie trafi dziesieć kolejnych prób? Jak to pogodzić?!

Donovan jest przekonany, że Carmelo się zmieni, że będzie do perfekcji odgrywał rolę gracza numer 2, albo nawet numer 3 w Oklahoma City. To jest zagranie na całość bo jeśli eksperyment wypali, jest szansa, że cała trójka będzie grać razem dłużej niż rok. Jeśli nie (a będziemy to w bardzo trudnej Konferencji Zachodniej wiedzieć szybko), to gdzieś po lutowym Meczu Gwiazd, Thunder będzie wystawiało swoje gwiazdy na sprzedaż. Chciałbym tego pierwszego, ale nie bardzo wierzę w cuda.

Przemek Garczarczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie