PGE Skra Bełchatów: Z uśmiechem o najwyższe cele
Z włoskim trenerem Roberto Piazzą, który od swoich podopiecznych wymaga wygrywania z uśmiechem na ustach, mają walczyć o odzyskanie mistrzowskiego tytułu siatkarze PGE Skry Bełchatów. W takim stylu sięgnęli po pierwsze w tym sezonie trofeum - Superpuchar Polski.
Jeden z najbardziej utytułowanych polskich klubów ostatni raz w lidze triumfował w 2014 roku. Od tamtej pory musiał zadowolić się dwoma brązowymi, a w poprzednich rozgrywkach srebrnym medalem mistrzostw Polski. To nie zaspokaja jednak ambicji ośmiokrotnych mistrzów i przed startem nowego sezonu w Bełchatowie nie ukrywają, że drużyna znów ma walczyć o najwyższe cele.
- W takim klubie, jak PGE Skra oczekiwania zawsze są największe z możliwych. Podobnie będzie w nadchodzących rozgrywkach, ale my jesteśmy nauczeni walczyć o najcenniejsze trofea. Oczywiście to jest sport i nie zawsze się udaje, ale mamy wpajane od samego początku, że numer jeden jest w zasięgu ręki i trzeba do tego dążyć – powiedział kapitan Mariusz Wlazły.
Do sukcesów przebudowany w przerwie między rozgrywkami zespół ma poprowadzić Piazza, który na trenerskiej ławce zastąpił Francuza Philippe'a Blaina. Asystentem Włocha został Michał Winiarski. Jak przyznał Wlazły, nowy sztab szkoleniowy wprowadził dużo potrzebnej w sporcie pozytywnej energii.
- Trener powtarza, że musimy się dużo śmiać. Pozytywne emocje zawsze powodują pewnego rodzaju lekkość na boisku i o to w tym wszystkich chodzi. Oczywiście nie można zatracić w tym ważnych aspektów taktyczno-technicznych, ale można bawić się tym, co się robi na boisku – tłumaczył atakujący.
W tym stylu w minioną sobotę bełchatowianie wywalczyli Superpuchar Polski. W pierwszym w tym sezonie meczu o stawkę pokonali we własnej hali mistrza kraju Zaksę Kędzierzyn-Koźle 3:1. W klubie mają nadzieję, że to dobry prognostyk przed rywalizacją w lidze.
W drużynie pojawiło się kilku nowych zawodników. Najważniejsze zmiany zaszły na pozycjach rozgrywającego i przyjmującego.W miejsce Argentyńczyka Nicolasa Uriarte pozyskano reprezentanta Polski Grzegorza Łomacza (ostatnio Cuprum Lubin), a Bartosza Kurka zastąpił Milad Ebadipour (Sarmayeh Bank), który będzie pierwszym Irańczykiem w polskiej ekstraklasie.
Poza nimi do PGE Skry dołączyli: środkowi Patryk Czarnowski (ZAKSA) i Serb Aleksandar Nedeljkovic (Kosowska Mitrowica), atakujący Szymon Romać (Lotos Trefl Gdańsk) oraz serbski przyjmujący Milan Katic (Łuczniczka Bydgoszcz).
- Mamy dużo fajnych zawodników i razem powinniśmy stworzyć ciekawy zespół. Myślę, że jest on dobrze dobrany pod względem charakterologicznym. Musimy się jeszcze wzajemnie zrozumieć i nauczyć. Ciężko już teraz cokolwiek prognozować, bo drużyny w lidze są bardzo mocne i kilka z nich pretenduje do tytułu. Kluby, które grają również w pucharach, wiedzą, że sukces zależy też od silnej i długiej ławki. Mam nadzieję, że mamy taki skład, w którym będziemy mogli się wzajemnie uzupełniać – ocenił Wlazły.
Łomacz dodał natomiast, że największym atutem bełchatowian będzie zespołowość, bo jak tłumaczył "wszyscy idą za sobą w ogień, ciężko pracują na treningach i pomagają sobie na boisku".
- Drużyna będzie naszą największą siłą. Na każdej pozycji mamy mocnych zawodników i dzięki temu będziemy walczyć o najwyższe miejsca. Po to tu przyszedłem - powiedział rozgrywający.
Zdaniem prezesa PGE Skry Konrada Piechockiego rywalizacja w lidze nie będzie łatwa i zapowiada się bardzo ciekawie. Wśród kandydatów do czołowych miejsc wymienił m.in. broniącą tytułu Zaksę, Asseco Resovię Rzeszów, Jastrzębski Węgiel, a także ONICO Warszawa.
Bełchatowianie będą mieć nieco więcej czasu na przygotowanie się do ligi, bowiem pierwszy mecz rozegrają 8 października. Tego dnia zmierzą się na wyjeździe z brązowym medalistą Jastrzębskim Węglem.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze