Kołecki i Dołęga odebrali medale olimpijskie

Inne
Kołecki i Dołęga odebrali medale olimpijskie
fot. PAP

We wtorek w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego medale igrzysk w Pekinie (2008) odebrali sztangiści Szymon Kołecki - złoty i Marcin Dołęga - brązowy. To efekt dyskwalifikacji za doping Kazacha Ilji Iljina oraz Rosjanina Dmitrija Łapikowa.

Medale wręczyła im członkini Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Irena Szewińska. Następnie wysłuchali Mazurka Dąbrowskiego.

 

Kołecki został piątym polskim sztangistą, który ma w dorobku olimpijskie złoto. Pochwalić się tym mogą również: Ireneusz Paliński, Waldemar Baszanowski, Zygmunt Smalcerz i Adrian Zieliński.

 

Dziewięć lat temu w Pekinie w kategorii 94 kg stanął na drugim stopniu podium. W dwuboju uzyskał wówczas 403 kg, a Iljin 406. W sierpniu 2016 roku pojawiły się jednak doniesienia, że Kazach w trakcie chińskich igrzysk miał w organizmie zabronioną substancję - stanozolol. W listopadzie MKOl go zdyskwalifikował i poinformował o odebraniu również drugiego złotego medalu, wywalczonego w Londynie w 2012 roku.

 

- Informacja o dopingu Iljina mnie nie zaskoczyła, bo zdaję sobie sprawę, jak wygląda szkolenie w krajach bloku wschodniego. To oczywiście dziwne dostać medal poza areną sportową, ale nie zmienia to radości z niego. Czuję się dumny otrzymując go z rąk Ireny Szewińskiej, a poza tym w Klubie Olimpijczyka wśród mistrzów zawiśnie moje zdjęcie - powiedział Kołecki.

 

Posiadany przez niego srebrny medal z Pekinu trafi do Gruzina Arsena Kasabijewa, który od grudnia 2009 roku ma polskie obywatelstwo.

 

- Symbolicznie na początku sierpnia wręczyłem mu medal u mnie w ogrodzie. Potem zgodnie z procedurą przekazałem go do PKOl i mam nadzieję, że wkrótce w Gruzji go otrzyma - zdradził srebrny medalista igrzysk w Sydney (2000).

 

Kołecki krążek wywalczony w Australii przekazał Fundacji Kamili Skolimowskiej. Srebrny z Pekinu wisiał natomiast w hali sportowej w Wierzbnie koło Wrocławia, z którego pochodzi.

 

- Jak już się trochę nacieszę tym medalem, to za kilka tygodni również trafi do Wierzbna w miejsce srebrnego, który musiałem zabrać - zapewnił.

 

Dołęga natomiast w Pekinie znalazł się tuż za podium w kategorii 105 kg. Trzeci był Łapikow, który uzyskał taki sam wynik w dwuboju co Polak, ale był lżejszy o 70 gramów. Wpadkę dopingową Rosjanina także ujawniono w sierpniu ubiegłego roku.

 

- Takie mamy teraz przepisy. Pojawiły się lepsze metody wykrywania dopingu i reanalizy. Nam pozostaje się tylko cieszyć z tego, co jest teraz - powiedział Dołęga.

 

Dla trzykrotnego mistrza świata olimpijski medal do wtorku pozostawał niespełnionym marzeniem.

 

- To jest piękno sportu. Nie zawsze się wygrywa, porażki są jego nieodłączną częścią. Miałem w trakcie kariery zarówno wiele radosnych jak i smutnych momentów - podsumował.

 

Po uroczystości rozpoczęło się posiedzenie zarządu PKOl. Jednym z jego punktów jest sprawa premii finansowych dla Kołeckiego i Dołęgi za wręczone medale. Dziewięć lat temu za złoty krążek chińskich igrzysk sportowiec otrzymywał 200 tysięcy złotych i samochód, za srebrny 150 tysięcy, a za brązowy 100 tysięcy.

 

- Jeżeli PKOl postanowi nas finansowo wynagrodzić, to super. Pytać o to wprost jednak nie zamierzam - powiedział Kołecki, któremu przytaknął kolega z pomostu.

 

Teraz oficjalnie reprezentanci Polski zdobyli w Pekinie 11 medali - cztery złote, pięć srebrnych i dwa brązowe.

 

Na medal brązowy zdobyty w podobnych okolicznościach, ale w Londynie (2012) wciąż czeka Tomasz Zieliński. W jego przypadku aż sześciu rywali, którzy uplasowali się przed nim, po ponownych badaniach zostało przyłapanych na dopingu i zdyskwalifikowanych. Oficjalne potwierdzenie do PKOl wciąż jednak nie wpłynęło.

o.s, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie